Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka DRK/ Już 100 tys. ludzi uciekło ze swych domów

DRK/ Już 100 tys. ludzi uciekło ze swych domów


21 grudzień 2004
A A A

Zaostrza się konflikt w Demokratycznej Republice Kongo. Od momentu wznowienia walk pomiędzy siłami rządowymi a rebelianckim Kongijskim Związkiem na rzecz Demokracji (RCD) już 100 tys. mieszkańców wschodniej części kraju uciekło ze swych domów w pobliskie góry. Nadal niejasna jest też rola jaką w toczących się walkach odgrywa sąsiednia Rwanda.

Najzacieklejsze walki toczą się obecnie w rejonie miasta Kanyabayonga (prowincja północne Kivu) we wschodnim Kongo. Wznowienie walk pomiędzy armią prezydenta Josepha Kabili a RDC wzbudziło ogromne obawy o przyszłosć procesu pokojowego w regionie Wielkich Jezior. Zaledwie miesiac temu Rwanda, Uganda i Demokratyczna Republika Konga zobowiązały się na spotkaniu zorganizowanym przez Stany Zjednoczone do respektowania wzajemnej suwerenności i rozwiązania problemu rebeliantów metodami pokojowymi. Teraz proces pokojowy wisi na włosku.

Niejasna jest w tym kontekście postawa sąsiedniej Rwandy. Rząd Demokratycznej Republiki Konga oskarża bowiem sąsiada o wspieranie RCD. Kilkakrotnie zresztą w ciągu ostatniego miesiaca rząd Rwandy groził interwencja militarną we wschodnim Kongu, gdzie chronią się tysiące przedstawicieli plemienia Hutu, którzy uciekli z tego kraju w 1994 r. po przegranej wojnie domowej. Wielu z nich to byli żołnierze armii i paramilitarnych bojówek "Interehamwe", odpowiedzialni za ludobójstwo na plemieniu Tutsi. Nie pogodzili się z przegraną w wojnie domowej i teraz dokonują z obszaru Konga dywersyjnych rajdów przeciwko Rwandzie.
W niedzielę minister spraw zagranicznych Rwandy oświadczył, że jego państwo zarzuciło myśl o interwencji zbrojnej, lecz rząd Konga nie wierzy tym oświadczeniom. Jego przedstawiciele twierdzą, że na terytorium ich państwa wciąż przebywają oddziały rwandyjskiej armii i wspomagają działania rebeliantów z RCD.

Wschodnia część Demokratycznej Republiki Konga to dziś prawdziwe conradowskie "jądro ciemności". Na tym obszarze koczuje teraz w fatalnych warunkach ok. 800 tys. uchodźców różnego pochodzenia i działają rozmaite konkurencyjne formacje zbrojne. Prawo faktycznie nie funkcjonuje, a zdemoralizowani żołnierze każdej ze stron dopuszczają się masowych rabunków i gwałtów na cywilach.

Dziś w mieście Goma ma się odbyć spotkanie przedstawicieli rządu DRC, sąsiednich państw i specjanej delegacji ONZ. To czy dojdzie do uspokojenia sytuacji czy eskalacji konfliktu rozstrzygnie się najprawdopodobniej w ciągu kilku najbliższych dni.

za BBC i" Mail&Guardian"