Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Łukasz Reszczyński: Serbia wraca do zimnowojennej polityki

Łukasz Reszczyński: Serbia wraca do zimnowojennej polityki


09 październik 2009
A A A

Ostatnia wysoka aktywność serbskiej dyplomacji skłania do przemyśleń. Po nawiązaniu strategicznego partnerstwa z Chinami, Serbia ponownie chce odgrywać rolę pomostu między Wschodem a Zachodem, zręcznie balansując między Brukselą, Waszyngtonem, Moskwą i Pekinem.

 

Jeszcze do niedawna polityka zagraniczna Belgradu oparta była o trzy filary. Jej realne funkcjonowanie opierało się jednak w zasadzie tylko o Brukselę i Moskwę, gdyż relacje z Waszyngtonem od czasu nalotów w 1999 roku nadal pozostają dość ograniczone. Ostatnie wydarzenia, związane z sierpniową wizytą serbskiego prezydenta, Borisa Tadicia w Pekinie zrewidowały jednak ten stan. Serbskie działania dały wyraźny znak, że dotychczasowa „polityka trójkąta” potrzebuje solidnego wsparcia, jaką ma być Pekin.

 

Deja vu? 

 

Dzisiejsze poczynania Serbii na arenie międzynarodowej aż nadto przypominać zaczynają te sprzed 40, 50 lat, kiedy to za sterami władzy w Belgradzie stał marszałek Tito. Charyzmatyczny przywódca, jeden z liderów i propagatorów Ruchu Państw Niezaangażowanych, bardzo zmyślnie prowadził dyplomatyczną grę, utrzymując dystans między wrogimi sobie blokami. Wykorzystując do tego znakomite kontakty z państwami Ruchu (jak Indie czy Egipt) stworzył z Jugosławii realny pomost między dwiema stronami „żelaznej kurtyny” w Europie.

 

Podobnych aspiracji Belgradu należy doszukiwać się od momentu upadku komunistycznych rządów Slobodana Miloševicia i przejęciu sterów władzy przez tzw. prozachodnie ekipy. Wyraźny i niezachwiany „prounijny” tor wyznaczony przez prezydenta Tadicia i jego ludzi, daje doskonale obraz priorytetów jakimi kieruje się współczesna Serbia.


Wzorowy Belgrad 

 

Unia Europejska jako jeden z podstawowych warunków integracji z państwami postjugosłowaiańskimi, wskazuje wysoki poziom współpracy regionalnej. Belgrad realizuje te zadania zdecydowanie najlepiej spośród państw regionu, przejmują powoli rolę lidera na Bałkanach Zachodnich. Czerwcowe spotkanie prezydentów państw Europy Środkowej w Nowym Sadzie, podpisanie protokołu o zwalczaniu przestępczości zorganizowanej podpisany z misją EULEX, regionalna konferencja poświęcona walce z przestępczością, wznowienie wymiany handlowej ze Słowenią oraz plany spotkania szefów państw byłych jugosłowiańskich republik to jedne z najważniejszych działań jakie podejmuje Serbia w ostatnim czasie. Tym samym Belgrad ponownie zaczyna przewodzić w regionie, jednak daleko mu od pozycji jaką zajmował w czasach Jugosławii.

 

Mimo wyraźnego parcia w stronę Brukseli, politycy w Belgradzie starają się jednocześnie bronić swoich racji w kwestii niepodległości Kosowa. Elementem tej strategii jest sojusz z Moskwą oraz Pekinem, które to państwa zgodnym głosem zapewniają Serbów o swoim sprzeciwie wobec niepodległości ich byłej prowincji. Niewątpliwie tak silne poparcie przyda się przy okazji skierowania przez  Belgrad wniosku do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości o zbadanie legalności jednostronnej kosowskiej deklaracji niepodległościowej z prawem międzynarodowym. Oczywiście współpraca z Rosją i Chinami to mimo wszystko głównie efekt względów ekonomicznych.


Neutralnie i profesjonalnie 

 

Nieangażowanie się w żaden z sojuszy militarnych jest elementem, który niewątpliwie łączy politykę Tito z tą, którą obserwujemy w wykonaniu Serbii obecnie. O ile kwestia przystąpienia do Unii Europejskiej zyskuje w tym coraz więcej zwolenników, o tyle duże kontrowersje nadal wzbudza ewentualna współpraca z NATO. Wstąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego, jakby nie patrzeć byłego wroga, jest póki co tematem na tyle kontrowersyjnym i delikatnym, że chyba żaden z obecnych polityków nie ośmieli się mówić o tym otwarcie. Niedawne przystąpienie do „Partnerstwa dla Pokoju” może jednak zastanawiać, wszak to wstęp do pełnego członkowstwa w Sojuszu. Politycy w Belgradzie wyznaczyli pewien pułap wzajemnych relacji i współpracy,  w którym „Partnerstwo dla Pokoju” spokojnie się łapie. Jak podkreśla zarówno prezydent Tadić, jak i minister obrony – Dragan Šutanovac, Serbia nie jest zainteresowana wstępowaniem do jakiegokolwiek sojuszu o charakterze militarnym. Deklarowana „neutralność” kraju nie będzie jednak tylko bierną postawą. Serbia zamierza do 2011 roku zbudować silną i profesjonalną armię, która wystarczy do zabezpieczenia bezpieczeństwa kraju. Według amerykańskiej agencji Stratford, zajmującej się wszelkiego typu analizami, już teraz serbska armia jest najlepiej wyszkoloną i zorganizowaną formacją w rejonie Bałkanów.

 

Obecna pozycja Serbii w międzynarodowej polityce jest niemal odwrotnością stanu, który mogliśmy obserwować jeszcze dziesięć lat temu. Całkowite wyjście z polityczno – gospodarczego marginesu, na jaki kraj został zepchnięty po rozbiciu Jugosławii, udało się Serbii niezwykle szybko. To dobrze, bo trudno podważyć opinię, że to właśnie stabilna i silna Serbia, jest gwarantem stabilności całego regionu Bałkanów zachodnich.

 

Powrót do pewnych wzorców jugosłowiańskiej, zimnowojennej polityki może wyjść Belgradowi na dobre. Potwierdza to również sytuacja wewnątrz polityczna w kraju, gdzie tak naprawdę trudno znaleźć różnice w podstawowych celach poszczególnych partii politycznych. Istnieją różne niuanse dotyczące szczegółów wstąpienia do Unii Europejskiej, czy też współpracy z Rosją, ale wszyscy zgodnie popierają „czterofilarową” politykę zagraniczną.

 

Myśl polityczna marszałka Tito jest zatem wciąż żywa i niezwykle uniwersalna. Taki rodzaj polityki uprawiany przez Belgrad to sztuka niezwykle trudna biorąc pod uwagę dzisiejszy geopolityczny stan świata, a także to, że Serbia jest dziś, w przeciwieństwie do Jugosławii, jednym państwem. Serbscy politycy, nauczeni doświadczeniem Tito, muszą zdawać sobie również sprawę z tego, że niezaangażowanie nie może być okresem stałym, i po pewnym czasie trzeba będzie mimowolnie przejść na jedną ze stron. Pytanie tylko na którą?

 

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.