Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Paweł Feręszkiewicz: Europejski przemysł zbrojeniowy nie jest monolitem

Paweł Feręszkiewicz: Europejski przemysł zbrojeniowy nie jest monolitem


19 marzec 2012
A A A

Opublikowany przez Niemiecki Instytut Polityki Międzynarodowej i Bezpieczeństwa (SWP) raport dotyczący europejskiego przemysłu zbrojeniowego, porusza bardzo ważny problem. Chodzi o eksport towarów zbrojeniowych, a tym samym utrzymanie miejsc pracy w placówkach na terenie Europy. Mało widoczna jest jednak współpraca poszczególnych przedsiębiorstw ze starego kontynentu. Oczy krajów Unii Europejskiej otwierają się na rynki poza europejskie, ale czy nie jest to realizowane kosztem wolności demokratycznych. Przecież prawa człowieka stanowi sztandarowy projekt UE w realizacji polityki zagranicznej. Autor wspomnianego wyżej raportu porusza bardzo ważne zjawisko, które można obserwować w ostatnich dwóch latach. Chodzi o rolę jaką odgrywają dla przemysłu zbrojeniowego Europy rynki spoza UE. Szczególnie uwidoczniło się to przez podpisanie pod koniec stycznia, przez francuskie konsorcjum Dassault, kontraktu na dostarczenie 126 samolotów wielozadaniowych Rafale dla indyjskiej armii. Nie bez przyczyny powyższa umowa jest punktem wyjścia rozważań autora, gdyż w ostatecznej rozgrywce Francuzi wygrali walkę z innym europejskim producentem broni i sprzętu wojskowego Eurofighter.

Kurczenie się rynku europejskiego

Doktor Marcel Dickow na początku raportu „Europejski przemysł zbrojeniowy: Brak szczęścia w eksporcie” stawia tezę, z którą trudno się nie zgodzić, że przyszłość europejskiego przemysłu zbrojeniowego tkwi w eksporcie. Według autora wygrana francuskiego producenta odkrywa cztery główne przyczyny, rzeczywistości z jaką mamy do czynienia w branży militarnej. Po pierwsze handel bronią jest politycznym interesem i bardzo ważnym sektorem gospodarczym. Widać to szczególnie w czasie trwającego kryzysu finansowego, gdy szuka się za wszelką cenę nowych rynków zbyty w niemal wszystkich dziedzinach handlu i usług. Po drugie przedsiębiorstwa zbrojeniowe bardzo mocno powiązane są z państwami, z których się wywodzą. Dodatkowo kryteria wyboru odbiorców sprzętu wojskowego są mało transparentne. Sprawia to, iż stosunki polityczne pomiędzy poszczególnymi państwami, mają niebagatelny wpływ na realizację zamówień przez prywatne przedsiębiorstwa. Trzecią przyczyną takiego stanu rzeczy jest według autora, swojego rodzaju, nasiąknięcie rynku europejskiego. Chodzi o skurczenie się popytu, w związku z cięciami w armiach europejskich. Jednak mówiąc o kierunku poza Europejskim nie można wskazać jednolitej drogi jaką kroczy Europa. Mamy do czynienia z deficytem jasnej i przejrzystej wizji określenia odbiorców na militaria pochodzące z krajów unijnych. Po czwarte brakuje wewnątrz europejskich pomysłów na koordynację sił zbrojeniowych. Pomimo problemów finansowych zarówno kraje NATO i UE nie uzgodniły z jakiego rodzaju zbrojeń powinny zrezygnować. Z pewnością pomogłoby to przy planowaniu wachlarza dostępnego uzbrojenia przez europejskie koncerny.

Walka sióstr i uciekające know - how

W raporcie autor przywiązuje sporą uwagę do dwóch spółek, które były głównymi faworytami w przetargu dla indyjskiej armii. Zarówno Eurofighter jak i Dassault należały do Europejskiego Konsorcjum Samolotów Bojowych (ECA), które zostało rozwiązane w latach 80. XX wieku. Stało się jasne, że dotychczasowi partnerzy stanął się konkurentami w walce o rynek. Obrazuje to dokładnie przykład Indii, których władze w ostatecznej walce o miliardowe kontrakty pozostawiły dwie, wyżej wymienione, spółki europejskie. Autor chciał przez to pokazać brak konsolidacji oraz rozdrobnienie rynku, które czyni państwa na starym kontynencie rywalami, a nie sojusznikami w drodze do powiększenia rynków zbytu. Dość oczywistym jest, że najlepszym rozwiązaniem byłoby odrzucenie partykularnych interesów poszczególnych państw i ponowne zawiązanie konsorcjum skupiającego firmy z Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Należy podkreślić, że jednorazowy kontrakt opiewający na bagatela 15-20 mld USD, nie poprawi ogólnej sytuacji Europy. Z pewnością poprawi pozycję Nickolasa Sarkozy’ego i wzmocni budżet państwa. Ugruntuje też stosunki bilateralne, ale czy to droga, jaką powinny podążać inne państwa europejskie?

Z drugiej strony, kontrakt francuskiego Dassault pociągnie za sobą konsekwencje związane z transferem technologii. Dotychczasowe ustalenia pomiędzy francuską firmą i azjatyckimi odbiorcami informują o tym, jakoby tylko 18 samolotów było wyprodukowanych we Francji. Pozostałe 108, zostanie zmontowanych w Indiach, przy współpracy z przedsiębiorstwem Hal. Kontrakt w takiej postaci stanowi zagrożenie zaadoptowania zaawansowane technologii. Przekazanie know – how pozwoli nie tylko na dalszą produkcję, ale i na rozwój dostępnej technologii. Indie, które nie podpisały Traktatu o Nieproliferacji Broni Masowego Rażenia, nie stanowią właściwego partnera do odbioru samolotów wielozadaniowych. Kazus Indii jest o tyle zastanawiający, ze państwo to jest największym importerem broni na świecie. Intensywne zbrojenie wynika z sytuacji w regionie i dążeniem do dominacji zbrojnej nad Chinami i Pakistanem.

Kryzys nie dotyka eksportu broni

Przykład Indii nie jest jedyny, jeśli chodzi o nowe rynki zbytu dla „europejskiej zbrojeniówki”. Głośno dyskutowanym, w ostatnim czasie, był przypadek Szwecji i odkrycie planów budowy fabryki broni w Arabii Saudyjskiej. Zaangażowanie Europejczyków w pomoc zbrojną dla Saudyjczyków mogłoby być odczytane jako próba wsparcia jednej ze stron ewentualnego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Przygotowania do ścisłej współpracy były prowadzone przy pełnym poparciu rządu. Odkrycie umowy podpisanej w 2005 r., dopiero teraz, bardzo mocno podważa transparentność przemysłu zbrojeniowego. Pokazuje też, że w pełni demokratyczne państwa nie selekcjonują zbytnio swoich partnerów handlowych. Problem ten dotyczy także Niemców, którzy podpisali kontrakt na wyprodukowanie dla Saudyjczyków 200 czołgów Leopard 2A7+. Reforma Bundeswehry i kurczące się rynki dotychczasowych odbiorców zmuszają na nowe rozwiązania jednej z demokratycznych potęg Europy. Eksport broni w samych Niemczech wzrósł w 2010 r. o 60%.

Popyt pochodzący z rynków pozaeuropejskich bardzo silnie ujawnił się podczas Arabskiej Wiosny. Przełomowy 2010 r. sprawił, że Europa redukując wydatki na zbrojenie była zmuszona szukać nowych rynków zbytu, aby nie pozbawić pracy ludzi zatrudnionych w europejskich fabrykach zbrojeniowych. Duża wątpliwość powstaje, czy odbiorcy najczęściej pochodzący z rynków azjatyckich i bliskowschodnich to kraje w pełni demokratyczne. Kłóci się to z oficjalną polityką UE, która aktywnie angażuje się w ochronę praw człowieka. Sytuacja w Północnej Afryce obnażyła postępowanie Europy, które to przybrało maskę dostarczyciela broni, a nie humanitarnego obrońcy.

Zachwiane partnerstwo

Na ostatniej konferencji dotyczącej bezpieczeństwa, która odbyła się na początku lutego w Monachium, koncentrowano się na wzajemnej współpracy Stanów Zjednoczonych i Europy. Amerykańscy eksperci widzą problem w eksporcie do krajów Europejskich, głównie w braku koordynacji z poczynaniami USA. Europa nie dostrzega, że sojusznicy zza oceanu przemianowują swoje priorytety na zaangażowanie w Azji, czy na Bliskim Wschodzie. Europę odsuwa od globalnych graczy brak inwestycji w nowe rozwiązania jakimi są chociażby samoloty bezzałogowe, czy elektroniczne systemy inwigilacji. Europa nie dostrzega problemu jakim jest brak wewnętrznej konsolidacji. Poszczególne państwa działają same, aby uzyskać jak najlepsze kontrakty. Takie nie oglądanie się na europejskich sojuszników może okazać się zgubne. Dużym błędem w ustawodawstwie europejskim jest zbyt duża swoboda poszczególnych państw w ustalaniu odbiorców towarów militarnych. Podważa to i mocno chwieje pozycją Europy jako całości. Przyznawanie licencji na eksport broni odbywa się w ramach państwa i nie może być zablokowane, ani sankcjonowane przez UE. Państwa członkowskie w pełni kontrolują zawieranie nowych kontraktów, nie zawsze idących w parze z polityką europejską

Żadne państwo europejskie nie jest w stanie działać w pojedynkę, potrzeba koordynacji i długofalowego planu, który pomoże budować pozycję liczącego się gracza na globalnym rynku zbrojeniowym. Pojedyncze inicjatywy, opiewające nawet na miliardy USD, nie rozwiążą problemu. Europa musi odpowiedzieć na pytanie nie tylko o kierunki podejmowania eksportu broni, ale również o wewnętrzną współpracę całej UE.