Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Dagmara Moskwa: Ukraina bardziej niebieska


13 luty 2010
A A A

Zgodnie z wynikami sondaży przedwyborczych i badań exit-poll wybory prezydenckie na Ukrainie wygrał Wiktor Janukowycz. Stało się to w pięć lat po pomarańczowej rewolucji, która odsunęła go od władzy i, jak się okazało, jedynie odłożyła w czasie jego prezydenturę.

W warunkach niedostatecznej stabilności politycznej państwa, szeroko pojętej emocjonalności Ukraińców oraz wzajemnego „oczerniania się” głównych kandydatów, pojawiło się wiele pytań o to, czy wybory zostały przeprowadzone w sposób uczciwy. Według obserwatorów zostały one przeprowadzone zgodnie ze standardami międzynarodowymi. Wygląda więc na to, że Ukraina zrobiła ogromny krok w stronę demokracji.

Pierwsza tura wyborów przebiegła spokojnie, nie zanotowano większych naruszeń, mogących wpłynąć na ostateczne wyniki. Przed drugą turą pojawiły się jednak obawy, czy będzie ona uczciwa, czy żaden z kandydatów nie będzie próbował nielegalnymi metodami wpłynąć na wynik wyborów. Obawy te można uzasadnić faktem, że już przed pierwszą turą pojawiły się kwestie mogące budzić wątpliwości co do rzetelności wyborów (możliwość głosowania w domu oraz dopisywanie nowych nazwisk do list wyborczych). Zmiana prawa wyborczego przeprowadzona z inicjatywy Partii Regionów na kilka dni przed drugą turą doprowadziła do pojawienia się nowych kwestii dyskusyjnych. Nowelizację ordynacji poparła część partii obecnego prezydenta Wiktora Juszczenko Nasza Ukraina - Ludowa Samoobrona oraz komuniści. Zgodnie ze zmienioną ustawodawstwem decyzje lokalnych komisji wyborczych będą prawomocne także w sytuacji braku kworum. Wcześniej wymagane było co najmniej 2/3 członków. Zdaniem Bloku Juli Tymoszenko (BJuT) zmiana prawa umożliwiła manipulację działaniami komisji wyborczych. Obserwatorzy krajowi oraz międzynarodowi orzekli jednak, że wybory zostały przeprowadzone zgodnie z międzynarodowymi standardami.

O wygranej w wyborach zazwyczaj decyduje dobrze przeprowadzona kampania wyborcza. Zdaniem Siergieja Pacienko, dyrektora Centrum Technologii Socjalnych „sociopolis”,  pomimo tego, że kampania Juli Tymoszenko została profesjonalnie przygotowana, zauważyć można kilka niedociągnięć, zwłaszcza na terenie centralnej i zachodniej Ukrainy. Według Pacienko, pani premier nie potrafiła doprowadzić do zaktywizowania swojego elektoratu w tych częściach kraju, w związku z czym straciła od 0,5 do 1 proc. głosów. O słabej mobilizacji elektoratu Tymoszenko mówi także Denis Bogusz, polittechnolog, ekspert w sferze komunikacji. Jego zdaniem, Janukowycz, w przeciwieństwie do pani premier, potrafił zmobilizował swój elektorat (m.in. poprzez zagwarantowanie swoim wyborcom z Doniecka dojazdu do komisji wyborczych autobusami miejskimi), co miało znaczący wpływ na jego wygraną.

Najbardziej zainteresowane wynikami wyborów były Unia Europejska oraz Rosja. Zwycięstwo Janukowycza z pewnością ucieszyło rosyjską wierchuszkę, ale i UE nie powinna czuć się przegrana. Polityka zagraniczna prowadzona przez lidera PR nie będzie różniła się w sposób znaczny od polityki, jaką prowadziłaby pani premier. Oboje opowiadają się bowiem za polityką dwukierunkowości, czyli za utrzymaniem dobrych stosunków zarówno z UE, jak i z Rosją. Wydaje się, że lider Partii Regionów będzie starał się o to, aby Ukraina jak najszybciej wstąpiła do UE. Jeżeli uda mu się utrzymać proeuropejski kurs polityki zagranicznej, może dojść do stopniowego zanikania podziałów między wschodnią i zachodnią Ukrainą. Zwycięstwo Janukowycza może doprowadzić jednak także do konsolidacji obozu pomarańczowych, co będzie głównym czynnikiem „przeszkadzającym” zawiązaniu nowej koalicji. Jeżeli bowiem lider PR nie porozumie się z dotychczasowymi koalicjantami Bloku Julii Tymoszenko (BJuT): Naszą Ukrainą i Blokiem Łytwyna oraz z komunistami, jedynym wyjściem pozostaną przedterminowe wybory parlamentarne. Rozwiązanie takie jest z jednej strony najbardziej prawdopodobne (Nasza Ukraina nie zdecyduje się raczej na wstąpienie do nowej koalicji „antykryzysowej”) i jednocześnie najgorsze dla państwa. Może oznaczać bowiem długi czas walki między prezydentem a rządem Tymoszenko (obecny rząd będzie funkcjonował do wyborów) i paraliż państwa.

Największym przegranym wyborów można nazwać obecnego prezydenta Wiktora Juszczenko. Wielu Ukraińców twierdzi, że to on, a nie Julia Tymoszenko, jest odpowiedzialny za zaprzepaszczenie szans, jakie przyniosła pomarańczowa rewolucja. Wydaje się więc, że lider Naszej Ukrainy nie ma co liczyć na barwną przyszłość polityczną. Deputowani z Partii Regionów mówią jednak o ewentualnym porozumieniu Juszczenko z Janukowyczem, o tym, że w momencie stworzenia koalicji „antykryzysowej” może on zostać nowym przewodniczącym Najwyższej Rady Ukrainy. Rozwiązanie to wydaje się jednak mało prawdopodobne.
 
Powtórka pomarańczowej rewolucji nie wydaje się być możliwa. Pomimo wszelkich kryzysów, kłopotów oraz niestabilności politycznej i gospodarczej, demokracja na Ukrainie zaczyna się rozwijać. Przestrzegane są prawa i swobody obywatelskie, opozycja nie jest poddawana represjom, Ukraińcy mają prawo publicznie wyrażać swoją opinię, mają prawo do zgromadzeń a wynik wyborów nie jest z góry przesądzony. Czy Julia Tymoszenko zrezygnuje jednak z walki i uzna wynik demokratycznie przeprowadzonych wyborów? Miejmy nadzieję, że tak, bo kolejny Majdan oddali tylko Ukrainę od Zachodu.
 
Zgodnie z nieoficjalnymi wynikami Wiktor Janukowycz otrzymał 48,95 proc, a Julia Tymoszenko 45,47 proc. głosów. Przeciw obojgu kandydatom oddało głos 4,36 proc. wyborców. Frekwencja wyniosła 69,15 proc. Tymoszenko oświadczyła, że nigdy nie uzna zwycięstwa Janukowycza oraz zapowiedziała zaskarżenie wyników wyborów do sądu. Nie ma jednak większych szans na podważenie ostatecznego rezultatu. Zwycięstwa liderowi Partii Regionów gratulowali już Barack Obama, Dmitrij Miedwiediew, władze NATO i UE oraz Lech Kaczyński, poświadczając tym samym przyjęcie wyniku wyborów przez społeczność międzynarodową. Tym razem żadne z tych gratulacji nie okażą się przedwczesne.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.