Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Szalejące ceny ropy symbolem roku 2008


29 styczeń 2009
A A A

Takiej zmienności jeszcze nie było. Do lipca cena za baryłkę ropy naftowej podwoiła się porównując ją ze styczniem, przekraczając rekordowy poziom 140 dol., tylko po to, aby spaść w grudniu poniżej 40 dol. I jak w takich warunkach tworzyć długookresowe strategie ekonomiczne?

Nad tym problemem zastanawiają się właśnie politycy w Davos. A rozwiązanie będzie znaleźć trudno, bo cenę czarnego złota w minionym roku ukształtował niezwykły splot czynników.

 

W fazie wzrostu mieliśmy do czynienia z oczekiwaniami na wzrost popytu ze strony szybko rozwijających się Chin i Indii, obawami dotyczącymi stabilności dostaw z obszarów zagrożonych terroryzmem oraz konfliktami zbrojnymi, malejącymi zapasami w Stanach Zjednoczonych, słabnącym dolarem oraz oczywiście z czynnikiem spekulacyjnym napędzanym przez fundusze hedgingowe.

 

Wzrastaniu nowych potęg azjatyckich towarzyszy niesamowity wzrost popytu na energię. Każdy nowobogacki z Chin czy Indii inwestuje w kupno nowego auta, co prowadzi do szybkiego rozwoju rynku motoryzacyjnego w tych krajach. Chińczycy zaczynają produkować własne samochody, a indyjski Tata ogłasza wprowadzenie do sprzedaży rewolucyjnego supertaniego samochodu dla każdego za 2 tys. dol. Biorąc pod uwagę potencjał demograficzny obu krajów, nietrudno dojść do wniosku, że popyt na ropę z tej części świata będzie rósł bardzo szybko. I to mimo faktu, że oba kraje inwestują w energetykę opartą na węglu, którego mają pod dostatkiem.

 

Do tego, że każdy zamach terrorystyczny w Delcie Nigru lub wiadomość o niskich zapasach ropy naftowej w USA podbijają ceny surowca zdążyliśmy się przyzwyczaić. Jednak skala wykorzystania tych wiadomości przez spekulantów do windowania ceny w górę nie była wcześniej obserwowana. Szczególnie mocno wykorzystywano również napięcia między Izraelem i Iranem – to właśnie na fali plotek o tym, że izraelskie samoloty ćwiczą w Iraku bombardowanie przed nalotem na irańskie instalacje naftowe, cena osiągnęła rekordowy poziom 147 dol. za baryłkę.

 

W wypowiedziach polityków i ekonomistów głównym winnym odpowiedzialnym za spekulowanie cenami ropy są amerykańskie fundusze hedgingowe. I nie bez racji. W sytuacji kiedy na giełdach panowała już wszechobecna bessa, inwestorzy zaczęli poszukiwać alternatywnych możliwości inwestowania i zauważyli, że cena ropy dopiero niedawno przekroczyła psychologiczny próg 50 dol. za baryłkę. W ten sposób rozpoczął się napływ pieniędzy na rynki surowcowe, w szczególności do funduszów hedgingowych, które lokowały tam swoje środki. Tak powstała ogromna bańka spekulacyjna, która musiała pęknąć, kiedy zaczęły się pojawiać informacje o tym, że kryzys zaczyna się przenosić na strefę realną, zagrażając globalnemu popytowi na surowce.

 

Image
Źródło: oil-price.net
Jednym z najciekawszych zjawisk, które dało się zaobserwować była korelacja jaka się wytworzyła między wartością dolara a ceną ropy naftowej. Każde osłabienie dolara pociągało za sobą wzrost ceny ropy. A w sytuacji, kiedy z powodu panującego kryzysu na amerykańskim rynku finansowym trend osłabiania się dolara był stały a waluta amerykańska biła rekordy swojego osłabienia wobec większości walut, cena ropy szybowała w górę. W ten sposób wzrost cen paliwa odczuwali w 100% Amerykanie, natomiast w innych regionach wzrost ten był częściowo niwelowany przez umacnianie się waluty krajowej, co było widoczne chociażby w Polsce.

 

Faza spadku to przede wszystkim pęknięcie bańki spekulacyjnej, ale też koniec trendu spadkowego dolara. Kiedy okazało się, że kryzys ma rozmiar globalny a w recesję wejdą jednocześnie 3 największe centra gospodarcze świata - USA, Japonia i Strefa Euro, to trend na amerykańskiej walucie się odwrócił i zaczęła się ona umacniać. I tym razem zadziałała korelacja.

 

W całej tej zmienności na globalnym rynku zainteresowanie budzi zachowanie OPEC. Kartel w pierwszej fazie z radością przyjął hossę na rynku paliwowym, zwlekając ze zwiększeniem wydobycia, co otwierało pole spekulantom. W końcu jednak ugiął się przed wezwaniami USA, zwiększając wydobycie i ograniczając w ten sposób presję na wzrost cen. Organizacja ustaliła sobie w tym czasie optymalną cenę za baryłkę w okolicach 70-80 dol., oceniając, że cena powyżej 100 dol. będzie negatywnie wpływać na popyt. Kiedy cena zaczęła spadać zareagowano zmniejszaniem wydobycia, co zadziałało tylko w pierwszej fazie spadku, kiedy spekulanci liczyli jeszcze na powrót do trendu wzrostowego. Mimo, że OPEC jako jedyny podjął działania na rzecz stabilizacji ceny, skuteczność jego działań w porównaniu z latami wcześniejszymi była bardzo ograniczona.

 

Cena ropy poniżej 40 dol. za baryłkę zaczyna się niebezpiecznie zbliżać do poziomu opłacalności wydobycia. Trwałość takiej sytuacji może doprowadzić do zaniechania poszukiwań nowych złóż oraz ograniczenia inwestycji w eksploatację już zlokalizowanych. Tak duże fluktuacje nie sprzyjają jakimkolwiek strategiom długookresowym nie tylko w korporacjach naftowych, ale również w budżetach takich państw jak na przykład Rosja, gdzie ¼ dochodów budżetowych pochodzi z podatków i opłat związanych z eksploatacją złóż ropy naftowej i gazu.

 

Stabilizacja ceny tego surowca będzie nie lada wyzwaniem w nadchodzącej przyszłości. Kryzys nie potrwa wiecznie, a wg ekspertów Międzynarodowej Agencji Energetycznej cena ropy wróci do poziomu 100 dol. za baryłkę już w 2010 roku.