Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Anna Głąb: Gra na przetrzymanie


06 styczeń 2009
A A A

Od początku roku trwa w Europie nowa gra „na przetrzymanie”. Kto pierwszy ustąpi? Rosja, która zacznie dusić się gazem, nie będąc w stanie go wyeksportować? Ukraina, której skończą się własne zapasy? UE, która nie będzie w stanie poradzić sobie z brakiem dostaw?

Coraz wyższa temperatura na linii Moskwa-Kijów oznacza obecnie coraz niższą temperaturę w krajach UE. Przez terytorium Ukrainy przechodzi 80 proc. gazu sprzedawanego przez Rosję do UE. Gazprom zapowiedział w poniedziałek ograniczenie dostaw  o 65,3 mln metrów sześciennych, zaś we wtorek rano prawie całkowicie je wstrzymał.

Wielokrotnie podkreślano, iż Rosja kurka nie zakręci, gdyż może gromadzić surowiec przez co najwyżej 2 tygodnie. Później magazyny będą już zapełnione i Rosja „udusi się” własnym gazem. Można rozpocząć odliczanie.

Dostawy gazu zostały wstrzymane dla Bułgarii, Grecji, Chorwacji i Macedonii, oraz Turcji, z nitki przebiegającej przez Bułgarię. Niższy poziom dostaw jest odczuwalny także w  Austrii, Rumunii i na Węgrzech. Jak poinformował Naftohaz, ogólne dostawy spadły z poziomu 300 do 92 milionów metrów sześciennych dziennie. Gazprom twierdzi, że wywiązuje się z umów i zrzuca winę na Naftohaz.

Jedno jest pewne, ograniczeń tych nie są w stanie zrekompensować dostawy przez gazociąg Jamalski czy Błękitny Potok. Przepustowość nitki Jamał I zwiększono na początku stycznia o 5 mln metrów sześciennych na dobę, zmniejszając o tę ilość objętość gazu dostarczanego przez terytorium Ukrainy. Możliwości tranzytowe gazociągu jamalskiego można zwiększyć jeszcze co najwyżej o 2 mln metrów sześciennych. Sama roczna przepustowość Jamału I jest trzy razy mniejsza niż systemu gazociągów ukraińskich, a Błękitnego Potoku dwa razy mniejsza niż Jamału.

UE początkowo umyła ręce od konfliktu między Rosją i Ukrainą, by nie opowiadać się po którejś ze stron. A i Rosja, i Ukraina, przedstawiają Brukseli swoje racje i chcą ją zaangażować w spór. Federacja ma za to lepszy PR – na pierwszej stronie jednej z gazet przeczytałam dzisiaj, iż Ukraina chce wciągnąć całą Europę do konfliktu z Rosją.  Rosja też w tej kwestii nie próżnuje - jako pierwsza zgłosiła wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji Parlamentu Europejskiego, którą by poświęcono konfliktowi gazowemu. Rosja może nie ma więcej do stracenia niż Ukraina, ale na pewno ma więcej do zyskania. Jeśli przekona kraje zachodnie, iż projekty Gazociągu Północnego czy Południowego są niezbędne, by zapewnić bezpieczeństwo dostaw gazu do Europy, zyska także niezbędne fundusze. Gazprom musi utrzymywać działalność operacyjną, na tak kosztowne inwestycje obecnie go nie stać.

Unia początkowo uznała, iż jest to konflikt o charakterze biznesowym, między dwiema firmami – Gazpromem i Naftohazem. Polityka tu do niczego i mediacja UE również. Swoje wysiłki dyplomatyczne Unia skierowała na Bliski Wschód.

Przedstawiciele Unii twierdzili, iż dopóki kraje członkowskie nie odczują skutków kryzysu, problem pozostanie dwustronny. Ostatecznie, obie strony zaangażowały się, by Europa wyraźnie je odczuła. Gazprom zakręcając kurek, Naftohaz grożąc przerwaniem tranzytu. Po ograniczeniu dostaw gazu do krajów Unii Europejskiej sytuacja zmieniła się radykalnie - oświadczył Martin Rziman, czeski minister przemysłu i handlu, który już przebywa w Kijowie.

Jak dotąd każda ze stron przeliczyła się w swoich kalkulacjach. UE, że porozumienie między stronami uda się osiągnąć za pięć dwunasta. Rosja, że skłócona i tak władza na Ukrainie nie będzie w stanie rozmawiać jednym głosem i któraś strona zawrze „separatystyczny” układ. Ukraina, że UE szybko zajmie się mediacją w sporze. Przewodzące od początku roku Unii Czechy powinny być przychylniej nastawione. W końcu są krajem zza „żelaznej kurtyny”, swoje w czasach komunizmu wycierpiały i powinny lepiej rozumieć Ukrainę, niż np. Francja.

Ukraina liczy jeszcze, iż ma wystarczające zapasy gazu, by przetrwać wojnę gazową. Mimo trwającej cały czas wewnętrznej walki o władzę, Wiktorowi Juszczence i Julii Tymoszenko udało się także stanąć razem naprzeciwko Rosji.

W tej grze „na przetrzymanie” trzeba czekać, kto pierwszy ustąpi? -  Rosja, która zacznie dusić się gazem, którego nie będzie w stanie wyeksportować na Zachód? Ukraina, której skończą się własne zapasy gazu? UE, która nie będzie w stanie poradzić sobie z brakiem dostaw surowca? Jeśli nikt nie wypracuje kompromisu, w czołowym zderzeniu ucierpią wszyscy. A może obudzimy się któregoś dnia, dowiadując się, iż oto znaleziono cudowne rozwiązanie całego problemu, w którym każdy w swoim mniemaniu będzie zwycięzcą. 

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.