Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Bezpieczeństwo Jan Muś: Kryzys w Bośni i Hercegowinie a interes państw sąsiedzkich

Jan Muś: Kryzys w Bośni i Hercegowinie a interes państw sąsiedzkich


07 czerwiec 2009
A A A

Sytuacja wewnętrzna w Bośni i Hercegowinie nie pozostaje bez wpływu na położenie innych państw Półwyspu Bałkańskiego, a w szczególności Chorwacji i Serbii. Warto zastanowić się nad rachunkiem zysków i strat na wypadek ewentualnego rozpadu BiH dla tychże sąsiadów.


Wewnętrzną sytuację w Bośni i Hercegowinie można scharakteryzować jako permanentny kryzys konstytucyjny. Najważniejsze frakcje polityczne, reprezentujące trzy konstytutywne narody Bośni i Hercegowiny – Chorwatów, Serbów i Bośniaków, nie potrafią dojść do porozumienia w podstawowej kwestii kształtu państwa. Obecna struktura, powstała w wyniku przyjęcia Porozumienia Pokojowego z Dayton w 1995 roku, oparta jest na przepisach konstytucji Bośni i Hercegowiny stanowiącej załącznik numer cztery tegoż porozumienia. Zdecydowana większość bośniackich przywódców politycznych oraz wspólnota międzynarodowa są zgodni co do faktu, że obecny system konstytucyjny nie funkcjonuje w sposób, który umożliwiałby gospodarczy i społeczny rozwój kraju, efektywny dialog polityczny, a w konsekwencji także szybką integrację tego państwa z Unią Europejską. Istniejące rozbieżności w stanowiskach Serbów, Chorwatów i Bośniaków oraz zachowanie liderów politycznych utrudniają nawet teoretyczne rozważania na temat ewentualnego kompromisu zadawalającego wszystkie strony.

Istniejące przekonanie o trwałym zagrożeniu konfliktem w Bośni i jego rozprzestrzenianiu się na pozostałe państwa regionu stało się czynnikiem decydującym w polityce tych członków wspólnoty międzynarodowej, którzy są zaangażowani w rozwój sytuacji BiH. Czy i jakich regionalnych skutków można się spodziewać w związku z ewentualną eskalacją kryzysu w Bośni, a w szczególności z zagrożeniem secesją Bośniackich Serbów?

W niniejszym opracowaniu analizie poddana została wewnętrzna sytuacja w Bośni, ze szczególnym uwzględnieniem genezy i struktury obecnego systemu konstytucyjnego, sytuacji politycznej w kraju oraz podziałów, które dominują w życiu codziennym Bośni  i Hercegowiny. Ponadto zwrócono uwagę na możliwą reakcję Chorwacji i Serbii na ewentualną eskalację dążeń separatystycznych bośniackich Serbów.

Serbia znajduje się w wyjątkowej sytuacji ze względu na secesję Kosowa oraz obecność wielu innych mniejszości zamieszkujących to państwo, na przykład w Sandżaku[1] i Wojewodinie[2]. Nie do przecenienia wydaje się także możliwość wywierania wpływu na swojego zachodniego sąsiada poprzez bośniackich Serbów zajmujących tam silną pozycję polityczną. Chorwacja znajduje się już w przededniu akcesji do Unii Europejskiej (UE) a ewentualna destabilizacja sytuacji w Bośni może mieć dla tej perspektywy różne skutki, zarówno negatywne, zniechęcając Unię do jakiegokolwiek „bałkańskiego rozszerzenia”, jak i pozytywne, zmuszając UE do szybszego „poszerzenia strefy stabilizacji”.

W związku z powyższym, niestabilna sytuacja w Bośni i Hercegowinie będzie w dalszym ciągu utrzymywać się bez znacznych zmian, które niekorzystnie wpłynęłyby nie tylko na Bośnię, ale i na państwa ościenne. Ten wywód opiera się na logicznych założeniach przedstawionych poniżej kosztów poniesionych przez Serbię i Chorwację w przypadku serbskiej secesji oraz spodziewanych nielicznych korzyści. Jednak należy podkreślić, że wydarzenia na Bałkanach czasem przybierają niespodziewany obrót, a bałkańscy liderzy odwołują się do XIX-wiecznych ideałów średniowiecznej spuścizny tego regionu, ignorując przy tym potrzebę dalszego rozwoju i niepowtarzalnej szansy niesionej przez proces rozszerzenia UE.

Geneza obecnej sytuacji politycznej w Bośni i Hercegowinie

Bośnia i Hercegowina od czasów średniowiecza stanowiła jednolitą jednostkę polityczną i administracyjną, nawet, jeśli znajdowała pod obcą okupacją czy władzą. Stanowiąc sandżak lub ejalet[3] w ramach Imperium Osmańskiego czy osobną prowincję w monarchii austro-węgierskiej, ludność BiH nie zdołała udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o swoją przynależność narodowościową. W rezultacie, w czasie tworzenia się idei narodowościowych w XIX wieku oraz konsekwentnego powstawania nowoczesnych państw, Bośnia i Hercegowina zamieszkana była przez Serbów – wyznawców prawosławia, katolickich Chorwatów oraz bośniackich muzułmanów[4]. Ten skład narodowościowy wskazywał na możliwy rozwój bliskich a na pewno dynamicznych stosunków z sąsiadami – Serbią i Chorwacją. W rzeczywistości, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Serbia wraz z Czarnogórą, Kosowem, Macedonią, Wojewodiną i Słowenią znalazły się najpierw w Królestwie Serbów Chorwatów i Słoweńców, w ramach którego BiH udało się zachować strukturę geograficzną przy ograniczonym stopniu samorządności, a następnie w silnie scentralizowanej Jugosławii, w której Bośnię podzielono pomiędzy cztery banowiny[5], obejmujące także dużą część Serbii i Czarnogóry, Dalmacji, Slawonii i Chorwacji właściwej. W każdej z tych jednostek większość stanowili Serbowie. Karta odwróciła się na korzyść Chorwatów w maju 1939 roku, wraz z utworzeniem tzw. Banowiny Chorwackiej, która objęła większą część dzisiejszej Chorwacji oraz znaczne części obszary Bośni centralnej i północnej oraz zachodniej Hercegowiny, zdominowane przez bośniackich Chorwatów.

Dlaczego ten górzysty i nieprzystępny w większości kraj był przedmiotem pożądania sąsiadów? W związku z tym, że kwestia przynależności narodowościowej ludności pozostawała otwarta, stosunkowo szybka inkorporacja kraju wydawała się względnie łatwa. Kontrola Bośni stawiałaby Serbię w pozycji lokalnego mocarstwa, Chorwatom natomiast pozwoliłaby na zachowanie równowagi pomiędzy Zagrzebiem i Belgradem. W związku z powyższym „kwestia bośniacka” nie zniknęła wraz z ostatnimi wystrzałami II wojny światowej. Wręcz przeciwnie, nowy przywódca Jugosławii Josip Broz Tito, świadom narastających ponownie animozji pomiędzy Chorwackimi a Serbskimi towarzyszami, skłaniał się ku stworzeniu swoistego bufora w postaci uznawania bośniackich muzułmanów jako jednego z trzech narodów zamieszkujących wielonarodowościową Bośnię i Hercegowinę, która nie miała być ani serbska, ani chorwacka ale właśnie wielonarodowościowa – „mała Jugosławia”.

Sytuacja Bośni i Hercegowiny pogarszała się wraz ze wzrostem nastrojów nacjonalistycznych w Jugosławii w latach osiemdziesiątych oraz z jej późniejszym rozpadem. Ponownie, zarówno Chorwacja, jak i Serbia, wysunęły roszczenia wobec terytorium Bośni i Hercegowiny. Bośniacka scena polityczna stała się miejscem tego rozczłonkowania jaźni przywódców politycznych: podczas gdy Serbowie pragnęli pozostać w okrojonej Jugosławii lub, jak się czasem twierdzi, w Wielkiej Serbii, bośniaccy Muzułmanie dążyli z kolei do zachowania Bośni i Hercegowiny w dotychczasowych granicach jako wielonarodowościowej jednostki prawno-międzynarodowej.

Pozycja Chorwatów ewaluowała od poparcia dla idei niepodległej Bośni do wyraźnych dążeń separatystycznych połączonych z roszczeniami terytorialnymi. Chorwackie stanowisko, promowane przez przywódcę niepodległej Chorwacji Franjo Tudźmana, uznawało oficjalnie istnienie niepodległej Bośni i Hercegowiny, jednak Zagrzeb dostrzegał zagrożenie całkowitej aneksji tej republiki przez Serbię. W tej sytuacji Tudźman gotowy był, „korzystając z okazji”, na połączenie bośniackich Chorwatów z macierzą. Utworzenie jednostki politycznej, tzw. Herceg-Bośni, zapowiadało kolejne kroki, które miały być podjęte przez Chorwatów bośniackich w przypadku serbskiej aneksji Bośni i Hercegowiny. Konsekwentne spotkania Tudźmana z Miloszewiczem a także przywódcy bośniackich Serbów Radowana Karadzicia oraz prezydenta Herceg-Bośni Mate Bobana dotyczyły, jak wskazuje wielu analityków i komentatorów tamtych wydarzeń, planowanego rozbioru Bośni i Hercegowiny.

Równolegle do problemu chorwackiego separatyzmu rząd w Sarajewie musiał zmagać się także z serbskim nacjonalizmem. Jeszcze przed wybuchem walk w 1992 roku Serbowie bośniaccy utworzyli równoległe struktury państwowe w Bośni. Geostrategiczne położenie Bośni i Hercegowiny umożliwiało połączenie Serbów zamieszkujących Chorwację w Krainie, Lice i Kordunie z Serbią właściwą. Aby jednak było to możliwe, należało opanować duże obszary Bośni i Hercegowiny. Powstała w wyniku implementacji wielkoserbskiej ideologii Republika Serbska Bośni i Hercegowiny stanowić miała spoiwo łączące „serbskie ziemie” w byłej Jugosławii, zapewniając jednocześnie władzom w Belgradzie dominującą pozycję w regionie.

W trakcie wojny z serbskim agresorem, wybuchł inny konflikt pomiędzy bośniackimi Chorwatami a bośniackimi Muzułmanami. Zażegnany został on w 1994 roku dzięki amerykańskiej inicjatywie. Doprowadziła ona do utworzenia w Bośni i Hercegowinie Federacji Bośni i Hercegowiny, podzielonej na kantony, zdominowane bądź to przez Muzułmanów, bądź Chorwatów[6]. Federacja Bośni i Hercegowiny miała być w założeniu nowym podmiotem, który umożliwił współudział Chorwatów w wykonywaniu władzy państwowej przy jednoczesnym zachowaniu przez nich autonomii. Federacja stanowiła także równorzędnego przeciwnika Republiki Serbskiej i jednocześnie partnera w rozmowach pokojowych. Rozmowy te zakończyły się w grudniu 1995 roku wraz z podpisaniem w Paryżu układu pokojowego, którego treść ustalona została wcześniej w Dayton w Stanach Zjednoczonych.
 
{mospagebreak}

Bośnia i Hercegowina dziś: kwestia konstytucji i jej reformy

W ramach przemodelowanego systemu Bośnia i Hercegowina składa się obecnie z dwóch jednostek: Federacji Bośni i Hercegowiny oraz zdominowanej przez Serbów Republiki Serbskiej. Obydwie jednostki mają szerokie kompetencje, obejmujące właściwie wszystkie kluczowe obszary funkcjonowania państwa. Władze centralne ograniczone są w znacznym stopniu możliwością blokowania procesu decyzyjnego poprzez poszczególne jednostki federalne, tj. Federację lub Republikę Serbską, lub poprzez przedstawicieli jednego z trzech konstytutywnych narodów, tj.: bośniackich Serbów, Chorwatów i Muzułmanów. Powszechnie przyjmuje się, że obecny system polityczny Bośni i Hercegowiny, narzucony w ramach aneksu numer 4 do Porozumienia Pokojowego z Dayton, jest niefunkcjonalny, a co więcej uniemożliwia integrację Bośni i Hercegowiny ze strukturami Unii Europejskiej. Jak dobitnie zwrócił uwagę Robert Hayden, autor „Blueprints for a house divided. The constitutional logic of the Yugoslav conflicts”, książki poświęconej prawnym aspektom porządku konstytucyjnego Bośni i Hercegowiny: „Porozumienie Pokojowe z Dayton kreuje ‘państwo’ złożone z dwóch niezwiązanych ze sobą części, uzbrojonych przeciwko sobie, będących w sojuszu z różnymi sąsiadami i bez odpowiednio funkcjonującego rządu centralnego. To konstytucja warta mistrza Zen, koncepcja jednego państwa tak podzielonego, że w swej subtelności porównywalna z dźwiękiem jednej klaszczącej dłoni. Ciężko jest spojrzeć na to jako na poważny dokument konstytucyjny, jeśli przyjąć, że konstytucja powinna dostarczać mechanizmów umożliwiających funkcjonowanie państwa”.[7]

Podział stanowisk co do przyszłości i kształtu Bośni i Hercegowiny został przeniesiony do powojennej rzeczywistości. Serbowie bośniaccy w dalszym ciągu podkreślali odrębność i autonomię Republiki Serbskiej, bośniaccy Muzułmanie dążyli do jej zlikwidowania lub przynajmniej znaczącego wzmocnienia władz centralnych, natomiast Chorwaci starali się wywalczyć większą autonomię dla obszarów przez nich zamieszkanych. Rozwojem sytuacji politycznej jest w oczywisty sposób zainteresowana wspólnota międzynarodowa, a w szczególności państwa członkowskie Unii. Właściwie permanentny kryzys polityczny w tym kraju wielokrotnie odczytywany był jako zagrożenie dla stabilności całego regionu Bałkanów. W szczególności groźby dotyczące rozpadu Bośni i Hercegowiny wywołują gorącą debatę na temat stabilności regionu. Wielu międzynarodowych komentatorów i ekspertów podkreśla zagrożenia, jakie niosłaby ze sobą secesja Republiki Serbskiej. Zdaniem byłego Wysokiego Przedstawiciela wspólnoty międzynarodowej w BiH Paddy Ashdowna, który czuwał nad przestrzeganiem porozumienia pokojowego w Bośni, celem obecnego premiera Republiki Serbskiej Milorada Dodika „jest na pewno kompletna autonomia, a prawdopodobnie zupełna secesja”[8]. Te ostrzeżenia zostały powtórzone kilka miesięcy później, w październiku 2008 roku, na łamach „The Guardian” przez Ashdowna, który wraz z Richardem Holbrookiem, człowiekiem odpowiedzialnym za doprowadzenie stron walczących w Bośni w 1995 roku do podpisania porozumienia pokojowego, podkreślił: „Jego [Milorada Dodika, przyp. aut.] cel wydaje się jasny: postawić jego serbską jednostkę, Republikę Serbską w pozycji umożliwiającej secesję, gdy nadarzy się taka okazja”[9]. Takie stwierdzenia wzmacniają tylko pozycję serbskich polityków dążących do zachowania autonomii. Autonomia w ramach państwa Bośni i Hercegowiny stanowić będzie bowiem kompromis pomiędzy postulowanym przez Bośniackich Muzułmanów wzmocnieniem władz centralnych i likwidacją Republiki Serbskiej a jej secesją i ewentualnym przyłączeniem do Serbii właściwej.


Warto przyjrzeć się zatem uważnie następstwom ewentualnej secesji serbskiej. W jaki sposób zareagowałyby Serbia i Chorwacja, dwa najbardziej zaangażowane i jednocześnie wpływowe państwa w Bośni i Hercegownie? Jak wyglądałaby sytuacja Republiki Serbskiej po uniezależnieniu się od władz w Sarajewie i wystąpieniu z bośniackich struktur państwowych? Dla potrzeb tego artykułu założyć należy, że hipotetyczna secesja Republiki Serbskiej miałaby na celu jej przyłączenie do Serbii właściwej. Powinniśmy także przyjąć, że kurs Unii Europejskiej wobec Bałkanów Zachodnich pozostaje na stałym poziomie, oznaczającym wyraźną perspektywę członkostwa państw tego regionu w Unii Europejskiej oraz uznanie Bośni i Hercegowiny w dzisiejszych granicach.

Serbia jako potencjalny sojusznik Republiki Serbskiej

Najważniejszy potencjalny sojusznik bośniackich Serbów – rząd serbski w Belgradzie – w związku z aktem secesji znalazłby się w wyjątkowo niewygodnej sytuacji z wielu powodów, zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

Po pierwsze, rząd serbski, tak demokratyczny, jak i o nastawieniu bardziej nacjonalistycznym, byłby pod silną presją społeczną, aby nie tylko pozytywnie ustosunkować się do secesji bośniackich Serbów, ale także w ramach „zadośćuczynienia” za Kosowo połączyć ziemie zamieszkane przez Serbów po obu stronach dzielącej dziś Bośnię i Serbię rzeki Driny. Po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo w lutym 2008 roku wiele tysięcy ludzi wyszło na ulice Banja Luki, stolicy Republiki Serbskiej, protestując przeciw secesji Kosowa i żądając przyłączenia. Czy połączenie Serbii z serbską połową Bośni byłoby dla tej pierwszej opłacalne? Zdecydowanie nie. Zarówno Republika Serbska jak i Serbia właściwa zaliczają się do krajów rozwijających się. Przyłączenie wschodniej i północnej Bośni kosztowałoby Belgrad olbrzymie sumy, przy czym ewentualne korzyści gospodarcze byłyby znacznie ograniczone. Co więcej, pod uwagę należy wziąć także inne czynniki, a mianowicie kwestie regionalne.

Zarówno Sandżak na granicy z Czarnogórą, jak i dzieląca Serbię i Węgry Wojewodina, zamieszkane są przez znaczące mniejszości narodowe: Bośniaków, Węgrów, Czechów, Słowaków, Rubinów, Rumunów i Chorwatów. Mniejszości stanowią 35 proc. ludności Wojewodiny. Sandżak natomiast zamieszkany jest przez muzułmanów, którzy ze względu na swoje słowiańskie korzenie określają się mianem Bośniaków i stanowią prawie połowę mieszkańców pogranicznego regionu, liczącego 420 tysięcy mieszkańców (z czego 235 tysięcy w części serbskiej). Mimo iż obecnie nie istnieje bezpośrednie zagrożenie Serbii secesją tych regionów, to takiej ewentualności nie można wykluczyć. Jak silne, choć jednocześnie wydawać by się mogło irracjonalne, jest poczucie zagrożenia utraty terytorium na rzecz innego podmiotu, świadczy stanowisko Grecji w sprawie oficjalnej nazwy sąsiadującej z nią od północy Macedonii. Także Sandżak i Wojewodina stać się mogą potencjalnym źródłem konfliktu. Należy bowiem wziąć pod uwagę, że przeszłość i przynależność państwowa obydwu regionów może być poddawana dyskusji i wątpliwością. Dotyczy to zresztą także wielu innych obszarów na Bałkanach. Samo uznanie niepodległości Republiki Serbskiej przez Belgrad oznaczać będzie także całkowite pogrzebanie szans na stosunkowo szybkie „odzyskanie” Kosowa. Ten niezmiernie ważny dla Serbów obszar zostanie więc utracony, można powiedzieć, że ostatecznie. Popierając niezależną Republikę Serbską Serbia narazi się na wzrost nastrojów separatystycznych w Wojewodinie i Sandżaku oraz zaprzepaszczenie możliwości reintegracji Kosowa.

Istnienie Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegowinie ma pozytywny wpływ na pozycję Belgradu w regionie, zakładając, że współpraca pomiędzy serbskimi politykami w Belgradzie i Banja Luce układa się z konieczności poprawnie a głęboki dialog polityczny zapewnia spójność działań serbskich przywódców. Zagwarantowany Porozumieniem Pokojowym z Dayton system polityczny Bośni i Hercegowiny zapewnia każdemu z trzech konstytutywnych narodów, a więc także bośniackim Serbom, silną pozycję polityczną, wyrażoną między innymi poprzez możliwość blokowania procesu legislacyjnego. Ta sytuacja sprawia, że Belgrad ma we władzach w Sarajewie bardzo silnego sojusznika, zdolnego w miarę potrzeby znacząco wpływać na bieg wydarzeń w kraju, blokując na przykład pracę parlamentu czy władz wykonawczych. Ten układ sił przypomina relację i logikę „dużego niedźwiedzia i małego niedźwiedzia”, która to zakładała, iż w sytuacji planowanego przyłączenia Bułgarii do ZSRR, ten drugi straciłby pozycję w ONZ, poprzez utratę części głosów przypadających na każde uznane międzynarodowo państwo. Secesja Republiki Serbskiej oznaczałaby na pewno utratę przez Belgrad wpływów w sąsiedniej Bośni i Hercegowinie.

Podział Bośni i Hercegowiny stanowiłby poważne zagrożenie dla innego obszaru polityki, którego znaczenie dla Serbii jest kluczowe. Proces integracji europejsko-atlantyckiej zostałby w poważnym stopniu spowolniony, jeśli nie zupełnie zablokowany. Wśród państw członkowskich Unii Europejskiej, Francja, Niemcy oraz Wielka Brytania a także Specjalny Negocjator Unii Europejskiej są gwarantami Porozumienia Pokojowego z Dayton i obecnego kształtu terytorialnego Bośni i Hercegowiny, jak i wieloetnicznego charakteru tej republiki. Można śmiało założyć, że Unia Europejska zareagowałaby negatywnie na uznanie rozpadu Bośni i Hercegowiny, a serbska perspektywa członkostwa w Unii Europejskiej byłaby wówczas równie prawdopodobna jak białoruska czy mołdawska. Podsumowując, secesja Republiki Serbskiej i jej uznanie przez Belgrad, wraz z ewentualnym połączeniem Serbii właściwej i tych części Bośni, które znajdują się pod serbską kontrolą, sprowadziłyby na władze serbskie liczne problemy, tak o charakterze politycznym jak i gospodarczym, zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i międzynarodowym.

Chorwacja – nadrobić zaległości


Warto zainteresować się także możliwą reakcją Chorwacji na secesję Republiki Serbskiej. Władze w Zagrzebiu z pewnością nie pominęłyby takiej sytuacji milczeniem. Chorwacki stosunek do ewentualnej secesji miałby wiele wspólnych punktów z serbskim. Jednocześnie istnieją jednak interesujące różnice, wynikające ze specyfiki chorwackiej racji stanu i ukształtowania sceny politycznej tego kraju.

Destabilizacja sytuacji w Bośni i Hercegowinie, której skutkiem byłoby odłączenie się części serbskiej, niosłaby ze sobą bezpośrednie nastepstwa dla pozycji Chorwacji. Podobnie jak w przypadku Serbii, miałyby one charakter zarówno wewnętrzny, jak i międzynarodowy. Serbska secesja oznaczałaby najprawdopodobniej podniesienie podobnych żądań przez bośniackich Chorwatów. Separatystyczne roszczenia bośniackich Chorwatów pozostają bowiem na wysokim poziomie od czasu zakończenia wojny. Ich żądania nabierają dla Zagrzebia wagi także z innego powodu. Jest nim poparcie, którym pozostająca obecnie u władzy w Chorwacji partia, Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (Hrvatska Demokratska Zajednica – HDZ) cieszy się wśród rodaków z Bośni i Hercegowiny (skupionych wokół Hrvatska Demokratska Zajednica Bosne i Hercegovina – HDZ BiH). Rozpad Bośni oznaczałby dla władz chorwackich potrzebę odpowiedzi na roszczenia bośniackich Chorwatów i oficjalnego zaangażowania się w sytuację w tym kraju.  

Ponadto należy zwrócić uwagę, że istnienie pro-chorwacko nastawionej grupy obywateli Bośni i Hercegowiny, której silna pozycja polityczna zagwarantowana jest zapisami konstytucji, pozwala Chorwacji na zachowanie potencjalnie daleko idących wpływów w Bośni i Hercegowinie.

Rząd chorwacki jest świadom szansy, jaką dla jego kraju niesie członkostwo w Unii Europejskiej. Serbska secesja oznaczałaby więc z jednej strony konieczność opowiedzenia się w sprawie roszczeń bośniackich Chorwatów, z drugiej zaś skomplikowałaby proces integracji Chorwacji ze strukturami unijnymi. Niewątpliwie Zagrzeb znalazłby się, podobnie jak Serbia, w sytuacji bardzo niewygodnej. Czy to pozytywne ustosunkowanie się do separatyzmu chorwackiego w Bośni, czy jego zlekceważenie doprowadziłoby chorwackich przywódców do fali krytyki ze strony odpowiednio Unii Europejskiej lub wyborców w kraju i za granicą.
    
Republika Północnej Bośni?

Przywódcy Republiki Serbskiej grożący ogłoszeniem niepodległości muszą być świadomi, że państwo takie nie byłoby uznane przez większą część państw europejskich i tzw. świata zachodniego. Co najważniejsze, takie posunięcie byłoby wrogo przyjęte nie tylko przez sąsiednią Chorwację, ale także spotkałoby się z nieprzychylnym, nawet jeśli nieoficjalnie, stanowiskiem rządu serbskiego w Belgradzie. Zagrożenie separatyzmem w Sandżaku i Wojewodinie stanowiłoby tylko część problemów, z jakim spotkałaby się Serbia. Niepodległa i wieloetniczna Bośnia, przy zachowaniu silnie nacjonalistycznych nastrojów wśród lokalnych Serbów i Chorwatów oraz złożonego systemu konstytucyjnego gwarantującego silną pozycję tych dwóch grup, leży w interesie Chorwacji i Serbii. Obydwa kraje zmuszone byłyby wybierać pomiędzy udzieleniem poparcia rodakom za granicą i procesem integracji europejskiej. Stawiałoby to rządy serbski i chorwacki w położeniu iście dramatycznym.

Secesja miałaby bardzo niekorzystny wpływ polityczny, gospodarczy oraz międzynarodowy także dla Serbów bośniackich. Zagrożenie secesją można uznać jedynie za jedno z narzędzi walki na wewnętrznej scenie politycznej Bośni i Hercegowiny. Rozpad BiH miałby tak negatywne konsekwnecje dla państw ościennych, że paradoksalnie staje się ona niezbyt prawdopodobna. Zamiast tego należy się spodziewać dążeń Serbii i Chorwacji do utrzymania status quo w stosunkach pomiędzy trzema narodami zamieszkującymi Bośnię i Hercegowinę.

Przypisy:

[1] Obszar graniczny pomiędzy dzisiejszą Serbią i Czarnogórą, tradycyjnie zamieszkany przez Bośniaków. Nazwa pochodzi od nazwy jednostki administracyjnej w czasie tureckiego panowania na Bałkanach.
[2] Północna, autonomiczna prowincja dzisiejszej Serbii, zajmująca tereny na północ od Dunaju.
[3] Sandżak lub ejalet to duże jednostki administracyjne w Otomańskiej Turcji. Na przykład Serbia podzielona była pomiędzy kilka takich jednostek, podczas gdy ziemie Bośni stanowiły jeden Sandżak.
[4] Ze względu na temat tego opracowania pominięte zostały tu pozostałe narodowości zamieszkujące Bośnię i Hercegowinę. Wpływ Żydów, Niemców, Cyganów, Rusinów, Słowaków, Polaków, Czarnogórców i innych mniejszości na rozwój sytuacji politycznej w tym państwie był minimalny lub żaden.
[5] Banowina to chorwacka nazwa jednostki administracyjnej zarządzanej w średniowieczu przez bana, władcę o statusie niższym od króla. Do tradycji banowin odwoływano się w dwudziestoleciu międzywojennym w Jugosławii.
[6] Dwa kantony miały mieć „mieszany” charakter, natomiast kwestia uczestnictwa Serbów została odłożona na później.
[7] R. M. Hayden, Blueprints for a house divided. The constitutional logic of the Yugoslav conflicts. Ann Arbor, the University Michigan Press, pp. 124.
[8] P. Ashdown, Europe needs a wake-up call. Bosnia is on the edge again, the Observer, 27 lipca 2008.
[9] P. Ashdown and R. Holbrooke, A Bosnian powder keg, the Guardian, 22 października 2008 roku.