Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Radosław Wierzbiński: Londyn w przededniu Deklaracji Berlińskiej

Radosław Wierzbiński: Londyn w przededniu Deklaracji Berlińskiej


23 marzec 2007
A A A

Ostatnia wizyta niemieckiej kanclerz Angeli Merkel w Warszawie i obietnica prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie poparcia dla nieznanej jeszcze szerszej publiczności treści Deklaracji Berlińskiej, która zostanie ogłoszona 25 marca 2007 roku, to fakt istotny i wart odnotowania.

 

Polska – a dokładniej elity rządowe – należały do tej pory do grona, jeśli nie malkontentów, to przynajmniej chłodno oceniających możliwość wskrzeszenia w obecnej formule zamiecionego lekko pod dywan przez Francuzów i Holendrów Traktatu Konstytucyjnego (TK). Podpisany 29 października 2004 roku przez 25 państw dokument, stanowiący wyraz konsensusu toczącej się przez bez mała 3 lata debaty nad reformą Unii, był w wielu państwach przysłowiową ością w gardle. Dość często starały się one unikać zajmowania jasnego stanowiska w tej sprawie. Co prawda 26 stycznia 2007 roku z inicjatywy Hiszpanii i Luksemburga spotkali się w Madrycie tzw. przyjaciele traktatu konstytucyjnego[1]. Nie można zapominać jednak, iż w zasadzie nic przełomowego owa debata nie wniosła, a pokazała tylko, że bez poparcia największych państw takich jak Francja czy Niemcy hiszpańska stolica stała się świadkiem jedynie ciekawego forum wymiany opinii. Warte odnotowania - z perspektywy tego opracowania - było to, iż nie było w tym gremium, oficjalnie przynajmniej, przedstawicieli m.in. Polski czy Wielkiej Brytanii[2], które nie opowiedziały się jeszcze jasno „za” lub „przeciw” traktatowi.

Skreślane w kalendarzach politycznych doradców kolejne dni do zbliżającego się spotkania w Berlinie wymuszają mimowolnie wśród europejskich liderów konieczność zajęcia w sprawie TK bardziej sprecyzowanego stanowiska. „Zielone światło z Juraty”[3], choć nie jest explicite poparciem dla wszystkich zapisów konstytucji, można i należy traktować jako ważny krok w kierunku realizacji niemieckiego planu uzgodnienia w czasie 6 miesięcy solidnej mapy drogowej dla debaty nad instytucjonalno-prawną przyszłością Europy.

Jak na kolejne etapy konstytucyjnego „tour de Europa” niemieckiej kanclerz reagują inne stolice Unii Europejskiej? Ostatnie słowa Lecha Kaczyńskiego i niemalejąca determinacja Angeli Merkel nabierają, jak sądzę, podwójnego znaczenia dla rządu brytyjskiego. Do tej pory skutecznie zasłaniał się on formułą „debaty i refleksji” sprowadzającą się do marginalizacji problematyki traktatu w dyskursie publicznym na Wyspach i w ramach rozmów z partnerami w Unii Europejskiej. Pojawienie się przywódcy z jasno sprecyzowanym planem działania, który dodatkowo potrafi do swych racji przekonać sceptycznie do tej pory nastawionych polityków, zmusza kończącego swoje urzędowanie Tony'ego Blaira do odsłonięcia kart i zajęcia jasnego stanowiska w tej sprawie. Nie jest to jednak sytuacja prosta patrząc zarówno na głosy dobiegające ze strony Partii Pracy, opozycji, jak i wpływowych na Wyspach organizacji pozarządowych czy związkowych.

Rząd

1.  Tony Blair obok Edwarda Heatha postrzegany był zawsze jako najbardziej proeuropejski premier brytyjski[4]. Kredyt zaufania wypracowany przezeń w okresie pierwszych 5 lat rządzenia decyzjami m.in. w sprawie udziału wojsk brytyjskich w wojnie w Iraku, powracającą sprawą euro czy skandalami dotyczącymi finansowania laburzystów dawno się jednak wyczerpał. Typowany na jego następcę obecny kanclerz skarbu Gordon Brown[5] bardziej powściągliwie wypowiada się nt. przyszłości TK, co powoduje dużą dozę niepewności wśród innych przywódców a co za tym idzie, nie sprzyja dochodzeniu do kompromisu na poziomie międzypaństwowym.

2.  Jeszcze w lutym br. Margareth Beckett w wystąpieniu w Izbie Gmin[6] otwarcie mówiła, iż „nie ma obecnie konsensusu wśród państw członkowskich co do przyszłości Traktatu Konstytucyjnego”[7].

3.  W podobnym duchu wypowiada się też Geoff Hoon, obecny minister ds. europejskich w gabinecie laburzystowskim, zdaniem którego rząd brytyjski nie stara się domniemywać co do rezultatu dyskusji i jednocześnie nie będzie spekulował na temat jej wyników[8]. Ostatnie wydarzenia pokazują, iż ten argument powoli może przestać być aktualny a rząd w obliczu Deklaracji Berlińskiej będzie musiał opowiedzieć się jasno po jednej ze stron. Pytanie tylko, czy nie zostanie po tej „drugiej stronie” osamotniony.

4.  Złagodzeniem tych obaw może być niedawna wypowiedź cytowanego już Hoona, zdaniem którego „postęp musi się dokonywać”, albowiem utrzymywanie status quo nie jest rozwiązaniem. Nie usprawnia to procesu decyzyjnego w Unii Europejskiej, może też zagrażać liberalizacji rynku, osiąganiu korzyści przez konsumentów, przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym czy kontynuowaniu procesu rozszerzenia Unii.[9] Co ważne ów postęp nie musi oznaczać traktatowego minimalizmu. Jak zauważył bowiem w wywiadzie dla The European Voice 1 lutego 2007 roku, „przeważająca większość rządów państw członkowskich, w tym rząd Wielkiej Brytanii, chce dodać nowe sekcje do traktatu konstytucyjnego, zamiast uszczuplać go do czysto instytucjonalnych zmian”[10]. I na tym przykładzie widać chyba najwyraźniej, jak przemyślaną – a może nieskonkretyzowaną - politykę prowadzi Londyn, albowiem promując nowe sekcje w dokumencie, popiera on również przedstawioną chociażby przez Nicolasa Sarkozy'ego ideę mini-traktatu[11].

5.  Jak bumerang powraca co pewien czas sprawa teoretycznie jasnej pozycji Londynu ws. referendum na Wyspach. Podtrzymując ogłoszoną w kwietniu 2004 roku przez Tony'ego Blaira decyzję o referendum konstytucyjnym w jednym z wywiadów G. Hoon deklarował, iż Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy zostanie ratyfikowany przez Wielką Brytanie jedynie w wyniku pozytywnego rozstrzygnięcia w tym głosowaniu. Problem w tym, iż inicjatorzy referendum w zasadzie nie chcą jego przeprowadzenia, albowiem zdecydowana większość Brytyjczyków jest traktatowi przeciwna, a kolejna porażka „wizerunkowa” rządu Tony'ego Blaira pogrzebałaby jakiekolwiek szanse na wygraną Partii Pracy w mających się odbyć w 2009 lub 2010 roku wyborach parlamentarnych. Pojawiają się nawet głosy, iż w momencie, gdy pojawi się nowa formuła traktatu i rząd będzie musiał ustosunkować się do niej, będzie starał się „rozpocząć dyskusje tak późno, jak tylko jest to możliwe”, a gdy już się to stanie „będzie kierować się zamiarem przyjęcia nowego tekstu bez referendum”[12].

6.  Problem ewentualnego referendum w państwach, które do tej pory jeszcze takiej formuły nie zastosowały nie jest jedynym problemem. Inna sprawa wyłania się m.in. ze słów wypowiedzianych przez Margareth Beckett w wywiadzie telewizyjnym dla stacji BBC. Stwierdziła ona, iż w obecnym kształcie dokument ten na pewno nie może zostać przyjęty a nowe zmiany spowodowałyby konieczność ponownego otwarcia procesu ratyfikacyjnego w poszczególnych państwach członkowskich.

Jak widać zatem ciężar debaty nad traktatem konstytucyjnym spoczywa obecnie na Geoffrey'u Hoonie, byłym ministrze obrony piastującym obecnie funkcję ministra ds. europejskich a także odpowiadającej za sprawy zagraniczne Margareth Beckett. Tony Blair zajmuje w tej debacie dość nietypową pozycję. Z jednej strony jest oczywiście szefem rządu kreującym jego politykę, z drugiej zaś już prawie byłym premierem i jedną z najbardziej nielubianych osobistości na Wyspach. To powoduje, iż postrzegany jest przez niektórych jako osoba niemająca już nic do stracenia a i niewiele do ugrania. Każda podjęta przez niego decyzja będzie bowiem realizowana już przez kogoś innego.

Opozycja

1.  Andrew Duff, przedstawiciel brytyjskiej Partii Liberalno-Demokratycznej w Konwencie Europejskim, aktywnie działający obecnie w Parlamencie Europejskim, w październiku 2006 roku zaprezentował opinii publicznej „Plan B”, stawiający sobie za cel uratowanie konstytucji europejskiej. Sugerował w nim pozostawienie niebudzących kontrowersji zapisów części I, przesunięcie do aneksów części II zawierającej Kartę Praw Podstawowych i zmianę zapisów części III traktatu. Jego zdaniem taka rekonstrukcja kształtu tego dokumentu pozwoliłaby na uzyskanie kompromisu wśród poróżnionych państw. Dodatkowo proponował dodać do treści traktatu zapisy dotyczące strategii lizbońskiej, protokołu poświęconego tzw. Social Union, zmianom klimatycznym, polityce rozszerzenia czy systemowi finansowemu Unii[13].

{mospagebreak} 

2.  Plan Duffa ostro skrytykował Timothy Kirkhope, przedstawiciel Partii Konserwatywnej w Konwencie Europejskim i lider Torysów w Parlamencie Europejskim, ostrzegając przez nieuniknionym wzrostem deficytu demokratycznego. „Konstytucja to niemający szans dokument. Cała ta dyskusja nad resuscytacją jest stratą czasu, wysiłku i pieniędzy. (...) Już pora by pogrzebać konstytucję i zająć się realnym programem reform w Europie[14].

3.  W podobnym duchu, choć już bezpośrednio w kierunku rządzących, kieruje swe ataki David Cameron. Lider przeżywającej renesans Partii Konserwatywnej w licznych wystąpieniach stara się przedstawić swoistą schizofrenię rządu laburzystowskiego. Jego zdaniem polityka Tony'ego Blaira ws. TK jest studium tego, jak nie należy działać w Unii Europejskiej. „Na początku byli oni (rząd - R.W.) przeciwni konstytucji. Potem byli za. Następnie podpisali go (traktat – R.W.). Potem odrzucili referendum w tej sprawie by na końcu zgodzić się na nie”. W opinii lidera Torysów obecnie rząd opowiada się przeciwko nowej konstytucji ale nie ma odwagi, by zrobić to publicznie. Zgadza się na referendum, choć w zasadzie go nie chce. „Rząd miał do tej pory siedem scenariuszy związanych z TK. Ja mam od dawna jeden. Jestem przeciwny Konstytucji Europejskiej i jednocześnie jestem za referendum w tej sprawie, jeśli zostanie zaproponowane”[15].

4.  Cameron, „medialnie” przypominający trochę swego oponenta z początków politycznej kariery w połowie lat 90., ma od dawna jasno sprecyzowaną – negatywną - opinię nt. TK. Co istotne i warte uwagi, nowa polityka Torysów nie oscyluje jednak wokół biernej krytyki i malkontenctwa integracji europejskiej, ale idzie w kierunku aktywnego kreowania rzeczywistości. Cameron „wierzy, iż ma szansę na poprowadzenie Europy w nowym kierunku”[16] a jego partia „zastąpi Partię Pracy a nie będzie ją małpować”[17]. Razem z czeskim premierem Mirkiem Topolankiem lider Torysów powołał w połowie 2006 roku Ruch na rzecz Reformy Europejskiej (Movement for European Reform)., którego zadaniem jest, jak pisze Daily Telegraph „promocja pozytywnej wizji Europy skierowanej na zewnątrz a nie do działającej do wewnątrz i mającej biurokratyczną obsesję Unii Europejskiej[18].

5.  Michael Moore, odpowiedzialny w Gabinecie Cieni liberalnych demokratów za sprawy zagraniczne dość ironicznie skomentował obecną politykę Camerona. „Konserwatyści dokonali jednego kroku w dobrym kierunku przez rozpoznanie potrzeby ponownego zbalansowania naszej polityki zagranicznej. Może niedługo zauważą wagę naszych specjalnych relacji z Europą"[19].

6.  Wydaje się, iż taka optyka w słowach i czynach Torysów jest już zauważalna. Dlatego nie można chyba obecnie postawić znaku równości między „europejską polityką Torysów” a zaciekłym sprzeciwem wobec integracji europejskiej. Prawidłowość tę zauważyć można w słowach Charlesa Tannocka, rzecznika Conservative Foreign Affairs, który jeszcze w grudniu 2006 roku jasno sugerował by nie łączyć faktu poparcia Torysów dla nowego rozszerzenia Unii o Bułgarię i Rumunię z aprobatą partii dla TK. Jego zdaniem odpowiednia reforma traktatu nicejskiego byłaby wystarczająca dla sprawnego funkcjonowania Unii w nowej rzeczywistości. Dodał wówczas m.in., iż należy bliżej przyjrzeć się konstrukcji Komisji Europejskiej, która jego zdaniem nie powinna rotować sie cyklicznie wśród wszystkich państw członkowskich, ale powinna zachować półpermanentny charakter 6 największych członków (big 6 Member States)[20].

7.  Tak jak Geoffrey Hoon, tak i Graham Brady - 40-letni polityk w Gabinecie Cieni Partii Konserwatywnej zajmujący się per analogiam sprawami europejskimi ma jasne – choć diametralnie różne - stanowisko wobec TK. W niemal każdym wystąpieniu związanym z tą kwestią, wyraża swój zdecydowany sprzeciw i dezaprobatę wobec konkretnych zapisów jak i samej idei dokumentu. Cytowany przez dziennik The Sun, zagroził nawet, iż jeśli rząd będzie starał się przepchnąć traktat tylnymi drzwiami, będzie to swoistą pogardą dla zasad demokracji”[21]. W innym miejscu konstatował z kolei: „Wierzę, że reforma może się dokonać. Wierze też, że kompetentny rząd brytyjski może wykorzystać szansę na rewizję traktatów albo wznowienie debaty o konstytucji[22].

Podsumowanie       
Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, w wystąpieniu w prestiżowej Hugo Young Lecture 16 października 2006 roku przekonywał, że Wielka Brytania chcąc aktywnie prowadzić swą politykę zagraniczną (m.in. walczyć ze zmianami klimatycznymi na świecie, likwidować zagrożenie głodu w Afryce, umacniać bezpieczeństwo zewnętrzne), potrzebować będzie Unii Europejskiej tak samo jak ona potrzebować będzie Zjednoczonego Królestwa[23]. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Jednocześnie należy zastrzec, iż w ostatnim czasie to Unia bardziej potrzebuje Londynu – a dokładniej pozytywnego stanowiska Wielkiej Brytanii w sprawie przemilczanej przez Barroso kwestii Traktatu – niż na odwrót. Czy szereg spotkań dwustronnych zorganizowanych przez niemiecką kanclerz rozwiał wszelkie wątpliwości wśród uczestników debaty, a wątpliwości zgłoszone 24 stycznia br. przez Kima Darroch i Shan Morgan – negocjatorów ze strony brytyjskiej - znajdą się w tekście deklaracji? Na to pytanie opinia publiczna pozna odpowiedź zapewne w ciągu najbliższych kilku dni. Czy będzie ona zaskoczeniem? Sądzę, że nie, albowiem formuła, jaką przyjmie Deklaracja Berlińska, będzie musiała być na tyle ogólna i otwarta – jeśli w ogóle ta sprawa zostanie tam wspomniana![24] - by połączyć we wspólnym celu 18 „przyjaciół traktatu” z resztą niezdecydowanych. A co później?

Jaskółka z Juraty wiosny nie czyni dlatego też niemożliwym wydaje się wywróżenie, czy rok 2007 zapamiętany zostanie nie tylko jako półwiecze funkcjonowania Traktatów Rzymskich, które obok dokumentów paryskich i Traktatu o UE z Maastricht stanowią podwaliny funkcjonowania 27-elementowej już układanki, ale też okrzyknięte będzie mianem „roku niemieckiego integracji europejskiej”. Kanclerz Angela Merkel zapewne mocno w to wierzy[25] i - patrząc na dotychczasowe jej działania - ma szanse to osiągnąć. Pytanie tylko, czy niemiecka propozycja integracji nie oznaczać będzie brytyjskiej dezintegracji z kontynentem i odsunięciem Londynu od kreowania procesów decyzyjnych w Unii Europejskiej. Odpowiedź przynajmniej na cześć z tych pytań przynieść może zapewne treść i odbiór Deklaracji Berlińskiej w samej Wielkiej Brytanii, wybory lokalne na Wyspach na początku maja a także przebieg szczytu Unii zaplanowany na dni 21-22 czerwca 2007 roku[26]. Jeśli do tej daty nie nastąpi ożywienie debaty w Zjednoczonym Królestwie[27], każda następna próba – już zapewne w wykonaniu Gordona Browna - będzie trudniejsza, choć, jak podkreśla Paweł Świeboda, „nie ma powodów, dla których Gordon Brown nie miałby zająć konstruktywnego stanowiska.” (…) „Brown będzie twardym negocjatorem i uzyska wiele ustępstw – Karta Praw Podstawowych będzie dołączona do tekstu jako aneks, a w miejsce nazwy ministra spraw zagranicznych pojawi się wersja opisowa tej funkcji”[28]. 

 

--------------------------------------------------------------------------------

[1] B. Wojna, Przyjaciele Traktatu Konstytucyjnego – wnioski ze spotkania w Madrycie, Biuletyn PISM, nr 6 (420), 31 stycznia 2007, s, 1

[2] W spotkaniu udział wzięli jednak obserwatorzy z Wielkiej Brytanii.

[3] Sformułowanie zaczerpnięte z tekstu Jacka Pawlickiego dla Gazety Wyborczej, dn. 19 marca 2007r.

[4] http://www.openeurope.org.uk/research/EU2007.pdf

[5] Co prawda pojawiają się inne kandydatury na miejsce Blaira, ale zarówno Alan Johnson, minister ds. edukacji jak i John Reid odpowiedzialny za sprawy wewnętrzne, nie mają raczej szans w starciu z wpływowym kanclerzem skarbu. W prasie pojawiają się już określenia jego obecnej roli - Britain's prime-minister-in-waiting. za: http://www.cer.org.uk

[6] Warto wspomnieć także o dokumencie Prospects for the European Union in 2007 The German Presidency, January to June 2007 - zaprezentowanym przez minister Margareth Beckett brytyjskiej Izbie Gmin w styczniu 2007 roku.  Kompleksowo analizuje on priorytety niemieckiej prezydencji w pierwszej połowie br. Obok kwestii dotyczących bezpieczeństwa energetycznego i klimatycznego, potrzeby pełnego wykorzystanie jednolitego rynku, better regulation czy poparcia dla rozszerzenia i postępów negocjacyjnych z Turcją, Chorwacją czy państwami Bałkanów Zachodnich znalazła się też sprawa przyszłości Europy. Co ciekawe jedynie zdawkowo została ona poruszona. Minister zapewniała, że brytyjskim celem w dyskusji na temat przyszłości Europy będzie działanie zgodnie z następującymi zasadami: realizacji brytyjskich interesów, modernizacji i poprawienia efektywności, konsensusu, subsydiarności, korzystania z istniejących traktatów a także otwartości. Za: http://www.official-documents.gov.uk/document/cm70/7024/7024.pdf

[7] ww.publications.parliament.uk/pa/cm200607/cmhansrd/cm070216/text/70219w 0003.htm

[8] http://www.theyworkforyou.com/wrans/?id=2007-03-13a.126993.h&s=constitutional+treaty#g126993.r0

[9] http://www.euractiv.com/en/constitution/constitutional-treaty-reflection-period/article-155739

[10] http://www.ct-europe.eu/wcm/dmdocuments/070201_EV.pdf

[11] http://www.openeurope.org.uk/research/EU2007.pdf. Idei mini-traktatu sprzeciwia się m.in. Andrew Duff.

[12] http://www.demoseuropa.eu/modules.php?op=modload&name=PagEd&file=index&topic_id=7&page_id=27

[13] http://www.euractiv.com/en/constitution/constitutional-treaty-reflection-period/article-155739

[14] Ibidem.

[15]  http://englandexpects.blogspot.com/search/label/Europe

[16] „Gazeta Wyborcza” z dn. 27 lutego 2007r.

[17] „Daily Telegraph” z 15 stycznia 2007r.

[18] Ibidem

[19] http://www.libdems.org.uk/news/cameron-refuses-to-accept-european-realities-moore.12117.html

[20]  http://www.conservatives.com/tile.do?def=news.story.page&obj_id=134142

[21]  http://www.thesun.co.uk/article/0,,2-2007000258,00.html

[22] http://www.conservatives.com/tile.do?def=conference.2006.news.story.page&obj_id=133009&speeches=1

[23] www.ukrep.be/Press/161006.doc

[24] Czeski premier i partner w debacie europejskiej Davida Camerona - Mirek Topolanek - cytowany w artykule w „The Financial Times” z dn. 8 marca 2007 roku, zauważa, iż żadne (podkr. – R.W.) odniesienie do konstytucji nie powinno mieć miejsca w deklaracji berlińskiej. http://www.ft.com/cms/s/3ac76b64-cdbf-11db-839d-000b5df10621.html

[25]Przedstawiciele zarówno Partii Konserwatywnej jak i Partii Pracy, w mocno ornitologicznej retoryce odnoszą się zarówno do planów A. Merkel jak i samej treści dokumentu. Timothy Kirkhope wizję niemieckiej kanclerz porównuje do zgniłego jajka („curate’s egg”), ładnego jedynie na zewnątrz, minister John Reid TK nazwał zdechłą papugą („dead parrot”).

[26] Nie można zapominać także chociażby o wyborach prezydenckich ( 2 runda odbędzie się 6 maja 2007 roku) i parlamentarnych (10, 17 czerwca 2007r.) we Francji.

[27] Chodzi oczywiście o debatę na najwyższym szczeblu popartą konsultacjami społecznymi. Jej zaczątki są już widoczne. Z okazji obchodów 50-lecia Traktatów Rzymskich na Wyspach odbył się już m.in. organizowane są wśród młodzieży konkursy na pocztówkę związaną z tą rocznicą, zaplanowane są również takie wydarzenia jak: Poetry of Europe 1957 – 2007, festiwal europejski  w dniach  19-29 marca 2007 w Londynie z wykładami, wystawami i dyskusjami,  konferencja z udziałem m.in. Geoffrey’a Hoona i byłego ministra ds. europejskich Denisa MacShane’a, czy udział młodych Brytyjczyków w spotkaniu młodych w Rzymie w dniach 23-25 marca br.

[28] Paweł Świeboda, „Jak przywrócić dynamikę Unii Europejskiej? W poszukiwaniu odpowiedzi na kryzys konstytucyjny w UE”, Warszawa 2007.