Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Podróże Opinie Unia Europejska Tomasz Filipiak: Kogo wspiera Lech Kaczyński (komentarz)

Tomasz Filipiak: Kogo wspiera Lech Kaczyński (komentarz)


28 maj 2008
A A A

Za sprawą ostatnich działań Lecha Kaczyńskiego Polskę postrzega się w Gruzji już nie tylko jako sprzymierzeńca tego kraju, lecz jako sojusznika urzędującej administracji - nie zawsze przestrzegającej demokratycznych standardów.
Prezydent Kaczyński pojawił się w trakcie oficjalnych obchodów Dnia Niepodległości Gruzji jako jedyna obecna tam głowa obcego państwa. Stojąc u boku Michaiła Saakaszwilego na trybunie honorowej i razem z nim odbierając paradę wojskową świadomie lub nie wziął udział w politycznej grze jaka od miesięcy toczy się w Gruzji. Jego obecność wyrażająca poparcie była wyjątkowo potrzebna Saakaszwilemu, którego pozycja nie jest już tak pewna jak wówczas, kiedy obejmował rządy po rewolucji róż.

Początek kłopotów prezydenta Saakaszwilego to wydarzenia września 2007 roku, zapoczątkowane wystąpieniem byłego ministra obrony w jego rządzie, Iraklego Okruaszwilego. Aresztowanie polityka pociągnęło za sobą narodziny opozycji, brutalnie rozpędzonej w trakcie demonstracji na początku listopada. Styczniowa wygrana w wyborach prezydenckich, podobnie zresztą jak zwycięstwo w majowych wyborach parlamentarnych pociągnęły za sobą oskarżenia o wyborcze fałszerstwa po których nastąpiła fala protestów i żądań ustąpienia ze stanowiska prezydenta.

Od tego czasu zauważyć można wyraźną zmianę w polityce polskiego prezydenta. W listopadzie spotykał się on z opozycją i stawiał siebie w roli mediatora. Tym razem wziął udział w ściśle wyreżyserowanym przez Saakaszwilego przedstawieniu. Sama uroczystość trwała około czterdziestu minut, co zresztą stało się przyczyną kpin przeciwników urzędującego prezydenta Gruzji (w tym rosyjskiej prasy), który zwykł wygłaszać niekończące się przemówienia. 26 maja ograniczył się on do kilku słów. Głównym mówcą był tutaj Kaczyński.

Niedługo po zakończeniu tej błyskawicznej, oficjalnej części obchodów na ulicy przed parlamentem pojawił się tłum zwolenników opozycji. Notabli i większości mediów już jednak nie było. Były za to specjalne jednostki policji, które rozlokowano w pobliżu parlamentu i przygotowano na wypadek, gdyby ktoś usiłował zakłócić ceremonię. Opozycjoniści nie kryli swojego rozgoryczenia wizytą polskiego prezydenta, który wprawdzie opowiedział się za integracją Gruzji z NATO i Unią Europejską oraz poparł stronę gruzińską w nierozwiązanych konfliktach terytorialnych, ale pochwalił też przebieg ostatnich wyborów. Wyborów, które stały się przyczyną protestu i które opozycja uważa za sfałszowane.

Wciąż nie opublikowano wszystkich raportów organizacji monitorujących sytuację w komisjach wyborczych, polski prezydent pozwolił sobie jednak na stwierdzenie, że choć pojawiły się błędy, wybory były wolne. Sytuacja polityczna w Gruzji daleka jest od stabilizacji. Opozycja nawołuje do bojkotu nowego parlamentu, prezydent natomiast usiłuje pokazać siebie jako tego, który ma poparcie i przyzwolenie na swoją politykę za granicą. Szkoda, że za sprawą tej wizyty Lecha Kaczyńskiego Polskę postrzega się tutaj już nie tylko jako sprzymierzeńca Gruzji, ale przede wszystkim jako sojusznika urzędującej administracji, której działania często pozostają w sprzeczności z koncepcją demokratycznego państwa prawa.