Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Kamil Smogorzewski: UE kontra Rosja, czyli kto jest bardziej smart


26 listopad 2013
A A A

Rok 2012 zakończył się podwójnym szczęściem. Po pierwsze – kolejna data końca świata przeszła do legendy, po drugie zaś, Władimir Władimirowicz Putin ogłosił nową doktrynę polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej opartej na miękkiej sile („soft power”). I nie byłoby w tym nic dziwnego, wszakże cała Europa zrównoważoną dyplomacją stoi od co najmniej dwóch dziesięcioleci, gdyby nie drobne niuanse niezgodności na poziomie praktycznym, takie jak wojny gazowe z Ukrainą, interwencja zbrojna w Gruzji, czy atak cybernetyczny na Estonię, przy akompaniamencie nieposzanowania zasad demokracji,  braku szeroko pojętej wolności swobód obywatelskich i nikłych szansach powodzenia promocji kultury rodzimej. Wszystko to miało miejsce w ciągu niespełna pięciu lat poprzedzających rewolucyjną zmianę światopoglądową „towarzyszy” z Kremla.

 Image

Jakub Korejba w Nowej Europie Wschodniej, na początku 2013 roku rosyjską doktrynę stawiającą na soft power porównał do dekretu prezydenta Kazachstanu, Nursułtana Nazarbajewa, który to dokument „powoływał społeczeństwo obywatelskie”[1]. W tym samym duchu można traktować ukonstytuowanie pojęcia miękkiej siły na terytorium Rosji. Przywykliśmy już do sytuacji, w której zachodnie standardy wybiórczo przenikają do kraju Putina, następnie ewoluują i stają się ich „rosyjską wersją”. Nie inaczej było również z nowoczesną, zdemokratyzowaną i cywilną polityką zagraniczną prezentowaną przez Unię Europejską.

Żeby zrozumieć istotę analizy porównawczej soft i hard power Brukseli i Moskwy, trzeba przyjąć co najmniej dwa założenia. Niestabilna sytuacja w dwudziestowiecznej rzeczywistości geopolitycznej wymusiła na Europie konieczność rewitalizacji dotychczasowych założeń w sferze polityki zagranicznej. Doświadczenia okresu wojen, włączając w to zimną wojnę, doprowadziły do powstania teorii mówiącej o nadmiernym poleganiu na sile, będącym największym ryzykiem współczesnego świata. Jednak wydaje się, że „nadmierne” w rozumieniu Brukseli oznacza „pełne”, a „równowaga” między soft i hard power to „eliminacja” tej ostatniej. Z drugiej strony, Rosja nie ma atrybutów potrzebnych do władania miękką siłą w rozumieniu standardów europejskich. Pole manewru ogranicza się do, po pierwsze – bliskiej zagranicy i utrzymaniu w orbicie wpływów całej WNP, po drugie – argumentów natury czysto technicznej, takich jak gaz ziemny, ropa naftowa i powszechne embarga, czy nawet zamykanie granic dla importu towarów, jak w przypadku Ukrainy w listopadzie 2013 roku.

Na tej bazie, można już skonstruować tezę mówiącą, że Unia Europejska może przyciągać kraje dotychczas w niej niezrzeszone poziomem wdrażania polityki soft power w przeróżnych obszarach. Obraz mocarstwa cywilnego (w domyśle – bezpiecznego, teoretycznie – „zjednoczonego w różnorodności”, a praktycznie – bez jakiejkolwiek jednomyślności) wydaje się atrakcyjnym kierunkiem w momencie, kiedy stabilność polityczna i gospodarcza świata, poprzez decyzje administracyjne Stanów Zjednoczonych, została poważnie zachwiana. Tak, jak nie powinno się obecnie szkicować przyszłości geopolitycznej wybiegając nawet do perspektywy średniookresowej, tak i nie rozsądnym jest również bagatelizowanie na przykład takich założeń, w myśl których do 2017 roku system dolarowy przestanie istnieć, a jedyne supermocarstwo pogrąży się w niespotykanym wcześniej chaosie, o niewyobrażalnej skali, co samo przez siebie stanie się zagrożeniem dla funkcjonowania wielu krajów, na wszystkich kontynentach świata[2]. Pojawia się jednak problem skuteczności europejskiego soft power w realizowaniu swoich interesów i obawa, że europejska miękka siła pozwala jedynie redukować ryzyka zewnętrzne, a nie stwarzać nowe szanse.

Witold Rodkiewicz tak oto przedstawia rosyjską wersję polityki miękkiej siły: „(…) rosyjskie rozumienie «soft power» jest osadzone w lokalnej tradycji politycznej i polega na zdolności do aktywnego wpływania na kształtowanie opinii o Rosji w zagranicznych środowiskach opiniotwórczych i do manipulowania zagraniczną opinią publiczną przy pomocy formalnie niezależnych od państwa instytucji i środowisk”[3]. Jeśli powyższą opinię uznać za determinant procesów zachodzących w polityce zagranicznej Kremla w kontekście zróżnicowania sposobu używania siły, to przekonanie graczy geopolitycznych o skupieniu się na miękkiej sile można uznać za kolejny sukces administracji Putina.

Oczywiste różnice w sposobie projektowania wpływów choćby na obszarze bliskiej zagranicy, pomiędzy Unią Europejską a Rosją idealnie oddaje sytuacja Ukrainy. Pomijając w tym momencie pojęcie wielowektorowości polityki zagranicznej Kijowa (choć z szerokiej perspektywy jest również bardzo istotne, to w niniejszej pracy przyjąć można charakter potwierdzający możliwość zarówno manipulacji, jak i oferty profitowej dla Ukrainy, więc uwaga skupia się głównie wokół skuteczności działań zainteresowanych mocarstw), efekty europejskiej i rosyjskiej soft power są z goła inne.

Celem nadrzędnym Federacji Rosyjskiej jest zahamowanie procesów integracji Ukrainy z Zachodem. Pomimo przyjętej na początku 2013 roku doktryny polityki zagranicznej, działania Moskwy nie skupiają się wokół prezentowania cywilizacji prawosławnej, jako jedynej słusznej drogi ukraińskiego społeczeństwa. Nie utwierdza również w przekonaniu, że spuścizna wielowiekowej tradycji obu narodów ma fundamentalne znaczenie dla przyszłych interesów Kijowa. Nie przedstawia karkołomnych kombinacji ideologicznych dla utrzymywania przy życiu i wzmagania aktywności społeczeństwa obywatelskiego. Soft power w stosunku do Ukrainy to w pierwszej kolejności zapewnienie stabilności finansowej, a co za tym idzie – wydolności gospodarczej. Na pierwszy plan wyłania się więc, perfekcyjne wyczucie czasu i idealna, stosunkowo bezpieczna propozycja. Problem polega na tym, że i czas i propozycja zostały sztucznie stworzone przez Moskwę, która odpowiednio wcześniej, poprzez wstrzymanie importu z Ukrainy oraz zmuszenie do zaprzestania zakupu gazu ziemnego, sama potrzebę tę wytworzyła.

Nie sposób nie odwołać się w tym momencie do słów Stanisława Bielenia, który różnice doktrynalne pomiędzy Rosją, a UE prezentuje w następujący sposób: „Próby tzw. demokratyzacji są zdaniem Rosji niczym innym jak dążeniem Zachodu do «ograniczenia suwerenności» państw poradzieckich. Przywrócenie porządku wewnętrznego w Rosji nastąpiło dzięki «sterowanej» demokracji, która opiera się na silnym autorytecie władzy suwerennej. W pojęciu ideologów Kremla, suwerenność nie jest przysługującym państwu czy narodowi prawem, lecz oznacza potencjał państwa, jego niezależność gospodarczą, potęgę wojskową i tożsamość kulturową”[4].

Jak widać dla realizacji własnych interesów w stosunku do Kijowa, Rosja wykorzystuje w znacznie większej skali politykę opartą na hard power, z większością jej elementów, choć bez użycia sił militarnych, by w dalszej kolejności wprowadzać elementy soft power, niekiedy odwołując się do całego spektrum wartości wschodniej, prorosyjskiej społeczności Ukrainy, włączając w to bliskość cywilizacyjną, polityczną, ekonomiczną, kulturową oraz językową. Jednakże, użycie argumentu finansowego skłoniło Wiktora Janukowycza do deklaracji zaprzestania realizacji procesu integracji z UE. Można w tym momencie wartościować środki wykorzystane przez Kreml, a już na pewno trzeba mieć na uwadze, że do szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie pozostało jeszcze kilka dni i wszystko może się zmienić, ale rosyjska kombinacja smart power przynosi jak do tej pory konkretne efekty.

Wszystko wskazuje na to, że Unia prowadząc politykę miękkiej siły stawia się na pozycji straconej, jak widać w przypadku Ukrainy i nie chodzi tu tylko o kompletne nierozumienie wschodniej rzeczywistości. Ukraińskie władze nie potrzebują narzucania idei demokracji, rządów prawa, liberalizacji handlu, czy równości społecznej, w wykonaniu biurokratycznym, jako wartości nadrzędnej, pozostawiając sferę bezpieczeństwa ekonomicznego poza nawiasem unijnej aktywności wobec Kijowa. Prowadzona od wielu lat polityka balansowania między Zachodem a Rosją posiadała konkretne uwarunkowania gospodarcze i polityczne, które zawsze miały na celu stworzenie warunków do lepszej pozycji negocjacyjnej. Przy ogólnie sprzyjających warunkach, a jednocześnie przy zachowaniu względnie jak najszerszej suwerenności, i tym razem Janukowycz wybierze najbardziej optymalny z punktu widzenia gospodarczego wariant (czyli z punktu widzenia przede wszystkim, niestety, stanu własnego konta). Nie wolno zapominać również o zbliżających się wyborach prezydenckich na Ukrainie i priorytetowym celu, jakim jest pozostanie u władzy.

W przypadku Unii Europejskiej prowadzenie hard power zostało nie tylko wyeliminowane odpowiednimi regulacjami, ale również samą strukturą Unii. Proces decyzyjny w przypadku interwencji zbrojnej, (nawet w przypadku, jeśli posiadałaby własną armię), nałożenie embarga czy sankcji, byłby nieproporcjonalny czasowo do potrzeb bieżących działań. Ponadto, Unia Europejska w dalszym ciągu próbuje forsować postulaty uniwersalizmu cywilizacji zachodniej, które nie są już tak atrakcyjne jak dotychczas, a dodając do tego głęboki kryzys w strefie euro, nie dziwi fakt, że raz po raz napotyka niezrozumienie swoich działań.

Coraz mocniej akcentowane „zmęczenie Ukrainą” w Brukseli jest nie tylko z gruntu czysto propagandowym zabiegiem, ale w równym stopniu bezpośrednim wynikiem niezwykle zręcznie zmontowanej kompilacji upadków i błędów dyplomacji unijnej, jak i jedynej w swoim rodzaju „miękkiej”, aczkolwiek nad wyraz bezkompromisowej polityki Kremla. Bez zaplecza argumentów twardej siły, Unia Europejska nigdy nie stanie w jednym szeregu z rosnącymi potęgami światowymi, takimi jak Rosja, Indie, Chiny i Brazylia, a na pewno nie ze Stanami Zjednoczonymi, nawet jeśli ich rola supermocarstwa dobiegnie końca. Obecnie to Rosja wykorzystuje przewagę, choć w tylko sobie znany sposób, łącząc soft i hard power w smart power. Niewykluczone więc, że nie tylko Ukraina pozbędzie się złudzeń o wielkiej Europie, ale dotknie to również Gruzję i Mołdawię, ponieważ trzeba pamiętać, że od momentu podpisania umowy stowarzyszeniowej, do jej ratyfikowania przez 28 krajów członkowskich UE może minąć jeszcze wiele czasu. Nie sposób przecież ominąć tak sprawnie funkcjonującą machinę biurokratyczną.

Źródła:

[1] J. Korejba, Miękka siła twardogłowej dyplomacji, Nowa Europa Wschodnia, http://www.new.org.pl/2013-01-13,miekka_sila_twardoglowej_dyplomacji.html, 13.01.2013.
[2] K.Smogorzewski, Rosja przygotowuje się na upadek dolara, Portal Spraw Zagranicznych, http://www.psz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=44464, 19.11.2013.
[3] W. Rodkiewicz, Koncepcja polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej, Ośrodek Studiów Wschodnich, http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/tydzien-na-wschodzie/2013-02-20/koncepcja-polityki-zagranicznej-federacji-rosyjskiej, 20.02.2013.
[4] S. Bieleń, Unia Europejska i Rosja w przestrzeni poradzieckiej – rywalizacja i współpraca, [w:] J. Diec (red.), Rozpad ZSRR i jego konsekwencje dla Europy i świata, cz. 3 Kontekst międzynarodowy, wyd. Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2011, s. 221