Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Michał Cyran: Berlusconi rozgrywa nadal

Michał Cyran: Berlusconi rozgrywa nadal


16 grudzień 2010
A A A

Włoski premier przetrwał. Jednak brak zdecydowanej większości powoduje, że kryzys polityczny wciąż trwa

Berlusconi przetrwał głosowanie w obu izbach, które w obliczu rozłamu Ludu Wolności zawiesiły swoją działalność na dwa tygodnie. O ile w senacie wynik był niezły (centroprawicowa koalicja nadal ma tam przyzwoitą większość) o tyle w izbie niższej zadecydowała różnica trzech głosów - 314 przeciwko 311. Wcześniejszy lobbing wewnątrz-parlamentarny, który miał wzmocnić poparcie dla premiera oraz wesprzeć jego wiecowe wystąpienia okazał się więc w miarę skuteczny. Przynajmniej na tyle, aby odeprzeć bunt swojego niedawnego sojusznika Gianfranco Finiego, który pod koniec lipca opuścił rząd, zabierając ze sobą 30 posłów i czterech ministrów. Było to poważne osłabienie, stawiające premiera na granicy większości parlamentarnej.

Jednak pozycja siedemdziesięcioletniego Berlusconiego, właściciela grupy bankowej Mediolanum Banc Mediolanum, akcjonariusza hipermarketów Standa oraz posiadacz krajowej sieci księgarni multimedialnych Mondadori słabnie. Fini i jego ludzie to tylko jeden z wrogów. Zresztą pewna posłanka z grupy Gianfranco poparła obecny rząd, co oprócz wyzwisk przyniosło dziennikarzom również inne atrakcje. Nie dorównywały one co prawda tym,  jakie znamy z parlamentu ukraińskiego, jednak rumieńców nie zabrakło. Szczególnie na ulicy, gdzie w proteście przeciw rządowi, a szczególnie jego planom reformy oświaty, głos zabrało około 100 tys. osób, głównie młodych, z których co czwarty nie ma pracy. Pytanie: jak długo jeszcze Włochy pozostaną ósmą gospodarką świata? Szczególnie przy zadłużeniu bliskim 2 bilionom euro. Rząd Berlusconiego, pomimo że działa nadal, nie rządzi już tak pewnie jak wcześniej.

Dysponuje on już nieznaczną większością głosów, co ma duże znaczenie w kontekście konfliktu z Finim oraz opozycją ze strony centrowych chadeków (UDC). To oczywiście nie przekreśla szans na dalsze sprawowanie władzy przez boskiego Silvio, który niejednokrotnie już pokazał, że znakomicie porusza się w świecie korporacyjnego autorytaryzmu, w kierunku którego zmierzają dziś Włochy. Lider centrystów Pierferdinando Casini ma dość dobre stosunki z Berlusconim, a najważniejszy koalicjant Umberto Bossi zapowiedział już, że nie widzi przeszkód aby zaprosić chadeków do władzy. Jeśli taka modyfikacja dojdzie do skutku to niewiele się zmieni – po prostu Casini zastąpi Finiego (obaj mają podobną liczbę ludzi ) a autorytaryzm zachowa swój charakter, rzecz jasna ze szkodą dla kraju. Nawiasem mówiąc ten stan demokracji dotarł dziś nie tylko nad Tyber. Podobne ziarna zaczynają kiełkować w ogródkach innych państw, gdzie polityka zaczyna coraz bardziej przypominać wieczorny show. W Rzymie widzieliśmy zabarykadowanych polityków, którzy wypraszali dziennikarzy aby spokojnie rozegrać kolejną, właściwą im bitwę, w czasie gdy ulica krzyczy wciąż głośniej. Coraz trudniej winić za to drobne, nic nie znaczące grupki młodzieży. To raczej ludzie, którzy swoją agresją manifestują złość na bezproduktywną pseudoelitę. Tak było również w Anglii i Grecji.

Na zmiany we włoskim rządzie trzeba poczekać. Tymczasem, zanim przepuścimy salwę w kierunku Berlusconiego, zastanówmy się dlaczego ten człowiek nadal jest premierem. Sprawa jest prosta: obecnie nie ma na Półwyspie Apenińskim nikogo, kto zepchnie premier z tronu. Gdyby dziś odbyły się tam wybory Silvio otrzymałby zapewne ponad połowę głosów i znowu przejął władzę, tak jak zrobił to już trzykrotnie w powszechnych wyborach. Opozycja jest słaba i swoje ataki koncentruje jedynie na życiu osobistym (a ono nie dla wszystkich Włochów jest wadą), zamiast wskazać konkurencyjne rozwiązania dla wielu niepokojących społeczeństwo elementów sfery publicznej. Romano Prodi nadal nie ma odpowiedniego następcy, który wystartuje w kolejnych wyborach a jest szansa, że te odbędą się przedterminowo już wiosną.