Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Grzegorz Mazurczak: Irak czeka na rząd

Grzegorz Mazurczak: Irak czeka na rząd


22 listopad 2010
A A A

Irak powoli budzi się z powyborczego letargu. Dawno oczekiwane porozumienie w sprawie podziału władzy zaczyna wreszcie nabierać realnych kształtów. Ożył nawet, pusty przez wiele miesięcy parlament. Wprawdzie było to jego czwarte posiedzenie od czasu marcowych wyborów, ale wszystkie poprzednie kończyły się niczym. Dopiero w ostatnią niedzielę, 325 posłów rozpoczęło na poważnie prace nad regulaminem, procedurami i składem komisji. Wreszcie jest szansa, że uśpiony do tej pory mechanizm władzy państwowej, ponownie ruszy.
Wspierany przez sunnitów sojusz zwany Iraqiya, zdobył wprawdzie najwięcej mandatów w ostatnich wyborach, jednak jego lider, Ayad Allawi, nie był w stanie uzyskać wystarczającego poparcia, by zostać premierem i utworzyć własny rząd. Pomimo wyborczego zwycięstwa, przewaga jego ugrupowania nad konkurentami nie była zbyt wielka.

Dlatego też, po wielu miesiącach spiskowania przeciwko dotychczasowemu premierowi, w końcu musiał ulec i podpisać długo oczekiwane porozumienie w sprawie podziału władzy. Sam jednak, być może ze względów ambicjonalnych, (bo sam był w przeszłości premierem), nie zdecydował się na udział w rządzie premiera Al-Malikiego.

Porozumienie o podziale władzy, zaproponowane przez liderów kurdyjskich i zaakceptowane przez pozostałe siły polityczne zakłada bowiem, że Al-Maliki, szyita, nadal pozostanie premierem, pomimo że jego koalicja Państwa Prawa, niedużą ilością głosów, przegrała wybory z 7 marca.

Również prezydent, Jalal Talabani, który jest Kurdem, pozostaje na dotychczasowym stanowisku. Natomiast dla zwycięskiego bloku Iraqiya przewidziano stanowisko przewodniczącego parlamentu, które przypadło sunnickiemu posłowi Osamie Al-Nujaifiemu.

Prawdopodobnie za kilka, góra kilkanaście dni, stary/nowy prezydent Jalal Tarabani, w końcu formalnie powierzy staremu/nowemu premierowi Nuri Al-Malikiemu misję powołania rządu. Ma na to 30 dni.

Tworzenie irackiego rządu, będzie jednak wymagało od premiera prawdziwego mistrzostwa. Dobieranie ministrów, w rzeczywistości irackiej, wymaga dużej staranności i jest procesem dosyć skomplikowanym, biorąc pod uwagę złożoną sytuację polityczną i religijną.

Zapewne, ze szczególnie dużą uwagą będzie obserwowany proces wyłaniania ministra spraw zagranicznymi oraz ministra ds. ropy naftowej. Są to bowiem nie tylko stanowiska szczególnie prestiżowe, ale i bardzo ważne dla kraju. Te dwa  ministerstwa pełnią w Iraku rolę strategiczną.
 
Długo oczekiwane dogadywanie się polityków nie wpływa jednak, niestety, na wzrost poziomu bezpieczeństwa. W Iraku ciągle jest niebezpiecznie. Ostatnio, w zamachach bombowych przeprowadzonych w prowincji Diyala, znowu zginęły dwie osoby, w tym 7 letni chłopiec.
 
Również armia amerykańska kilka dni temu poinformowała o śmierci swojego żołnierza, który zginął w północnym Iraku, podczas wymiany ognia z niezidentyfikowaną bojówką. Nie podano jednak bliższych szczegółów co do miejsca zdarzenia i okoliczności potyczki.

Pomimo ciągle napiętej sytuacji w Iraku, trzeba mieć nadzieję, że podpisane porozumienie o podziale władzy zakończy zbyt długi już okres rozprzężenia politycznego.

Trzeba jednocześnie zdawać sobie sprawę z tego, że nawet po utworzeniu rządu, wzajemne animozje złożonego religijne i narodowościowo społeczeństwa, będą ciągle stanowiły duże zagrożenie dla jedności kraju.

Można tylko sobie i Irakijczykom życzyć, by mobilizująca się obecne klasa polityczna wykazała dojrzałość, odporność na presję własnych środowisk oraz zdolności dyplomatyczne, niezbędne do opanowania trudnych i złożonych problemów tego poranionego, nie zawsze ze swojej winy, kraju.