Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Aleksandra Żebrowska: Krzyk Syrii

Aleksandra Żebrowska: Krzyk Syrii


22 luty 2013
A A A

Trwający już ponad dwa lata konflikt w Syrii zbiera krwawe żniwo. Z raportu wysokiego komisarza ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay wynika, że liczba ofiar wojny domowej prawdopodobnie zbliża się do 70 tysięcy. Mimo to społeczność międzynarodowa pozostaje bierna wobec kwestii syryjskiej.

Image
(cc)SteveRhodes_flickr
Syria krwawi

Portale społecznościowe pękają w szwach od głosu poparcia dla syryjskich rebeliantów. Safe the Children Organization opublikowała ostatnio dramatyczny raport odnośnie sytuacji dzieci na terenach objętych walką. Raport porusza kwestie stosowania tortur na dzieciach, m. in. wyrywaniu paznokci sześcioletniej dziewczynce, bądź zabawy żołnierzy w strzelanie do przypadkowych dzieci bawiących się na ulicy. Do jednej z największych masakr ludności doszło w lipcu 2012 r. w wiosce Trimsa niedaleko Hamy. Liczbę ofiar szacowano są na 200 osób. Tak samo przerażająca była egzekucja w czerwcu 2012 r. w mieście Hula, gdzie z bliska rozstrzeliwano całe rodziny. Odpowiedzialność za popełnione zbrodnie ponoszą siły prezydenta Baszira Al-Asada, które w okrutny sposób rozprawiają się z rebeliantami walczącymi z reżimem. Ilość środków medycznych dostarczanych na te tereny jest niewystarczająca, a w ciągu dwóch lat krwawych walk zginęło blisko 70 tysięcy osób, przy czym liczba ofiar stale rośnie. A jednak nadal brakuje praktycznego wsparcia USA  jak i  zachodnich zwolenników opozycji syryjskiej. Dozbrajanie przez państwa zachodnie opozycjonistów nie łączy się z bezpośrednią pomocą międzynarodową. USA nie jest na rękę destabilizacja regionu, zwłaszcza, że konflikt syryjski może rozlać się na inne państwa m. in. Jordanię, która jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Społeczność międzynarodowa jest ostrożna w swoim działaniu, wynika to z chęci utrzymania poprawnych stosunków z państwami Zatoki Perskiej i kontrolowaniem przepływu petrodolarów.

Najpierw zakładnicy potem rozmowy

Moaz al-Chatib, były imam zabytkowego meczetu Umajjadów w Damaszku, w kwietniu 2011 r. wygłosił kazanie w Dumie, oddające hołd zabitym przez służby bezpieczeństwa w czasie antyrządowych demonstracji,  a od listopada ubiegłego roku został szefem  syryjskiej opozycji. Miał on zapoczątkować nową erę jedności. Opozycja syryjska nadal jest jednak podzielona. Zaraz po wyborze, Moaz al-Chatib opowiedział się za pluralizmem politycznym oraz jednością narodu, sprzeciwiając się dzieleniu syryjskiego społeczeństwa i wykorzystywaniu w tym celu różnic wyznaniowych. Mimo to rebelianci nadal są podzieleni, różnice etniczne i religijne są zbyt silne, by zjednoczyć naród pod przywództwem jednego człowieka. Nie jest on na tyle charyzmatycznym przywódcą by dokonać syntezy sił rebelianckich, które miały by stać się jedną, silną opozycją.  Mimo to Moaz Al-Chatib ma szanse otworzyć pokojową drogę negocjacji. Wskazuje na to fakt, że  podczas globalnej konferencji bezpieczeństwa w Monachium, po raz pierwszy ministrowie spraw zagranicznych Rosji i Iranu, czyli najbliżsi sojusznicy reżimu Assada, spotkali się z szefem opozycji syryjskiej. Być może jest to zapowiedź chęci zmiany polityki mocarstw wobec rebeliantów.

Chatib rozpoczęcie wstępnych rozmów z reżimem, uzależnił od uwolnienia więźniów politycznych, a debata podniosła nadzieje na rozpoczęcie dyplomatycznych negocjacji między stronami.

Geopolityka

Barack Obama odrzucił wspierany przez Pentagon i byłą sekretarz stanu Hillary Clinton plan CIA przewidujący zbrojenie rebeliantów w Syrii. Mimo to – Joe Biden – wiceprezydent USA wyraził pełne poparcie dla stanowiska opozycji. Poinformował on o stanowisku Białego Domu, który jest "przekonany, że prezydent Assad, tyran przywiązany do władzy, nie jest już zdolny prowadzić syryjskiej ludności i musi odejść". Polityka słownych nagan stosowanych przez USA  wobec reżimu, nie przynosi jednak skutków. Być może czas na podjęcie bardziej radykalnych kroków niż potyczki słowne, oraz dozbrajanie rebeliantów.

Jak stwierdził Lachdar Brahimi, wysłannik Rady Bezpieczeństwa ONZ Moskwa, staje się coraz bardziej osamotniona w swoim poparciu dla Assada. Trzeba tu wziąć pod uwagę, że po upadku syryjskiego reżimu Rosja straci swój jedyny przyczółek na Bliskim Wschodzie.

USA, Wielka Brytania i Unia Europejska przyznały, że Assad musi ponieść odpowiedzialność za swoje zbrodnie. Jest również mało prawdopodobne, aby przekonać go do dobrowolnego ustąpienia ze stanowiska. Nadzieje na rozwiązanie konfliktu koncentrują się na wizycie Moaza Al-Chatiba w Moskwie w przyszłym miesiącu - i na zmianie pro-Assadowskiego stanowiska Rosji w ONZ.

Po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem, syryjski przywódca opozycji powiedział: "Rosja ma pewną wizję negocjacji w celu złagodzenia kryzysu, jest wiele szczegółów, które muszą być rozpatrzone." Jeśli chodzi o dotychczasowego sprzymierzeńca Syrii w regionie, czyli Iran, przewiduje on prowadzenie dalszych spotkań z Chatibem. Wezwał również do utworzenia rządu przejściowego wspólnego dla członków reżimu i opozycji, pod nadzorem ONZ,  prowadzącego do wyborów i konstytucji. W przypadku Iranu, sprawy mogą się skomplikować na polu wyznaniowym, ponieważ większość Syryjczyków to sunnici, uznający rządzących dotychczas Alawitów za sektę, która odeszła od islamu.

Widoczne postępy w negocjacjach nie są jednak satysfakcjonujące. Każda ze stron ma odmienną wizję przyszłego państwa syryjskiego jak i jego transformacji. Tempo prowadzenia rozmów jest zbyt wolne, a rozmowy powinny przebiegać sprawniej, gdyż na szali waży się życie tysięcy ludzi. Zarówno petrodolary jak i wpływy w regionie nie powinny przesłaniać prawdziwego celu jakim jest humanitaryzm. Być, może zapewnienie Rosji alternatywy wobec utraty wpływów na Bliskim Wschodzie zmieniłoby jej stosunek wobec reżimu.

Koniec wojny

Mocarstwa obawiają się konfliktu, który jest najdłuższym i najkrwawszym z powstań, jakie wybuchły na fali Arabskiej Wiosny. Istnieje także zagrożenie rozprzestrzenienia się konfliktu na kraje sąsiednie, jak również zmiany wpływów w regionie. Mocarstwa powinny się jednak obawiać międzynarodowej opinii publicznej, która jest zmęczona przedłużającym się konfliktem. Wieloletnia wojna prowadzić będzie do pogłębienia destabilizacji regionu.

Jednak czy po upadku reżimu liczba ofiar nie wzrośnie, szczególnie wśród ludności alawickiej, której przedstawicielem jest Assad? Jeśli władzę przejmą sunnici, dojść może do masakry alawitów, w ramach zemsty za przelaną rebeliancką krew. Podziały religijne nawet po obaleniu reżimu z pewnością nadal będą żywe.

Jak na razie nie widać perspektyw na szybkie zakończenie wojny. Niemożliwe jest jednak  dalsze akceptowanie cierpienia tysięcy ofiar konfliktu. Bierność wobec kwestii syryjskiej z pewnością nie przyczyni się również do realizacji Milenijnych Celów Rozwoju. Wręcz przeciwnie daje poczucie braku humanitaryzmu i solidarności z ofiarami wojny.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.