Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Społeczeństwo Łukasz Pawłowski: Infantylizacja społeczeństwa

Łukasz Pawłowski: Infantylizacja społeczeństwa


23 luty 2009
A A A

Odmowa wpuszczenia skrajnie prawicowego polityka holenderskiego, nowe wytyczne dotyczące edukacji seksualnej dzieci oraz komisje wyborcze w supermarketach. Wszystkie te wydarzenia świadczą o tym, że władze brytyjskie coraz bardziej tracą wiarę we własnych obywateli…

Kilkanaście dni temu do Wielkiej Brytanii miał przybyć Geert Wilders, prawicowy członek holenderskiego parlamentu, budujący swój polityczny kapitał na walce z islamem. Pretekstem wizyty była projekcja promowanego przez Wildersa filmu „Fitna”, w którym islam ukazano jako religię nienawiści i dyskryminacji. Mimo zaproszenia jednego z członków Izby Lordów Wilders na pokaz filmu nie dotarł. Zakaz wpuszczenia polityka na terytorium kraju wydało brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Zatrzymanie Wildersa wywołało w Wielkiej Brytanii falę krytyki. Jej podstawą nie był bynajmniej drastyczny wzrost poparcia dla głoszonych przez Holendra poglądów, ale obrona wolności słowa i… poczucia godności Brytyjczyków. Czego obawiał się rząd w Londynie odmawiając Wildersowi prawa wjazdu? Czyżby spodziewano się, że wizyta Holendra przekona miliony Brytyjczyków, iż islam jest rzeczywiście „faszystowską religią” i że „Koran należy spalić”?

Wolność słowa – symbolizowana przez słynny Speaker’s Corner w londyńskim Hyde Parku – uważana jest za jeden z fundamentów brytyjskości . Brytyjczykom od lat obce są także wszelkie polityczne ekstrema. Z dumą podkreśla się, że żadna z dwóch głównych ideologii totalitarnych XX wieku nigdy nie zdobyła na Wyspach szerszego poparcia. Zarówno komuniści, jak i nazistowskie Czarne Koszule Oswalda Mosleya nawet w czasach politycznej świetności nie odgrywały znaczącej roli politycznej. Czy to czego nie udało się osiągnąć komunistom i nazistom przez kilkadziesiąt lat, miałby dokonać podczas kilkudniowej wizyty jeden Holender ze swoim 17-minutowym filmem?

Decyzja o zatrzymaniu Wildersa jest kolejnym dowodem na postępującą infantylizację społeczeństwa w oczach brytyjskich władz. Trend ten nie jest zresztą niczym nowym i nie ogranicza się tylko do Wielkiej Brytanii. W wielu zachodnich krajach obywateli traktuje się jak dzieci, zaś państwo przyjmuje rolę opiekuna bez reszty oddanego idei „bezstresowej metody wchowawczej”. Jeśli na horyzoncie pojawi się jakiekolwiek zagrożenie lub co gorsza możliwość konfliktu państwo natychmiast zjawia się przy obywatelu by za rękę odprowadzić go w bezpieczne miejsce. Społeczeństwa nie wolno bowiem zmuszać do nadmiernego wysiłku a konflikt poglądów do takiego wysiłku zmusza.

Wszelkich sporów należy zatem unikać. Dobrym przykładem tej polityki są opublikowane właśnie w Wielkiej Brytanii nowe wytyczne dla rodziców dotyczące edukacji seksualnej dzieci. Firmowana przez rząd ulotka zachęca do jak najwcześniejszych rozmów z dziećmi na temat seksu, apelując jednocześnie o porzucenie oceny moralnej takich czy innych zachowań seksualnych. Przekazywanie dziecku własnych poglądów na temat seksualności może zniszczyć jego otwartość i tolerancję. Wartości rodziców nie powinny w żaden sposób ograniczać dzieci.   

Argument władz na rzecz takiego sposobu edukacji jest powszechnie znany i odwołuje się do tolerancji dla różnorodności w każdej sferze życia. Jednak rzekoma tolerancja, do której ma prowadzić ochrona obywateli przed poglądami nie będzie niczym innym jak wyrazem obojętności i umysłowego lenistwa. Zetknięcie z różnymi wyobrażeniami i wartościami, dotyczącymi nie tylko sfery seksualnej ale wszelkich innych, wymagałoby ich przemyślenia a takiego wysiłku należy nastolatkom oszczędzić. Proponując przytoczone wyżej rozwiązania władza eliminuje możliwości konfliktu na kolejnych obszarach. Hoduje tym samym społeczeństwo doskonale harmonijne, ale równocześnie doskonale obojętne na życie społeczne i polityczne ich kraju. Zakładając, że kategorie dobra i zła usuwać się będzie z kolejnych sfer życia, w zarodku zniszczy się również możliwość prowadzenia dyskusji i sporów. A przecież to właśnie spór stanowi fundament społeczeństwa demokratycznego i jego rozwoju. Istotą demokracji jest dokonywanie wyborów pomiędzy konkurencyjnymi projektami. Niemożność oceny alternatyw nieco ten proces utrudnia.

Wiele współczesnych demokracji, w tym demokracja brytyjska, boryka się z problemem malejącego zaangażowania obywateli w życie społeczne i polityczne. Frekwencja wyborcza na przestrzeni piętnastu lat spadła o niemal dwadzieścia procent. Analizując te dane władza utyskuje na zanik obywatelskiego ducha, milczeniem zbywając własne przewiny na tym polu. Tymczasem trudno dziwić się niechęci obywateli do udziału w wyborach, kiedy „wyborami” pozostają one właściwie tylko z nazwy. Obecnie różnice pomiędzy Partią Pracy i Partią Konserwatywną są minimalne i ograniczają się do szczegółowych rozwiązań konkretnych spraw. Nieprzypadkowo największym dziedzicem tharcheryzmu okrzyknięto Tony’ego Blaira, zaś obecny lider Konserwatystów wzoruje się na swoim wielkim poprzedniku z Partii Pracy.

W systemie demokratycznym władza potrzebuje jednak legitymizacji ze strony obywateli, dlatego z polityczną „apatią” prowadzi się walkę. Niestety stosowane lekarstwa jedynie pogarszają sytuację i stanowią kolejny przykład infantylizacji obywateli oraz obniżania stawianych im wymagań. Zamiast zachęcić ludzi do udziału w życiu politycznym za podstawę działań przyjęto zasadę: skoro obywatel nie chce pofatygować się na wybory, to wybory muszą poszukać obywatela. Pojawiają się pomysły by dla zwiększenia frekwencji punkty głosowań umieszczać w supermarketach lub centrach handlowych. Ważny staje się sam fakt oddania głosu – niezależnie od tego czy towarzyszyć mu będą jakiekolwiek przemyślenia. Nie ma znaczenia, że wyboru dokonano między jednym a drugim hamburgerem czy w kasie supermarketu przy okazji płacenia rachunku. Ważne, że oba głosy podbiją słupki frekwencji wyborczej. To fasadowe legitymizowanie systemu.

Niestety, walka z tego rodzaju tendencjami jest problematyczna, ponieważ często prowadzi się je pod hasłami tolerancji, równości i sprawiedliwości społecznej. W rzeczywistości zamiast do realizacji tych ideałów przyczyniają się do postępującej bierności i narastającego lenistwa. Społeczna sprawiedliwość nie polega na ochronie przed koniecznością dokonywania wyborów i obrony własnych poglądów, ale zapewnieniu warunków do takiej dyskusji. Tymczasem zachodnie społeczeństwa zaczynają przypominać małych pacjentów kliniki psychologicznej cierpiących na skrajnie niskie poczucie wartości a zadaniem państwa staje się pilnowanie by nikt nikomu nie wyrządził przykrości. Nawet za cenę umieszczenia dzieci w izolatkach.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.