Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Paweł Świeżak: I. Karimow o wyborach na Ukrainie i kolorowej rewolucji w Uzbekistanie

Paweł Świeżak: I. Karimow o wyborach na Ukrainie i kolorowej rewolucji w Uzbekistanie


22 styczeń 2005
A A A

Uzbekistan jest kluczowym państwem w Azji Centralnej. Jako najludniejszy z poradzieckich krajów tego regionu, jest niejako predestynowany do odrywania roli regionalnego lidera, wyznaczającego polityczne standardy i trendy. Tymczasem obecnie państwo to boryka się z poważnymi problemami tak gospodarczymi, jak i politycznymi (ich dokładne omówienie można znaleźć w „Pracach OSW”, nr 15 z października 2004 r.; tekst dostępny jest na stronie OSW).

Uzbekistanem od schyłku epoki radzieckiej rządzi Islam Karimow - początkowo jako szef partii komunistycznej, następnie już jako prezydent. Sposób, w jaki polityk ten zapewnił sobie przedłużenie kadencji do 2007 r., wzbudził spore kontrowersje; nie mniej emocji spowodowały jego przedwczesne gratulacje złożone W. Janukowyczowi jako prezydentowi Ukrainy (niedoszłemu jak się okazało).
 
Do niedawnych wyborów parlamentarnych w Uzbekistanie zostały dopuszczone tylko partie lojalne wobec układu rządzącego. Ugrupowania opozycyjne w większości już wcześniej zostały zdelegalizowane. Pojawiły się jednak głosy, że Uzbekistan to kolejne państwo, w którym sytuacja zmierzać może w kierunku „rewolucji” w stylu gruzińskim lub ukraińskim.

Poniżej zamieszczamy omówienie obszernego wywiadu, jakiego udzielił „Niezawisimoj Gazecie” prezydent Uzbekistanu.

Co nieco zaskakujące, I. Karimow przyznał, że nie sposób utrzymać twierdzenia o decydującej roli Zachodu (bądź mówiąc ogólniej zewnętrznej ingerencji) w wybuchu „kolorowych” rewolucji na obszarze poradzieckim. „Najważniejszym czynnikiem jest wewnętrzny potencjał protestu, który narasta stopniowo, w ciągu wielu lat. Po drugie – znaczenie ma polityka państwa w sferze socjalno-ekonomicznej. Bardzo ważne jest również, na ile solidne są podstawy kontaktu władzy z obywatelami, czy istnieje między nimi normalny dialog. Najgorzej, kiedy stosunki władzy z narodem zaczynają przypominać dialog głuchych”.

Uzbecki lider wyraził przekonanie, że bez istnienia tego wewnętrznego potencjału niezadowolenia żadne manipulacje, czy to ze strony USA, czy Europy, nie byłyby możliwe. „Co zrozumiałe, niezadowolenie jest w każdym społeczeństwie, lecz ja mówię o sytuacji, kiedy nastroje dochodzą do maksimum, kiedy już „para rozsadza kocioł”. Żadna Ameryka, żadna Europa nie jest w stanie pokierować wydarzeniami w korzystnym dla siebie kierunku, jeśli samo społeczeństwo nie oczekuje głębokich przemian (…)”.

Karimow wyciągnał z powyższych, niewątpliwie przekonujących, twierdzeń wnioski w odniesieniu do Uzbekistanu: „Dlatego też nie uważam, aby w Uzbekistanie było możliwe powtórzenie się ukraińskiego scenariusza”. Prezydent uzasadnił to wolą zmian (a raczej jej brakiem) ze strony samych Uzbeków, podkreślając przy tym ich dumę z posiadania własnego, suwerennego państwa. „To już przecież nie są ci ludzie, których na zjazdach deputowanych RN ZSRR nazywano z pogardą „milczącą szarą większością”. Dziś żyją oni w swoim kraju i czuja się za niego odpowiedzialni (…). Za czasów imperium uważano nas za ludzi drugiego sortu (…)”.

W następnych zdaniach Karimow podkreślił trwałość demokratycznego kierunku przemian w Uzbekistanie po rozpadzie ZSRR, choć jednocześnie przyznał, że istnieje pewna lokalna specyfika dochodzenia do standardów społeczeństwa obywatelskiego. Wynikać to ma z charakterystycznych, właściwych każdemu narodowi, specyficznych tradycji.

Tym niemniej, w swoich kolejnych wypowiedziach Karimow nieco zmienił front i zaatakował Zachód (choć jednoznacznie nie zdefiniował geograficznego kierunku zagrożenia), zarzucajac mu inspirowanie i przygotowywanie tak zwanej „promocji demokracji” drogą „aksamitnych” lub zbrojnych przewrotów. Za przykład podał w tym miejscu Irak dodając, że często wyeliminowanie „deficytu demokracji” ściśle zbiega się z praktycznymi interesami kraju „promującego” demokratyczne rozwiązania.

Karimow uważa także, że przygotowania do obecnego „przewrotu” na Ukrainie rozpoczęły się już około 1995 r., na co dowodem ma być np. aktywność różnego rodzaju organizacji pozarządowych finansowanych z zachodnich źródeł. „Zresztą, obecnie sprawdzamy, na jaki projekt są przeznaczane pieniądze, granty. Żeby się dowiedzieć, czy rzeczywiście dany projekt ma cele humanitarne, czy też jest to kolejna zawoalowana forma przygotowywania następnej „kolorowej” rewolucji”. W finansowaniu stypendiów zagranicznych dla młodych ludzi uzbecki lider widzi zagrożenie „praniem umysłów” i dopatruje się prób agitowania najzdolniejszej krajowej młodzieży (choć w innym miejscu chwali się obecnością uzbeckich studentów w Korei Południowej, Japonii, Europie).

Uzbecki prezydent wyraźnie obawia się powtórki wydarzeń z Gruzji i Ukrainy w Centralnej Azji (np. w Kirgizji rządzonej przez Akajewa), ale liczy, że jednak ludzie „powinni zrozumieć, co im się szykuje, i dać odpór tym planom”. Wzmocnieniu instytucji społeczeństwa obywatelskiego w Uzbekistanie ma służyć ostatnia reforma systemu władzy (stworzenie „zawodowego”, obradującego permanentnie dwuizbowego parlamentu). Taki model ma w opinii Karimowa zapobiec utworzeniu się jakiejkolwiek formy dyktatury czy „tyranii jednego człowieka”. Drugim filarem budowy demokracji uzbeckiej ma być „sprawiedliwość” na wszystkich szczeblach władzy.

Karimow uważa, że obok zmian politycznych, reformy są potrzebne także w sferach kulturowo-mentalnej oraz gospodarczej. Jako cel stawia sobie np. osiągnięcie przez „small-business” 50-60% udziału w PKB kraju (obecnie jest to zaledwie około 36%). Dalej przyznaje on również, że nawet najlepsze zapisy i regulacje nie dadzą efektów, jeśli nie zmieni się praktyka funkcjonowania życia w kraju (np. sądownictwo musi stać się rzeczywiście niezależne i nieprzekupne).

Jeśli chodzi o stosunki uzbecko-rosyjskie, Karimow narzeka, że pomimo podpisania umowy o partnerstwie strategicznym, niewiele robi się w praktyce. Chodzi mu zwłaszcza o kwestie gospodarcze (przykładowo Rosjanie planują podobno przenieść część produkcji z dużych zakładów lotniczych w Uzbekistanie na Syberię). Uzbek jest zdecydowanie przeciwny rozmieszczaniu na terytorium kraju rosyjskich baz wojskowych, co ma miejsce w Tadżykistanie i Kirgizji („Jestem kategorycznie przeciwny militaryzacji naszego regionu”). Jednocześnie, „do zakończenia operacji antyterrorystycznej w Afganistanie”, nie zamierza on wypraszać z Uzbekistanu stacjonujących tu powietrznych sił amerykańskich.

Zapytany na okoliczność kandydowania w wyborach prezydenckich (zaplanowano je na 2007 r.), Karimow nie udzielił jasnej odpowiedzi. Przyznał nieskromnie, że dotychczas „był zmuszony wszystko brać na siebie”. Nadmienił jednakże, że obecnie istnieje konieczność stopniowego przekazywania władzy kolejnemu pokoleniu, muszą to być jednak ludzie „godni zaufania”.

Komentując fakt zmniejszenia się rosyjskiej populacji Uzbekistanu z 1,5 mln w 1990 r. do obecnego 1 mln, Karimow zauważył, że w pewnym sensie był to proces naturalny, związany chociażby z uzbeckim islamskim przebudzeniem religijnym. Jednocześnie, prezydent ostro odciął się od radykalnego islamizmu, będącego zresztą jednym z głównych problemów dla Uzbekistanu (np. działania organizacji Hizb-ut Tahrir), przypominając, że o zagrożeniu, jakie stanowił dla świata rządzony przez Talibów Afganistan ostrzegał on na długo przed 11 września. Międzynarodowa wojna z terroryzmem stanowi dla Uzbekistanu jeden z zasadniczych priorytetów w polityce zagranicznej.

Ciekawie uzbecka głowa państwa wypowiedziała się na temat przyszłości  WNP: organizacja ta „(…) generalnie ma perspektywy. Ale dokładnie odpowiedzieć na to pytanie będzie można dopiero po tym, jak wyjaśni się stanowisko Ukrainy, Mołdawii, Gruzji i niektórych innych krajów. (…) Obecnie Wspólnota nie jest w stanie podejmować samodzielnych decyzji i komuś jest to jawnie „na rękę”. W ciągu trwania rewolucji na Ukrainie „Wspólnota ani razu nie odniosła się do tego problemu”. Z lekką goryczą Karimow zauważył, że prezydent Kuczma o pomoc w rozwiązaniu patowej sytuacji zwrócił się do Polski, Litwy i UE, ignorując kraje WNP. W opinii Karimowa, zbyt wiele jest na obszarze poradzieckim różnego rodzaju ugrupowań integracyjnych (Euroazjatycka Wspólnota Gospodarcza, Wspólna Przestrzeń Gospodarcza itd.), a za mało podejmuje się konkretnych działań.

Pełny tekst wywiadu: http://www.ng.ru/ideas/2005-01-14/1_karimov.html