Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Gospodarka Czechy protestujące

Czechy protestujące


28 listopad 2023
A A A

„There is no alternative” – mówi protesującym Czechom premier Petr Fiala. Obywatelska Partia Demokratyczna już w przeszłości traciła władzę z powodu kryzysu gospodarczego i niezadowolenia społecznego, dlatego podobne deklaracje lidera konserwatystów obarczone są dużym ryzykiem.

W poniedziałek w Republice Czeskiej miał miejsce strajk nauczycieli, do którego dołączyli się również pracownicy innych branż (przez pewien czas pracę wstrzymała między innymi fabryka Škody) i urzędnicy. Tysiące działaczy związków zawodowych przyjechały do Pragi, aby wziąć udział w kilku demonstracjach i wiecach krytycznych wobec polityki rządu.

Przeciwko zaciskaniu pasa

Największe czeskie centrale związkowe zarzucają gabinetowi Fiali wprowadzenie programu oszczędnościowego obniżającego jakość nauczania w szkołach. Według nauczycieli zaplanowane w przyszłorocznym budżecie środki na oświatę są niewystarczające, a więc doprowadzą między innymi do obniżenia liczby godzin dydaktycznych opłacanych z budżetu państwa. Ponadto funkcjonowaniu szkół ma zagrażać zmniejszenie dotacji na pensje ich „niepedagogicznych” pracowników. Chodzi tu głównie o szkolnych psychologów, kadrę administracyjną i kucharzy w stołówkach.

Do protestu nauczycieli przyłączyli się także pracownicy innych branż, zmobilizowani przez Czesko-Morawską Konfederację Związków Zawodowych (ČMKOS). Wyrazili oni w ten sposób nie tylko solidarność z największym strajkiem w sektorze edukacji od ponad trzech dekad, ale także dezaprobatę dla polityki gospodarczej rządu. Pracownicy wspomnianej Škody skarżyli się na obcinanie świadczeń socjalnych, a także na negatywny wpływ zaciskania pasa przez Czechów na sprzedaż samochodów i tym samym stabilność ich miejsc pracy.

W ostatnich miesiącach koalicja centroprawicy i liberałów przyjęła pakiet konsolidacyjny oraz reformę emerytalną. Czeskie władze twierdzą, że dzięki tym działaniom przyszłym roku uda się zaoszczędzić 100 mld koron, lecz nie jest to argument przekonujący dla większości społeczeństwa. Od prawie dwóch lat mierzy się ono bowiem z wysoką inflacją, rosnącymi cenami energii i równoczesną stagnacją wynagrodzeń. Czechy pozostają jedynym krajem Unii Europejskiej, którego gospodarka wciąż nie zdążyła odbudować się po pandemii koronawirusa.  

Arogancja i dezinformacja

Rządzący skupili się głownie na krytykowaniu poniedziałkowych protestów. Fiala jeszcze przed ich rozpoczęciem zapowiedział, że mimo żądań central związkowych nie podejmie z nimi negocjacji, zwłaszcza dopóki będą one wywierać presję na jego gabinet. Zarzucił im również sianie dezinformacji w sprawie obniżenia jakości edukacji i wykorzystywanie strajku w szkołach do celów politycznych, bo liderzy organizacji pracowniczych mieli w ostatnim czasie spotykać się z politykami opozycji.

Przede wszystkim rządzący nie widzą możliwości wycofania się z pakietu konsolidacyjnego, podpisanego w tym miesiącu przez prezydenta Petra Pavla. Szef rządu przekonuje, że rezygnacja z „uzdrowienia finansów publicznych” równałaby się „rezygnacji z lepszej przyszłości”. Jego zdaniem dużo ważniejsze od niezadowolenia społecznego jest poprawienie pozycji Czech w oczach zagranicznych inwestorów i lepsze oceny dawane im przez agencje raitingowe.

Co prawda rządzący oficjalnie nie mają sobie nic do zarzucenia, ale za tak dużą skalę protestów odpowiada minister edukacji Mikuláš Bek. Polityk partii Burmistrzowie i Niezależni (STAN) w ubiegłym tygodniu odbył wideokonferencję z dyrektorami szkół, po której wielu wahających się dotychczas szefów placówek miało zdecydować się na przyłączenie do strajku.

Fiala zarzuca związkowcom szerzenie dezinformacji, za to wcześniej podobny zarzut pod adresem rządu wysunęły środowiska nauczycielskie. Krytykowały one głównie dane dotyczące wzrostu wydatków na oświatę. W skali roku miały one zwiększyć się o 1,5 proc., ale biorąc pod uwagę 8,5 proc. inflacji tak naprawdę realnie spadły. Fiala twierdził ponadto, że wydatki Czech na edukację względem PKB „od dawna” znajdują się na poziomie państw rozwiniętych, co także nie jest prawdą.

Déjà vu?

Popularny portal informacyjny Seznam Zprávy komentując strajk nauczycieli i politykę budżetową rządu przypomniał, że ugrupowanie Fiali nie pierwszy raz znajduje się w podobnej sytuacji. I zazwyczaj kończy się to dla niego katastrofą[1]. Premierzy z ramienia Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) już trzykrotnie tracili władzę przed końcem kadencji: Václav Klaus w 1998 roku, Mirek Topolánek w 2009  i Petr Nečas 2013.

W przypadku każdego z nich scenariusz mimo pewnych różnic był w gruncie rzeczy podobny. ODS w odpowiedzi na kryzys gospodarczy wprowadzał środki oszczędnościowe, na które społeczeństwo odpowiadało licznymi strajkami i demonstracjami. W połowie kadencji każdego ze wspomnianych byłych premierów konserwatyści przegrywali miażdżąco wybory regionalne, po których miały miejsce skandale ostatecznie dobijające rząd.

Już w tej chwili gabinet Fiali jest skrajnie niepopularny. Rząd popiera już jedynie 25 proc. Czechów, a samemu liderowi ODS-u nie ufa 75 proc. badanych. W opublikowanym dzień przed protestami sondażu, większym poparciem od konserwatystów cieszą się ruch ANO 2011 byłego premiera Andreja Babiša i nacjonalistyczna Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD). Ogółem poparcie dla pięciu partii tworzących rząd systematycznie spada.

Fiala utrzymuje, że protesty odbywają się w czasie, gdy Czechy mają już za sobą najgorszy okres. W przyszłym roku, właśnie dzięki programowi oszczędnościowemu, sytuacja gospodarcza ma się więc poprawić. Na razie rząd nie jest w stanie nawet zmienić na lepsze sposobu komunikowania z obywatelami. Obrazują to najlepiej słowa minister obrony Jany Černochovej z ODS, zarzucającej Czechom, że wolą rozdawnictw od oszczędności.

Maurycy Mietelski

fot. Gérald Garitan / Wikimedia Commons

 

[1] https://www.seznamzpravy.cz/clanek/domaci-politika-vzorec-ktery-plati-premier-z-ods-krize-usporny-balicek-stavka-a-pad-vlady-240283