Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Magdalena Górnicka: Obama, Jessica Simpson i gruba afera


04 luty 2009
A A A

  • Barack Obama w telewizyjnym wywiadzie miał nieprzyjemnie skomentować kłopoty z wagą blond-gwiazdki, Jessiki Simpson. W kraju, gdzie 64 proc. społeczeństwa ma nadwagę, z czego – 26 proc. cierpi na otyłość, takie żarty mogą prezydenta drogo kosztować.

Wywiad dla telewizji NBC miał być kolejną, luźną pogawędką, budującą wizerunek prezydenta przyjaznego Amerykanom. Obama, roześmiany i bez krawata, wystąpił w telewizji tuż przed finałem Super Bowl.

Przeprowadzający rozmowę dziennikarz, Mike Lauer, pokazał Obamie ostatni numer plotkarskiego tygodnika US Weekly, na którego okładce widniało zdjęcie żony i córek prezydenta. Na oryginalnej fotografii rodzina znajdowała się w komplecie, ale US Weekly wyciął Baracka Obamę ze zdjęcia tak, aby na okładce zmieściła się jeszcze kolumna zapowiadająca inne tematy poruszone w tym numerze gazety.

Takim tematem były m.in. kłopoty z wagą piosenkarki pop, Jessiki Simpson. Gwiazdka ostatnio sporo przytyła, i choć ciągle daleko jej do BMI wyznaczającego próg otyłości, na tle celebrytek w rozmiarze zero, wypada po prostu grubo.

Rozbawiony prezydent, na stwierdzenie dziennikarza, że US Weekly zastąpił głowę państwa Jessiką Simpson, Obama dodał: „Która najwyraźniej przegrywa walkę z wagą [śmiech]. No, tak, no właśnie”.

Transkrypt wywiadu, zamieszczony na stronach NBC, poruszył Amerykanów. O kąśliwej uwadze prezydenta napisali na swoich serwisach blogowych komentatorzy magazynów Time czy The New Republic. Jakiś czas później okazało się, że cytat Obamy przytoczony przez NBC w zapisie rozmowy, był niedokładny i w rzeczywistości prezydent nie miał stwierdzić, że Simpson przegrywa walkę z wagą, ale że ją po prostu toczy. [Yeah, who's in a weight battle apparently. (LAUGHTER) Yeah. Oh, well.]

Niesmak jednak pozostał. Barack Obama, choć żadnych kłopotów z utrzymaniem sylwetki nie ma, nie może zapominać, że jest prezydentem kraju, w którym co troje na dziesięcioro obywateli cierpi na otyłość (czyli ich BMI – Body Mass Index wynosi powyżej 30), a 65 proc. – ma nadwagę.

Najczęściej za taki stan rzeczy obwinia się producentów niezdrowej żywności, z sieciami fast foodów na czele. Słynne były procesy przeciwko korporacji McDonald’s wytoczone przez osoby obwiniające sieć restauracji o spowodowanie u nich otyłości. Argumentowano m.in., że McDonald’s nie ostrzegał przed nadmiernym spożyciem swoich produktów i ewentualnymi skutkami ubocznymi.

To właśnie po fali takich pozwów (rozstrzygniętych na korzyść korporacji), w barach McDonalda pojawiły się tabele kaloryczne, cola light i jabłka w zestawach Happy Meal.

Za inną przyczynę masowej otyłości podawane są także wysokie ceny żywności organicznej, warzyw i owoców, w porównaniu do taniej, wysoko przetworzonej żywności sprzedawanej w supermarketach. To właśnie dlatego w USA otyłość uznawana jest za znak przynależności do określonej warstwy społecznej. Zgodnie z tą zasadą, znacznie więcej biednych (co nie oznacza bezrobotnych, więcej, problem dotyczy zwłaszcza working-poor ), nie mogąc pozwolić sobie na droższą, zdrową żywność, kupuje tanie produkty, które nie wymagają przechowywania w lodówce czy gotowania. W tanich hotelach czy przyczepach kempingowych jedynym sprzętem kuchennym jest kuchenka mikrofalowa.

Natomiast ludzie o wysokim statusie społecznym, a zatem i materialnym, mogą sobie pozwolić nie tylko na droższą, organiczną żywność, ale także na regularne wizyty na siłowni, konsultacje u dietetyka czy osobistego trenera.

Hollywood natomiast doprowadziło sprawę do ekstremum, nakręcając wyścig po sylwetkę pasującą do rozmiaru zero, odpowiadającemu w europejskiej numeracji XXS (mniejszemu niż 34). Sposobami na schudnięcie są m.in. przyjmowanie leków dla chorych na ADHD, ssanie kostek lodu albo połykanie waty nasączonej sokiem pomarańczowym.

Na początku stycznia grupa amerykańskich lekarzy zajmujących się problemem otyłości, wystosowała do Baracka Obamy apel o zajęcie się problemem rosnącego odsetka Amerykanów ważących zbyt dużo. Center for Science in the Public Interest – organizacja zrzeszająca m.in. dietetyków, wydała też raport, w którym alarmuje, że dzisiejsze pokolenie może być pierwszym, które będzie żyło krócej niż ich rodzice. W raporcie możemy także przeczytać, że wydatki na opiekę medyczną związaną z otyłością, wynoszą rocznie 117 mld dolarów.

Różne propozycje walki z otyłością, często dyskryminujące, jak dodatkowa opłata wprowadzona przez Southwest Airlines dla pasażerów, którzy nie mieszczą się na jednym siedzeniu, nie przynoszą jak na razie wymiernych rezultatów.

Sam Barack Obama, z BMI wprost idealnym – 23.7, regularnie uprawiający jogging, na pewno może być inspiracją dla wielu Amerykanów borykających się z problemem nadwagi. Jednak świetna sylwetka nie upoważnia go do lekceważenia i wyśmiewania osób, które albo nie mają takich genetycznych skłonności do trzymania linii, albo po prostu są zbyt słabe.

Jessica Simpson i jej problemy z wagą wywołały w mediach dyskusję o tym, jak daleko można komentować czyjś wygląd i czy właściwe jest obserwowanie każdej fałdki tłuszczu na brzuchu gwiazd. Sprawa doczekała się określenia „fat-gate” i jest relacjonowana w Internecie (nie tylko portalach plotkarskich) dzień po dniu.

W Stanach Zjednoczonych bardzo dużą wagę przykłada się do wyglądu zewnętrznego. Obowiązuje także polityczna poprawność. Ta jednak, o ile mocno wpłynęła na praktyczne wyeliminowanie treści dyskryminujących czarnoskórych, ciągle nie ma zastosowania do osób otyłych.

Barack Obama, jako przedstawiciel mniejszości rasowej, powinien doskonale wiedzieć, czym jest dyskryminacja i nie stosować jej przeciwko innym. Gdyby ktoś wobec niego użył tzw. karty rasowej, byłyby z dużą dozą prawdopodobieństwa skazany na polityczną śmierć. Tymczasem sam prezydent może w ogólnokrajowej telewizji wyśmiewać inną, powszechnie znaną osobę, co nie jest odebrane jako niewłaściwe.

Z drugiej jednak strony, owa uwaga prezydenta w jaskrawy sposób ukazuje głęboką tabloidyzację amerykańskiego dyskursu politycznego. Czy naprawdę głowa państwa nie ma innych problemów niż wylewający się zza paska tłuszcz na brzuchu pop-gwiazdki?

Obama powinien zdać sobie sprawę, że jest prezydentem wszystkich Amerykanów, a głosowali na niego także ci z nadwagą.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.