Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Ewelina Miklas: Weekend pod znakiem Turcji


05 kwiecień 2009
A A A

Na szczycie UE-USA prezydent Obama opowiedział się za przyjęciem Turcji do struktur europejskich. Wątpliwe jednak czy pomógł w ten sposób europejskim aspiracjom Ankary. Nie pomogło im też tureckie weto podczas wyboru nowego sekretarza generalnego NATO.

W sobotę (04.04) Turcja zablokowała przyjęcie premiera Danii, Andresa Rasmussena na stanowisko nowego sekretarza generalnego, ściągając na siebie przez to krytykę państw członkowskich UE. Powodem sprzeciwu Anakry wobec kandydatury Rasmussena było jego poparcie dla duńskich mediów w 2006 roku po publikacji karykatur Mahometa. Wśród polityków unijnych pojawiły się glosy, że jest to przykład tego jak Turcja nie respektuje wolności słowa i że wobec tego nie można oczekiwać jej włączenia do UE. Unijny komisarz ds. rozszerzenia, Olli Rehn powiedział: "To wydarzenie na pewno sprawi, że państwa UE oraz jej obywatele zadadzą sobie pytanie czy Turcja wyznaje europejskie wartości, takie jak np. wolność słowa". Prawda jest taka, że Europa zadaje sobie to pytanie od kiedy Ankara rozpoczęła proces negocjacyjny. I jak na razie, zwłaszcza wśród społeczeństw europejskich przeważa odpowiedź negatywna. Ankara nie powinna więc potwierdzać jeszcze swoimi działaniami na forum międzynarodowym tej opinii.

W niedzielę zaś (05.04) administracja Obamy pokazała, że nie potrafi się uczyć na błędach poprzedników. Już raz prezydent USA próbował swoim naciskiem przyspieszyć integrację Turcji z UE. W 2002 roku na szycie w Kopenhadze, kraje UE wyznaczyły rok 2004 na dokonanie przeglądu, czy Turcja spełniła kryteria kopenhaskie i jest gotowa do rozpoczęcia negocjacji. W Ankarze decyzja ta doprowadziła jednak tylko do rozczarowania brakiem konkretnej daty. Prezydent Bush prowadził wtedy tzw. dyplomację telefoniczną, próbując przekonać przywódców unijnych do podania konkretów. Efekt był dokładnie odwrotny, polityka amerykańska została określona jako agresywna i ewidentnie nie pomogła w żaden sposób Turcji.

Podobny przypadek mamy i tym razem. Obama już na początku praskiego szczytu zaapelował o przyjęcie Turcji do UE. Argumentował, że byłby to pozytywny sygnał dla świata muzułmańskiego. Część polityków unijnych przyjęła to z zadowoleniem, jak np. przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Barroso. Rozbieżności w kwestii przyszłego członkostwa Ankary w UE są jednak zbyt duże wśród państw członkowskich, aby takie słowa prezydenta USA zostały odebrane przez wszystkich pozytywnie.

Na reakcję nie trzeba było czekać długo. Prezydent Francji, Nicolas Sarkozy jeszcze tego samego dnia wypowiedział się w tej kwestii w wywiadzie dla telewizji francuskiej.  Mimo że podkreślił znacznie Turcji jako sojusznika i USA i UE, to skomentował negatywnie próby wpływania Waszyngtonu na sprawę akcesji Turcji. "Jeśli chodzi o sprawy Unii Europejskiej, decyzje są podejmowane przez kraje członkowskie" - podsumował, dodając, że był i jest przeciwny pełnemu członkostwu Turcji w strukturach UE.

Również kanclerz Niemiec, Angela Merkel nie wydawała się zachwycona słowami Obamy. Powiedziała, że w interesie wszystkich leży zacieśnienie stosunków pomiędzy UE a światem muzułmańskim, ale komentując wypowiedź prezydenta USA stwierdziła, że występują tu różnice zdań i że przyszła forma stosunków UE- Turcja nie została jeszcze określona.

Zmiana administracji amerykańskiej i nowe otwarcie w stosunkach USA-UE to jedna kwesta, ale wtrącanie się w sprawy unijne to druga. Obawy przed amerykańskim koniem trojańskim nadal są żywe w UE, zwłaszcza jeśli chodzi o Ankarę, wobec której bez poparcia Waszyngtonu i tak jest już wiele wątpliwości. Obama powinien wyciągnąć z tego wnioski i zastosować je już jutro, podczas swojej wizyty w Turcji.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.