Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Jan Engelgard: Służba Bezpeky pracuje wzorowo

Jan Engelgard: Służba Bezpeky pracuje wzorowo


13 sierpień 2009
A A A

Juszczenko rzuca niczym karty na stół dokumenty archiwalne, grając nimi niczym szuler. Bo w istocie ta gra to perfidne szulerstwo, w którym tragedie z przeszłości służą polityce. A taka polityka to przekonywanie Ukraińców czym naprawdę jest Rosja. Taki wniosek można wyciągnąć czytając kuriozalny komentarz Wacława Radziwinowicza z „Gazety Wyborczej”, który skomentował kolejną „rewelację”  Służby Bezpeky Ukrainy (SBU) na temat zacierania przez ZSRR śladów po zbrodni katyńskiej. Wszystko to było już znane od wielu lat, ale teraz SBU odpaliła „rakietę”, a GW tę rakietę zaanonsowała na pierwszej stronie. Meritum sprawy nie ma znaczenia, liczy się efekt psychologiczny – Rosja to zbrodnia, kłamstwo i perfidia. Jest to dla GW bardzo ważna konstatacja w obliczu zbliżającej się wizyty rosyjskiego premiera w Polsce. Nie da się jej co prawda już storpedować (choć któż to wie, poczekamy, zobaczymy), ale zatruć atmosferę można jak najbardziej.

Od pewnego czasu SBU epatuje nas rożnymi rewelacjami ze swoich archiwów, nad którymi ma pełną kontrolę. A SBU podlega bezpośrednio prezydentowi Wiktorowi Juszczence, a Juszczenko banderowskiej centrali. Tak więc obecnie nikt podejrzany do akt OUN-UPA nie zajrzy, ale za to dokumenty na temat „zbrodni komunistycznych” (czytaj rosyjskich) leją się obfitym strumieniem do mediów. Juszczenko rzuca niczym karty na stół dokumenty archiwalne, grając nimi niczym szuler. Bo w istocie ta gra to perfidne szulerstwo, w którym tragedie z przeszłości służą polityce. A tak polityka to przekonanie Ukraińców, i nie tylko Ukraińców – czym naprawdę jest Rosja. Juszczenko nie ma już żadnych atutów, ma 2 procent poparcia, zostały mu tylko papiery po NKWD. SBU wydaje co jakiś czas komunikaty na tematy historyczne, np. takie, że w 1943 i 1944 to Rosjanie, udający upowców, mordowali Polaków i winę zwalali na Ukraińców. Żadnych dowodów zbrodni UPA oczywiście nie znaleziono.

Ta widoczna gołym okiem manipulacja jednak bardzo podoba się „Gazecie Wyborczej”. Radziwinowicz pisze: „W przeciwieństwie do Rosjan Ukraińcy ujawniają wszelkie dokumenty o zbrodniach komunistycznych, w tym katyńskiej”. No proszę, co za szlachetni funkcjonariusze SBU! Jak bardzo zależy im na prawdzie. Pan redaktor wie oczywiście o co chodzi, ale rżnie głupa, bo GW ma obecnie misję – walka z „reżimem” w Rosji. Bo GW nie może przeboleć, że jej ideowi pobratymcy w Rosji, którzy w latach 90. XX wieku doprowadzili ten kraj do ruiny, ukradli miliardy dolarów, podporządkowali jego politykę interesom obcym, a media przekształcili w zabawkę w rekach takich tuzów, jak Borys Bierezowski i George Soros – obecnie nie mają żadnego znaczenia. Nienawiść do obecnej ekipy w Rosji jest więc w GW bardzo głęboka. Jest tak głęboka, że Adam Michnik pochwalił w lecie 2008 roku groteskową wyprawę Lecha Kaczyńskiego do Gruzji, mimo że go niby nie popiera. Ale kiedy widział Kaczyńskiego rzucającego gromy na Rosję, to się popłakał. I napisał o tym w GW. Ale co tam Kaczyński – głównym partnerem GW w antyrosyjskiej krucjacie są banderowcy – ci w Polsce, no i ci na Ukrainie (i pewnie w USA i Kanadzie). To dlatego w GW broni się, jak nigdzie indziej – „prawa Ukrainy do własnej tradycji” (czytaj tradycji zbrodniczej, antysemickiej, totalitarnej i szowinistycznej OUN-UPA), broni się nawet Stepana Banderę! Bo chłopak, jakby nie było, nie lubił Ruskich, no i siedział w Sachsenhausen. To że terrorysta i fanatyk, antypolak? A cóż to szkodzi. Jeśli dzisiaj można razem z jego wyznawcami zaszkodzić Moskwie – to znaczy, że to równy gość. I pan Henryk Wujec w TVN 24 ruga polskie władze za niewpuszczenie Tour de Bandera, bo to zaszkodzi naszym wzajemnym polsko-banderowskim stosunkom.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy – osobisty. Mój dziadek, Jan Engelgardt (ur. 1895), członek Obozu Zjednoczenia Narodowego na Wołyniu, były żołnierz I Korpusu Polskiego gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego w 1918 roku, został aresztowany przez NKWD po 17 września 1939 r. Ślad po nim zaginął, jego nazwisko widnieje na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej, jest też wyryte w katedrze polowej w Warszawie. Nie wiem, gdzie i kiedy został zabity, gdzie pochowany. I dlatego mam prawo powiedzieć: nie życzę sobie, by tę sprawę „wyjaśniali” towarzysze banderowcy, by grali pamięcią ofiar w celach doraźnych, po to tylko, by judzić Polaków przeciwko Rosji. I nie życzę sobie, by „Gazeta Wyborcza” udawała wielką troskę o polską pamięć i raczyła nas obłudnymi tekstami, w których przekonuje się, jak to Służba Bezpeky troszczy się o prawdę i sprawiedliwość.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.

Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach blogu Jana Engelgarda. Przedruk za zgodą autora.