Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Julia Tymoszenko: Przyszłość Ukrainy jest w Europie


25 październik 2009
A A A

Obecna ukraińska premier Julia Tymoszenko, która została oficjalnie nominowana przez swoją partię Batkiwszczynę (Ojczyznę) na kandydata na prezydenta w zaplanowanych na styczeń 2010 r. wyborach prezydenckich, w wystąpieniu programowym przez swoimi zwolennikami, powiedziała, że Kijów może budować dobrosąsiedzkie relacje z Moskwą, jednakże przyszłość Ukrainy leży w Europie. Image„Wierzę, że relacje z Rosją będą utrzymywać się na poziomie równości, godności, będą uczciwe i przejrzyste" - powiedziała Julia Tymoszenko w przemówieniu transmitowanym przez państwową telewizję oraz do 200 tys. ludzi, zgromadzonych na przedwyborczym wiecu.

"Ukraina musi budować przyjacielskie relacje ze wszystkimi sąsiadującymi krajami , z całym światem, ale jej przyszłość wiedzie do wspólnoty europejskiej. Ukraina, która posiada najgłębsze chrześcijańskie i europejskie korzenie nie może pozostawać poza wspólnotą europejską" -  stwierdziła premier.

Jakby na potwierdzenie słów, poświęconych utrzymaniu dobrych stosunków z Rosją, do Moskwy udał się nowo mianowany szef ukraińskiego MSZ Petro Poroszenko, który rozpoczął rozmowy na temat rozładowania dotychczas napiętych stosunków.  Tamże spotkał się z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem. Ministrowie omówili m.in. sytuację związaną zarówno ze stacjonowaniem rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie, jak też kwestię związaną z uregulowaniem problemu wspólnej granicy morskiej na Morzu Azowskim i Cieśninie Kerczeńskiej, która drąży wzajemne stosunki o bardzo długiego czasu.

„Wszelkie pojawiające się problemy należy rozstrzygać w drodze dialogu, nie zaś poprzez środki masowego przekazu" - podkreślił minister Poroszenko. Jest on postrzegany, jako zwolennik osiągnięcia porozumienia z Rosją w kwestiach spornych. Przypomnieć trzeba, że niemal natychmiast po objęciu stanowiska oświadczył, że Rosja jest „największym i najważniejszym partnerem strategicznym" Ukrainy i że będzie on dążyć do „jakościowych zmian" w stosunkach z Moskwą. Jednakże wielu obserwatorów traktuje nominację Poroszenki jedynie, jako kolejny chwyt przedwyborczy obecnej ekipy, a nie chęć do osiągnięcia realnego i trwałego kompromisu, zwłaszcza w perspektywie całości dotychczasowych stosunków z Rosją w okresie po „Pomarańczowej rewolucji".

W dużej mierze także przyjazne stanowisko Tymoszenki może wynikać z uwarunkowań i haseł wynikłych z kampanii wyborczej, a tym samym dążenia do uszczknięcia części prorosyjsko nastawionych wyborców, którzy dotychczas są skupieni wokół Wiktora Janukowycza. Plan ten może jednak zawieść, gdyż w rzeczywistości Tymoszenko jest kandydatem prawej strony sceny politycznej, a wśród jej zwolenników nie brakuje prawicowych ekstremistów, wśród których dominują antyrosyjskie, ale też antypolskie, uprzedzenia. Należy jednak podkreślić, że Tymoszenko w swojej polityce wobec największego partnera handlowego swojego kraju wykazuje się dużo większym pragmatyzmem. Jednak jej dążenia w kierunku zmiany geopolitycznego położenia Ukrainy i rozpoczęcia procesu akcesji do Unii Europejskiej są raczej mrzonką. Do tej pory bowiem, mimo licznych deklaracji, Ukraina, poza gołosłownymi deklaracjami, nie zrobiła nic konkretnego, by w jakikolwiek realny i wymierny sposób rozpocząć proces integracji. Poza tym sama Unia Europejska niechętnym okiem spogląda na Ukrainę, widząc w niej sąsiada z potężnymi problemami społecznymi i gospodarczymi, który nawet nie próbuje wyjść z tego kryzysu. Wątpliwe jest zatem by Juilia Tymoszenko, wywodząca się z „pomarańczowego" establishmentu, była w stanie wyciągnąć Ukrainę z impasu polityczno-ekonomicznego, do którego pogłębiania sama wielokrotnie przykładała rękę.

Tymczasem ukraińska opozycja, skupiona w Partii Regionów, nominowała na kandydata na prezydenta Wiktora Janukowycza, który obecnie jest liderem w przedwyborczych sondażach. Przypomnijmy, że to właśnie „Pomarańczowa rewolucja" została wywołana w proteście wobec uznania go za zwycięzcę wyborów w 2004 r. Poparcie dla niego wciąż oscyluje w granicach 25%. Dla porównania obecna premier Julię Tymoszenkę, na stanowisku głowy państwa widzi ok. 15% wyborców, zaś obecnego przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuika, który uplasował się na trzecim miejscu, ok. 9% wyborców. Obecnego prezydenta Wiktora Juszczenkę, w przedwyborczych rankingach, popiera tylko ok. 6% badanych.

Partia Regionów Janukowycza, wciąż zyskuje na popularności. Ukraińscy wyborcy, zawiedzeni pustymi obietnicami pomarańczowych rewolucjonistów, zwracają się coraz częściej właśnie w stronę tego ugrupowania. W oczach ekspertów, Janukowycz może nie gwarantuje w pełni całkowitego wyjścia z obecnej ciężkiej sytuacji ekonomicznej, ale przynamniej wielu spodziewa się po nim zdecydowanie większej dozy pragmatyzmu w relacjach zagranicznych oraz niepogłębiania obecnego stanu zapaści gospodarczej.
 
Na podst. ECAG/RIA Nowosti/Głos Rosji