Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Jan Engelgard: Wojna Firtasza i Juszczenki

Jan Engelgard: Wojna Firtasza i Juszczenki


19 styczeń 2009
A A A

Prasa ukraińska nie ma wątpliwości, że główną sprężyną sprawczą obecnego kryzysu gazowego jest prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko. Ale nie tylko on, za jego plecami grę prowadzi ukraiński oligarcha Dmitri Firtasz, kierujący firmą pośredniczącą handlem gazem rosyjskim, czyli RosUkrEnergo.

Za nimi zaś, jak twierdzą Rosjanie, ale i część ukraińskich mediów – za sznurki pociąga Waszyngton.

Obszerne analizy sytuacji zamieściły dwie ukraińskie gazety – „Gazeta 2000” i „Ukraińska Pravda”. Możemy się z nich dowiedzieć – jakie jest prawdziwe tło kryzysu.

Okazuje się, że już jesienią 2008 roku prowadząca rozmowy z Rosjanami Julia Tymoszenko doszła do porozumienia, że cena za gaz rosyjski od 1 stycznia 2009 r. będzie wynosić 250 USD za 1000 m sześciennych. Pieniądze na ten cel zostały wpisane do budżetu Ukrainy na rok 2009. Co ciekawe, w tym czasie przedstawiciele prezydenta uważali, że to jest zupełnie niewystarczające, bo cena gazu kupowanego od Rosji będzie wyższa i sięgnie 300-320 USD! Kiedy zbliżał się termin ostatecznej wizyty Tymoszenko w Moskwie (31 grudnia 2008) obóz Juszczenki nagle zmienił zdanie i zaczął głosić, że Ukrainy nie stać na nowe stawki i że powinna żądać od Moskwy ceny… 100 USD za 1000 metrów sześciennych. Kontrakcja prezydenta była ostra – uniemożliwił pani premier wylot do Moskwy, wysyłając tam szefa państwowego Naftohazu - Olega Dubinę, który nie dostał pełnomocnictw do podpisania wynegocjowanego kontraktu. Dubina zresztą zdradził Tymoszenko i przestał słuchać jej poleceń. W tym czasie, wiedząc, że nie będzie kontraktu – Kijów zawiadomił Rosję, że od 1 stycznia 2009 będzie traktował gaz przesyłany do Europy jako „niewiadomego pochodzenia”, czyli jako „kontrabandę”. Był to klasyczny szantaż, bo zgodnie z podpisaną przez Ukrainę Kartę Energetyczną zobowiązała się ona do bezproblemowego tranzytu gazu z Rosji do państw trzecich. Potem, jak wiadomo, ukraiński sąd gospodarczy unieważnił umowę ukraińsko-rosyjską o tranzycie i zakazał firmie Naftohaz tranzytu gazu z Rosji.

I tu dochodzimy do sprawy kluczowej – dlaczego Juszczenko poszedł na taką awanturę? Prasa ukraińska uważa, że są dwie przyczyny. Pierwsza to Dmitri Firtasz, związany z rodziną Juszczenki od kilku lat (prywatnym samolotem tego oligarchy Juszczenko latał do USA). Jak się bowiem okazało, Tymoszenko popisała z Rosjanami memorandum, w którym prócz sprawy umowy na gaz, zawarto zapis o WYELIMINOWANIU WSZELKICH POŚREDNIKÓW w handlu gazem między Rosją a Ukrainą. Czyli wyrok zapadł na RosUkrEnergo. Mimo tego, że to Rosja narzuciła Ukrainie tego pośrednika (Gazprom ma w tej firmie 50 proc. udziałów), teraz z niego zrezygnowała. To był stały postulat Tymoszenko od wielu miesięcy. Posunięcie było słuszne – niejasne powiązania takich firm pośredniczących to zmora współczesnego handlu, to jest jawny instrument korupcyjny. Dodajmy przy okazji, że Polska kupuje gaz z Azji Centralnej od… RosUkrEnergo! Utrzymywanie takich firm w tym sektorze to był błąd Rosji, jednak w obliczu kryzysu oraz żądań Tymoszenko Putin uznał, że czas przeciąć wrzód, tym bardziej, że Firtasz wyraźnie nie grał już z Rosjanami, ale wręcz przeciwnie. I nastąpił w tej rozgrywce jeszcze jeden fakt. W najbardziej decydującym momencie nastąpiła interwencja „strony trzeciej”, jak napisała „Gazeta 2000”, od razu wyjaśniając, że wedle jej informacji chodzi o Waszyngton, który zachęcił Juszczenkę do twardej postawy a Tymoszenko kazał siedzieć cicho. I tak się stało. Rosjanie, ustami wiceprezesa Gazpromu, uznali, że: „Wygląda na to, że Ukraińcy tańczą do muzyki, która nie jest grana w Kijowie, a za granicą”.

Juszczenko dramatycznie walczy o polityczny byt, ma 4 proc. poparcia, a teraz może stracić sponsora. Uznał, że musi walczyć ostro, przedstawić się jako jedyny obrońca niepodległości Ukrainy. Walczy nie tylko z własnej woli – pcha go ku temu banderowskie otoczenie oraz te kręgi w USA, które w niego zainwestowały, nie tylko politycznie. Jest to gra straceńcza, bez szans na sukces – Ukraińcy wiedzą już o tym dobrze.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.

Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach portalu konserwatyzm.pl Przedruk za zgodą autora.