Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Błażej Popławski, Artur Walczak: Imperium Indii?


23 luty 2007
A A A

W środowisku międzynarodowym zawsze znaleźć można podmioty, które dzięki swoim potencjałom wybijają się zdecydowanie ponad przeciętną. Ci uczestnicy stosunków międzynarodowych nie tylko mają zdolność reakcji na sytuację zgodnie z własnym interesem narodowym, ale także są w stanie sami te sytuacje czynnie kształtować. Potrafią skłaniać partnerów do zachowań sprzyjających ich racji stanu i jednocześnie opierać się takim działaniom, które z ich perspektywy mogłyby im zaszkodzić. Mowa tu oczywiście o mocarstwach/imperiach, szczególnej kategorii państw, która od zawsze frapowała umysły badaczy rzeczywistości międzynarodowej. Kraje, które zasłużyły na to miano zyskiwały prestiż, czasem także szczególne prawa, często również i określone obowiązki. Nic dziwnego więc, że każde państwo, które tylko spełnia odpowiednie warunki, stara się o uznanie swojej pozycji mocarstwowej na arenie międzynarodowej. Potem natomiast toczy się już walka o jej utrzymanie i wzmocnienie. Oczywiście grono państw, powszechnie postrzeganych jako „pierwsza liga” liczebnie jest niewielkie i czasowo dość stałe. Czy zatem do tego ekskluzywnego klubu będzie można zaliczyć w najbliższym czasie kolejne państwo – Indie? A może obiektywnie patrząc, kraj ten już pokonał wszystkie przeszkody na swej mocarstwowej drodze? Które warunki ów pretendent wypełnia z nawiązką, a z jakimi problemami się boryka? Przy odpowiedzi na te pytania pomocna będzie właściwa siatka pojęciowo – problemowa, która uporządkuje zgromadzony przez autora materiał.

„Wielu autorów wymienia różne elementy składowe niezbędne dla osiągnięcia statusu mocarstwa, które jednak często pokrywają się lub wzajemnie uzupełniają. Do najistotniejszych kryteriów należy zaliczyć: miernik populacyjno-demograficzny, terytorialny (geopolityczny), ekonomiczno-technologiczny oraz militarny” [1]. Są to warunki obiektywne, ale by mogły powiedzieć coś więcej, należy je odnosić w relacji do innych państw. Jednak poza ich spełnieniem mocarstwowość zawiera również nie mniej ważny wymiar subiektywny. Ten ostatni aspekt stawia pytanie, w jaki segmenty elity w państwie aspirującym do zajęcia pierwszoplanowej pozycji, „postrzega swoją mocarstwowość, kreuje ją, próbując różnymi metodami tak oddziaływać na środowisko międzynarodowe, by wymusić zaakceptowanie mocarstwowej roli” [2].

{mospagebreak} 

Przekształcenia społeczno-polityczny w XX i XXI stuleciu przyczyniły się do redefinicji pojęcia państwa i imperium. Zmianie uległ stosunek władzy do samej siebie, pojawiły się także nowe dylematy w sferze sterowania. Imperium nadal jest konstrukcją autopojetyczną [3] – systemem różnicującym się ze środowiska (w tym wypadku: międzynarodowego) poprzez redukcję złożoności dzięki wyborowi konkretnej możliwości rozwoju. Władza imperium dawniej musiała być jednak wyrazista. System dziś zyskuje autopojetyczność, gdy potrafi sam reprodukować swoje elementy składowe, sam wyznaczać swoje granice i jasno określać swoją strukturę – elastyczność tej konstrukcji decyduje o jej trwałości.
Pytanie, które stawiamy w pracy brzmi zatem: czym obecnie jest imperium i czy Indie możemy uznać za jego przykład? Odpowiedzi na te pytanie postaramy się udzielić, analizując użyteczność przyjętych przez politologów kryteriów imperializmu w oparciu o casus Indii. 

W ramach kryterium populacyjno-demograficznego uwzględnia się m.in.: liczbę, wiek i wykształcenie ludności oraz gęstość zaludnienia. 1048 mln ludności czynią z Indii najludniejsze państwo w Azji Południowej, a drugie za Chinami na świecie. Choć jest to imponująca wartość to jednak jej możliwości eksplanacyjne, dotyczące potencjału państwa w społecznym obszarze mocarstwowości, są daleko niewystarczające. Już nieco więcej powie analiza składu etniczno-religijnego tego ogromnego społeczeństwa. Bogactwo, jakie się z niej wyłania, może być zarazem zaletą jak i ciężarem. Z jednej strony bowiem 800 języków w użyciu, a także religijna różnorodność wpływają na kulturową wyjątkowość społeczeństwa hinduskiego, która przyciąga m.in. zachodnich turystów oraz są odpowiednią bazą do budowy idei tolerancji i pluralizmu, kontraktualnej wizji ładu społecznego. Z drugiej jednak podziały religijne są przyczyną napięć nie tylko wewnętrznych, prowadząc do okresowej niestabilności kraju, problemów z bezpieczeństwem. Taka perspektywa oczywiście nie sprzyja budowaniu mocarstwowej pozycji na arenie międzynarodowej.

Kolejny, bardziej złożony wskaźnik – Human Development Index (HDI) – jest na potrzeby tej pracy jeszcze bardziej użyteczny. Na jego wynik składają się cztery zmienne: przewidywana długość życia, PKB per capita, umiejętność czytania i pisania wśród dorosłych i procent osób uczęszczających do szkoły na którymkolwiek z poziomów. Prezentowany w raportach UNDP wynik Indii pokazuje, że w tym aspekcie państwo to ma jeszcze wiele do nadrobienia. 126. pozycja na 177 sklasyfikowanych krajów w raporcie z 2006 r. obiektywnie nie jest najwyższa. Gdy porównać ją z państwami, które mają już ugruntowany mocarstwowy status, bądź się o niego ubiegają, obraz Indii wypada jeszcze gorzej. Poziom analfabetyzmu jest bardzo wysoki i wynosi 39%. Sytuacja szkolnictwa jest natomiast niejednoznaczna. Z jednej strony bowiem to właśnie z Indii pochodzą najlepsi specjaliści w trzech najbardziej perspektywicznych gałęziach gospodarki: technologii informatycznych, biotechnologii i badań kosmicznych. Jednak suche statystki pokazują już nieco mniej radosny obraz. Biorąc pod uwagę najbardziej uniwersalny wskaźnik akademickiej kondycji społeczeństwa, czyli licząc stosunek liczby studentów do ogólnej liczby populacji, okazuje się, że jedynie 0,6% ludności Indii studiuje, stawiając ten kraj ponownie daleko za pozostałymi głównymi aktorami mocarstwowymi. Jeszcze gorzej sytuacja przedstawia się w przypadku szkolnictwa podstawowego. Indyjskiej sile roboczej brakuje elementarnej wiedzy i umiejętności, wymaganych w nowoczesnej gospodarce. Uwzględniając także fakt, że 60% ludności jest nadal związana z ziemią, brak odpowiednich placówek edukacyjnych na wsi pogłębia czarny obraz i hamuje rozwój państwa [4].
Elementem, który od zawsze wyróżniał korzystnie Indie na tle pozostałych krajów, jest znajomość języka angielskiego, ze względu na kolonialną przeszłość powszechna i zdecydowanie ułatwiająca prowadzenie interesów w tym państwie. Jednak znajomość języka ex-metropolii stanowi dowód na nieumiejętność wyróżnicowania się ze środowiska postkolonialnego. Polityka językowa uprawiana przez Indie to także potwierdzenie roli kształtowania relacji centrum-peryferie: waloryzowanie anglojęzycznych przestrzeni społecznych przy jednoczesnej deprecjacji innych.

{mospagebreak} 

Zauważmy, że dyskurs polityków indyjskich odwołuje się do rządów brytyjskich nie tylko w sferze promowania języka. Holistyczne spojrzenie na politykę indyjską pozwala nam stwierdzić, że obecność Europejczyków przeszczepiła na azjatycki grunt, posłużmy się terminologią Crosby`ego, do „Neo-Europ” [5], obcą tej cywilizacji perspektywę nominalistyczną [6]. Ontologiczna odmienność różnych poziomów realności implikuje traktowanie władzy jako odpodmiotowionej formy. Kostium ten nie jest jednak adekwatny do indyjskich możliwości. Problemy z pluralizmem filozofii politycznych (europejski nominalizm versus tradycje hinduistyczne) najlepiej prześledzić w XX-wiecznych kryzysach społeczno-politycznych (niezaakceptowanie „Indian Independence Act” w 1947, zamordowanie Gandhiego w 1948 i Indory Gandhi w 1984 roku, nieumiejętnie prowadzona przez Nehru „polityki dynamicznej neutralności”, seria konfliktów z Chinami).
Obecnie Indie starają się kompensować deficyty w kapitale politycznym uprawianiem, charakterystycznego bardziej dla USA niż Imperium Brytyjskiego, pozbawionego centrum sterowania rozmytego, ułatwiającego zachowanie wielości hierarchii (system kastowy nadal współistnieje z rodzącym się społeczeństwem obywatelskim) i multiplikowanie wizji polityki w oparciu o coraz mniej sztywną konstrukcję ideową.

Następne kryterium uznane przez politologów jako wskaźnik mocarstwowości to miernik geograficzny. Bierze on pod uwagę takie cechy jak wielkość terytorium, ukształtowanie terenu, charakter granic, a także bogactwa naturalne. Indie z powierzchnią rzędu 3300 km², zajmują 7. miejsce w świecie. Falsyfikowanie kryterium geograficznego wydaje się niezwykle trudne. Pamiętajmy jednak, że granice geograficzne dzisiaj są mniej istotne niż bariery cywilizacyjne, w oparciu o które system polityczny może potwierdzać swą trwałość geopolityczną. Z punktu widzenia działań stricte politycznych, Indie marginalizują znaczenie geopolityki sieciowej, gdzie w miejsce stałych obszarów wpływów funkcjonują elastyczne pajęczyny zależności. Sterowanie polityczne w ramach geopolityki sieciowej polega na kontrolowanej samoregulacji po zaakceptowaniu koniecznych dla trwania systemu konfliktów. Dążenie przez Indie do jednego, wyraźnego kursu politycznego uniemożliwia zaistnienie jako jedno z centrów sieci.

Przejdźmy do następnego kryterium. Podstawowymi wskaźnikami, które pozycjonują państwa na skali od najbogatszego i najsilniejszego do najbiedniejszego i najsłabszego są PKB i PKB per capita. Biorąc pod uwagę pierwszy z nich, Indie osiągnęły w 2004 r. wartość 670 mld $, co daje im 11. miejsce wśród gospodarek świata [7]. Jednak dużo lepszym rezultatem kończy się porównanie PKB ważonym parytetem siły nabywczej. W tym przypadku Indie wysuwają się na 4. miejsce, ustępując USA, Chinom i już tylko nieznacznie Japonii. Obecna pozycja Indii została osiągnięta dzięki ekonomicznemu rozwojowi ostatnich 15 lat. W latach 80-tych PKB rósł o 5% rocznie. Dodając do tego zmiany w strukturze wytwarzania dochodu narodowego mogłoby się wydawać, że Indie w zasadzie już zbliżyły się do krajów rozwiniętych gospodarczo. Nic bardziej mylnego, co pokazują analizy Banku Światowego, który zgodnie z przyjętą szeroko nomenklaturą, zalicza państwo indyjskie do kategorii krajów słabo rozwiniętych o dochodzie na jednego mieszkańca 620 $ w cenach bieżących i 3120 $ przy ważeniu parytetem siły nabywczej [8]. „Niemniej jednak pozytywne zmiany w polityce gospodarczej Indii są doceniane przez biznes międzynarodowy, co przekłada się na wzrost zaufania inwestycyjnego. Wedle danych agencji ratingowej A.T. Kearney, Indie plasują się na trzecim miejscu w świecie tuż za USA pod względem atrakcyjności inwestycyjnej. Pierwsze miejsce bezapelacyjnie dzierżą Chiny” [9].

Przy omawianiu czynnika demograficznego, zwrócono uwagę na dostępność w Indiach specjalistów nowoczesnych gałęzi gospodarki. Właśnie ta zmienna decyduje o atrakcyjności kraju dla międzynarodowego handlu. W ostatnim czasie dobrze wykształceni indyjscy informatycy, technicy, badacze stali się wręcz nową twarzą Indii. Dynamicznie rozwijający się indyjski sektor usług ma więc szansę zintegrować ten kraj z gospodarką światową. Odpowiednio niskie koszty, powszechna znajomość języka angielskiego, wysokie kwalifikacje pracowników przyciągają zagraniczne przedsiębiorstwa. Dzięki rozwojowi Internetu, telekomunikacji i technologii transferu danych już połowa z 500 największych w świecie firm dokonuje outsourcingu w Indiach. Przekłada się to również na strukturę eksportu z rosnącym ułamkiem towarów wysoko przetworzonych i produktów high-tech (udział tych ostatnich wzrósł z 2% w 1990 r. do 5% w 2003 r.) i z dodatnim saldem wartości eksportu usług, co na tle krajów regionu jest fenomenem.

Czy klasycznie stosowane mierniki ekonomiczne przesądzają jednak o mocarstwowości Indii? Zauważmy, że prowadzona przez nie polityka handlowa wysokich ceł w stosunku do Bangladeszu, Pakistanu, Sri Lanki, Nepalu jest przyczyną dużych deficytów handlowych. Działania te wynikają z przestrzegania imperialnej logiki nietolerowania stref neutralnych oraz przymuszania innych do uznania własnej wewnętrznej racjonalności (bardziej partnerska polityka gospodarcza potraktowana byłaby jako oznaka słabości…). Jeśli do tego dołączyć poprawne relacje Azji Południowej ze Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i Japonią okaże się, że Indie z racji na bezalternatywność i brak wariantywności logiki działania politycznego w sposób znikomy wykorzystują swoje ekonomiczne możliwości w regionie.

{mospagebreak} 

Innym hamulcem rozwoju państwa jest korupcja. W przeciągu ostatnich kilkunastu lat w Indiach wykształciła się swoista klasa polityczna złożona z oligarchów zorientowanych na zachowanie statusu polityczno-ekonomicznego. Do pewnego stopnia struktura ta imituje kastowość przedbrytyjską. Starają się oni, niczym ich odpowiednich w krajach postkomunistycznych, w warunkach „rozwoju zależnego” chronić „stosunki zależności zewnętrznej”, jednocześnie zachowując szanse formowania kapitału krajowego. Klientelizm, którego dowodem jest korupcja (zarówno stricte gospodarcza, jak i polityczna) wymusza hybrydyzację i degrengoladę struktur biurokratycznych. Mnóstwo pozwoleń do zdobycia i długość procesu rejestracji zniechęcają za to potencjalnych przedsiębiorców. W efekcie system polityczny traci samosterowność, a reakcje państwa (dotowanie przedsiębiorstw państwowych i rolnictwa) zwiększa jedynie dziurę budżetową.

Kolejnym kryterium mocarstwowości jest potencjał militarny. Indie dysponują armią 1,26 mln żołnierzy, co stawia je za Chinami i tuż za USA. Jednak obecnie nie tyle liczebność armii, co jej wyposażenie decyduje o osiąganiu przewagi na polach bitew. Dlatego tak istotna jest ciągła modernizacja sił zbrojnych i wielkość kwot, jaką się na nią przeznacza. W 2005 r. było to nieco ponad 20 mld $, co stanowiło 3% PKB [10]. Taka wielkość plasowała New Delhi na 10. miejscu w świecie z 2% udziałem. Oczywiście USA są poza zasięgiem nie tylko Indii, ale już pozostałe kraje w niedługim czasie, jeśli utrzyma się tendencja wzrostowa wydatków na obronę rocznie o 12%, powinny zostać szybko wyprzedzone. Ważąc wydane pieniądze parytetem ich siły nabywczej, podobnie jak w przypadku PKB, tak i tutaj sytuacji Indii ulega poprawie. Wydając ponad 100 mld $ zajmują 3. miejsce już tylko za USA i Chinami.

Indie zaopatrują się w wyposażenie dla swego wojska głównie z Rosji, aczkolwiek w ostatnim czasie podpisano także umowy z Francją, Izraelem i Wielką Brytanią. Szacuje się, że kraj ten posiadają 40-80 głowic nuklearnych, oraz pracuje nad stworzeniem odpowiednich środków ich przenoszenia. Indie zaopatrzyły się już w myśliwce bombowe oraz rozwijają produkcję rakiet bliskiego zasięgu Prithiwi, Agni I i Agni II oraz dalekiego Agni III i IV [11]. Działania te należy uznać za przykład „wojskowej formy bez militarnej treści” [12], inscenizacji potęgi militarnej.

Postawmy zatem pytanie: jakim realnym zagrożeniom Indie muszą stawić czoła? Jak głosi wykładnia władzy, w pierwszej kolejności „rodzinnym rebeliantom i terrorystom” – walkę z nimi można potraktować jako manewr „regulacji poprzez kryzysy” [13], czyli manipulację symbolami politycznymi – dalej Pakistanowi. Jednak wszystkie działania, podejmowane w celu neutralizacji wymienionych problemów, nie są agresywne ze swej natury. Chodzi bardziej – np. przeprowadzając testy nuklearne – o uzyskanie prestiżu, który odpowiadałby militarnym zdolnościom państwa [14].

Biorąc pod uwagę wszystkie powyżej zanalizowane czynniki, indyjskie elity polityczne już niedługo będą mogły świętować znaczne sukcesy swej polityki zagranicznej. Polityka ta w dużej części odwołuje się do nieaktualnej już wizji imperium, które stanowiło probierz działalności w okresie „zimnej wojny”. Dzisiaj jednak, w momencie przesuwania się światowego „środka ciężkości” w stronę regionu Azji i Pacyfiku, Indie okazują się elementem decydującym o kształcie porządku regionalnego i światowego. Już w tej chwili kraj ten dysponuje znaczącym potencjałem, który z każdym rokiem rośnie. Potrzebne są oczywiście dalsze ekonomiczne reformy wewnętrzne oraz ewolucja postaw politycznych społeczeństwa na drodze poprawy komunikacji między różnymi segmentami społeczeństwa [15] (dehierarchizacja umożliwi samopoznanie i przyspieszy modernizację tkanki społecznej) Udyskursywnienie relacji międzyludzkich pozwoli na narodziny nowoczesnej sfery publicznej [16]. Nie zapominajmy, że „Indie muszą prowadzić aktywną, wielostronną politykę zagraniczną, stosując w niej również instrumenty polityki handlowej” [17]. Tylko wtedy będą mogły stanowić mocarstwo nawiązujące do tradycji Aśoki (272-231 p.n.e.) z dynastii Maurjów, czy rządzonego przez Harszę imperium Arjawarty (VI-VII w. n.e.). Ważne jest wypracowanie ogólnej i spójnej strategii bezpieczeństwa opartej na upodobnianiu się struktury, która ma kontrolować dane zjawisko do struktury tego zjawiska. Liczy się rozwijanie wizji porządku światowego, kultury i myśli strategicznej, a także podejmowanie długofalowych działań w oparciu o ideę samoodnajdujących się powiązań (net-centric). Odejście w ostatnim okresie od idealizacji polityki zagranicznej, porzucenie przyjętych a priori prefiguracji na rzecz pragmatyzmu jest kolejnym dowodem na zwrot w kierunku mocarstwa.

{mospagebreak} 

Przypisy:
[ ] A. Włodkowska, Mocarstwowość w polityce zagranicznej państw, (w:) R. Zięba (red.), Wstęp do teorii polityki zagranicznej państwa, Toruń 2005, s.164.
[2] I. Wyciechowska, Ewolucja mocarstwowości w stosunkach międzynarodowych, (w:) B. Mrozek, S. Bieleń (red.), Nowe role mocarstw, Warszawa 1996, s.12.
[3] N. Luhmann, The Differentiation of Society, New York 1982, s. 73-79.
[4] G. Perkovich, Is India a Major Power?, “The Washington Quarterly”, Winter 2003-2004, s.131-132.
[5] A. Crosby, Imperializm ekologiczny, Warszawa 1999.
[6] J. Staniszkis, O władzy i bezsilności, Kraków 2006, s. 106-107.
[7] Dane statystyczne na podstawie: World Development Indicators 2006, źródło: www.worldbank.org; The World Factbook, źródło: www.cia.gov.
[8] J. Zajączkowski, India’s Position in International Relations at the Turn of the Century, „Acta Asiatica Varsoviensia”, Warszawa 2005, s.113.
[9] „Rocznik strategiczny 2004/2005”, s.326.
[10] The SIPRI Military Expenditure Database, źródło: www.sipri.org
[11] G. Perkovich, op.cit., s.137.
[12] J. Staniszkis, Postkomunizm. Próba opisu, Gdańsk 2005, s. 65-69.
[13] Ibidem, s. 20-22.
[14] B. Buzan, South Asia Moving Towards Transformation: Emergence of India as a Great Power, „International Studies” 2002, nr 1, s.17.
[15] N. Luhmann, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, Warszawa 1994, s. 30-31.
[16] J. Habermas, The Structural Transformation of the Public Sphere, Cambridge 1989, s. 17-26.
[17] J. Zajączkowski, J. Zajączkowski, Indie u progu XXI w. – wschodzące mocarstwo, „Rocznik strategiczny 2005/2006”, Warszawa 2006, s.363.