Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Konrad Pędziwiatr: Precz z burkini! Niech żyje topless i bikini!


17 sierpień 2009
A A A

W kraju zamieszkiwanym przez najliczniejszą populację muzułmańską w Europie Zachodniej przyszła kolej na aferę burkiniową. O co chodzi? Ciągle o to samo, czyli o odgórne ustalanie jaki typ ubioru przystoi osobie posiadającej paszport Francji, a jaki jej nie przystoi.

Sezon jest ogórkowo-plażowy to i tematy warzywno-kąpielowe mają wzięcie. Nie tylko w naszym kraju, ale również za granicą. Guardian donosi na przykład o tym, iż największy park wodny w kraju zakazał noszenia na swoim terenie ściśle przylegających do ciała kąpielówek męskich. Brytyjczycy są więc skazani na bermudy. W naszym kraju w wielu miejscach jest dokładnie odwrotnie. Na basenie AGH w Krakowie, przykładowo, jeśli się nie posiada obcisłych kąpielówek to o pływaniu można pomarzyć, lub ewentualnie można zostać odłowionym przez ratownika. Najciekawsza historia kąpielowa rozgrywa się jednak obecnie we Francji.  

Image

Po ciągnącej się przez wiele lat aferze hidżabowej (zakończonej wprowadzeniem zakazu noszenia w szkołach „ostentacyjnych symboli religijnych”), oraz niedawnej aferze nikabowej (dotyczącej wg. wyliczeń policji około 300 kobiet zakrywających swoje oblicza chustką), w kraju zamieszkiwanym przez najliczniejszą populację muzułmańską w Europie Zachodniej (ok. 5 milionów ludzi) przyszła kolej na aferę burkiniową. O co chodzi? Ciągle o to samo, czyli o odgórne ustalanie jaki typ ubioru przystoi osobie posiadającej paszport Francji, a jaki jej nie przystoi. I co tu się dziwić, w końcu w kraju, który wynalazł haute couture muszą być jakieś ‘dodatkowe’ (czytaj – odzieżowe) wymogi stawiane osobom posiadającym jego obywatelstwo.  Przynależność do La Patrie zobowiązuje … do porządnego przyodziewku … również na basenie.

Image
burkini, źródło: ahiida. com
35-letnia muzułmańska konwertytka, która niedawno została usunięta z jednego z podparyskich basenów, najwyraźniej o powyższej zasadzie zapomniała. Próbowała lansować we Francji -  ojczyźnie bikini - obcą kulturową modę na burkini, czyli strój kąpielowy zakrywający wszystko to, co już w 1946 odsłonił Louis Renard, wynalazca bikini, a nawet – o zgrozo – jeszcze więcej. W sumie z daleka burkini wydaje się niewiele różnić od kosmicznych strojów pływackich, dzięki którym podczas ostatnich mistrzostw pływackich pobito niemalże wszystkie rekordy świata. Z bliska jednak widać wyraźnie, że stroje te są noszone przez muzułmanki nie po to, żeby pobijać kolejne rekordy pływackie, gdyź nie przylegają one ściśle do ciała, tylko po to by promować "fundamentalizm, radykalizm i wrogie wzorce odzieżowe". Na szczęście Francja ma wielu Terlikowskich, którzy w porę dostrzegli kolejną próbę zamachu na obyczajowe status quo i udaremnili wysiłki zmierzające w kierunku obniżenia krajowych standardów odzieżowych… lub jak kto woli, bezodzieżowych. Chwała im za to. Niech żyje topless (również w wydaniu francuskiej prezydentowej) i bikni!

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.

Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach portalu arabia.pl Przedruk za zgodą redakcji.