Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Podróże Afganistan - w podróż z ogłoszenia

Afganistan - w podróż z ogłoszenia


01 czerwiec 2007
A A A

Kiedy na jednym z portali internetowych ujrzałem ogłoszenie o naborze na wyjazd do Afganistanu nie wahałem się ani chwili. Polska organizacja pozarządowa poszukiwała wolontariuszy, którzy tam na miejscu reprezentowaliby ją, załatwiając niezbędne sprawy związane z pomocą, jakiej polski NGO udzielał afgańskiej służbie zdrowia.

Do Afganistanu poleciałem w grudniu. Ponieważ żadna ze stron konfliktu nie prowadziła wtedy działań wojennych po Kabulu i okolicach można było poruszać się bez strachu o swoje zdrowie i życie. Stolica Afganistanu przywitała mnie słoneczną pogodą, która utrzymywała się przez kilkanaście dni mojego pobytu. Afgańskie zimy są z reguły bardzo srogie, mnie jednak kraj potraktował łagodnie. Temperatura w Kabulu wahała się w granicach zera, rzadko przekraczając minus pięciu stopni.

Międzynarodowy Port Lotniczy w Kabulu nie oszałamia swoim wyglądem – ponure zabudowania można by równie dobrze uznać za podmiejski aeroklub. Trzeba jednak przyznać, iż uprzejma obsługa lotniska szybko i sprawnie odprawia pasażerów. Podróż ze stołecznego lotniska do centrum zajmuje około 15-20 minut. Trasa prowadzi wzdłuż dzielnic afgańskiej biedoty. Dookoła ciągną się rzędy zburzonych domów, a stan tych, które jakimś cudem ocalały, pozostawia wiele do życzenia. Zrujnowanemu krajobrazowi towarzyszy hałaśliwy warkot amerykańskich śmigłowców, które w pobliżu mają swoją bazę. W miarę zbliżania się do centrum miasta, zabudowa staje się bardziej zwarta i na widoku pojawiają się odremontowane domostwa. Wokoło mnoża się w oczach place budowy, na których wznoszone są jedno- lub dwupoziomowe, oszklone mini-biurowce – siedziby dla przyszłych inwestorów. Na kabulskich ulicach roi się od aut. Dominują marki japońskie, chodź można również zobaczyć rosyjską wołgę i amerykańskie samochody terenowe. Transport publiczny stanowią autobusy i żółto-białe taksówki, które za 2-3 dolary dowiozą w każdy zakątek Kabulu. Niestety brak oznakowania ulic i numerów domów sprawia, że nawet miejscowi taksówkarze mają duże problemy z odnalezieniem wskazanego adresu. Brak sygnalizacji świetlnej i afgańskie zasady jazdy, które na zawsze pozostaną dla mnie zagadką, sprawiają, że każda przejażdżka samochodem wiąże się z przypływem adrenaliny. Jakież było moje zdumienie, że ani razu nie byłem świadkiem wypadku, czy stłuczki.

Ulice Kurza i Kwiatowa, to największe pasaże ze sklepami w afgańskiej stolicy. Można tu zaopatrzyć się niemal we wszystko: kolorowe materiały, chusty, białą broń czy damską biżuterię. Nie zawiodą się również pasjonaci filmów – półki sklepów przepełnione są filmami prosto z bollywoodu, który ponoć już dawno prześcignął Amerykę w produkcji filmowej. Nie ma również żadnego problemu z zakupem nowych komputerów czy telefonów komórkowych - pod tym względem afgańska stolica nie odbiega w ofercie od innych miast na świecie. Na kabulskich ulicach od rana panuje ruch i gwar. Życie nabiera tempa nie tylko w Europie czy w Ameryce, ale również i tutaj.

Wszyscy wiemy z medialnych doniesień jak wygląda tradycyjna muzułmanka - okryta od stóp do głowy, często z twarzą zasłoniętą materiałem, w którym pozostawiono jedynie otwory na oczy. W Afganistanie faktycznie możemy takie kobiety dostrzec, jednakże należy również powiedzieć, iż chodząc po centrum Kabulu, wchodząc do biur linii lotniczych czy firm kurierskich spotyka się kobiety, które nie różnią się ubiorem od swoich koleżanek z Europy.

Kabul niesie ze sobą mnóstwo kontrastów. Zniszczone miasto zaczyna ponownie tętnić życiem, jednakże na gwałtowne zmiany nie należy tu liczyć. Mimo upływu prawie dwudziestu lat od wycofania z Afganistanu Armii Czerwonej, pamiątki po jej stacjonowaniu są nadal widoczne. Wystarczy wyjechać kilka kilometrów za rogatki Kabulu, aby swoim widokiem zaczęły straszyć wraki radzieckich czołgów i  transporterów opancerzonych, które niegdyś zostały porzucone na poboczach afgańskich dróg. Jeżeli do tej pory nie usunięto „pamiątek” już dawno zapomnianego konfliktu, to ile czasu zajmie wskrzeszanie Afganistanu po ostatniej wojnie, która właściwie wciąż jeszcze się toczy? Na to pytanie chyba nikt nie potrafi odpowiedzieć.