Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Ameryka Północna Widmo stagflacji martwi rynki akcji

Widmo stagflacji martwi rynki akcji


22 luty 2008
A A A

W Stanach handel na rynkach finansowych był znowu bardzo nerwowy. Reagowano przede wszystkim na publikację danych makroekonomicznych, co może trochę dziwić, skoro dzień wcześniej zostały one całkowicie zlekceważone, mimo że też były bardzo słabe. Popatrzmy, co pokazały te czwartkowe raporty.

Twierdzono, że dane o tygodniowej zmianie bezrobocia były dobre, ale to nie jest prawda. Teoretycznie ilość bezrobotnych wzrosła nieco mniej niż oczekiwano (o 349 tys., a nie o 350 tys.), ale średnia czterotygodniowa wzrosła o ponad 10 tysięcy (sięga ponad 360 tys.). To zdecydowanie nie były dobre dane. Jednak usiłowano przedstawiać je pozytywnie, więc gracze na rynku akcji też je tak przyjęli (na rynku walutowym nie dali się oszukać). Małym szokiem był opublikowany na dwie godziny wcześniej niż zwykle (być może to będzie stała pora publikowania tego raportu) indeks Fed z Filadelfii. Spadł on do poziomu najniższego od siedmiu lat (- 24 pkt.) pogłębiając dno ze stycznia. Oczekiwano, że gospodarka w okolicach Filadelfii nieco się ożywi, a tu tymczasem takie zaskoczenie… Doszła jeszcze publikacja indeksu wskaźników wyprzedających (LEI) za styczeń – spadł tak jak oczekiwano o 0,1 procent. Ten indeks od dawna w ogóle nie wpływa na nastroje, ale tym razem Conference Board (twórca systemu) w komentarzu stwierdził, że spadek indeksu o dwa procent w ciągu 6 miesięcy można uważać za ostrzeżenia o nadchodzeniu recesji.

Nic dziwnego, że początkowe wzrosty indeksów szybko zamieniły się w osuwania, które doprowadziło do jednoprocentowych spadków. Trudno było jednak uwierzyć, iż fundusze, które w środę obroniły (w bardzo dziwny zresztą sposób) rynek po publikacji danych o inflacji, poddadzą się już następnego dnia po publikacji mniej istotnych raportów makroekonomicznych. Wcale mnie więc nie zdziwiło, kiedy na dwie godziny przed końcem sesji kierunek indeksów zaczął się zmieniać. Zdziwiło mnie to i to bardzo, że byki nie odniosły choćby częściowego sukcesu. Tyle tylko, że duży spadek indeksów po publikacji bardzo słabych danych z ostatnich dwóch dni był całkowicie usprawiedliwiony. Można powiedzieć, że rynek po prostu odchorował środową, dziwną sesję. Jak widać zmienność jest nadal olbrzymia, a reakcji rynków na słabe dane makro nie da się przewidzieć.