Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Wschód Kirgistan/ Niespokojna rewolucja tulipanów

Kirgistan/ Niespokojna rewolucja tulipanów


26 marzec 2005
A A A

Chaos i strzelaniny na ulicach Biszkeku towarzyszyły pierwszej „kolorowej” rewolucji w kraju poradzieckiej Azji Centralnej. W ciągu ostatniego półtora roku podobne przewroty zmiotły ekipy rządzące w Gruzji i na Ukrainie. Jednak jak na razie, prezydent Askar Akajew nie przyznaje się do porażki i zapowiada swój powrót. Lider opozycji Kurmanbek Bakijew, który przejął tymczasowe rządy w kraju, za główny cel uznał przywrócenie stabilności wewnętrznej.

W czwartek 24 marca rozentuzjazmowany tłum zajął siedzibę prezydenta, a sam Askar Akajew opuścił kraj udając się w niewiadomym kierunku (mówi się o Kazachstanie lub Rosji). Władzę przejęła opozycja z Kurmanbekiem Bakijewem na czele. Bakijew ogłosił się tymczasową głową państwa i zapowiedział, że przedterminowe wybory prezydenckie odbędą się w czerwcu 2005 r. Wypowiadając się o Askarze Akajewie lider opozycji powiedział: „Uciekł z kraju. Głowa państwa, która opuszcza kraj znajdujący się w tak trudnym położeniu, nie ma moralnego prawa, by pozostawać na stanowisku”. Rząd popierany przez Askara Akajewa rozpadł się i faktycznie zakończył urzędowanie. Jako tymczasowych ministrów Bakijew wyznaczył aktywistów opozycji.

Większość z nich to postacie dobrze znane, które w pewnym momencie zostały odsunięte przez prezydenta Akajewa na boczny tor. I tak ministrem spraw zagranicznych została była ambasador w Wielkiej Brytanii Roza Otumbajewa, ministrem spraw wewnętrznych – były prokurator generalny Myktybek Abdyldajew. Taki dobór składu nowej ekipy rządzącej ma także znaczenie z międzynarodowego punktu widzenia i ma działać uspokajająco na zagranicznych partnerów. Rzecznicy tulipanowego przewrotu zapewnili od razu, że nic nie zmieni się w sprawie obecności wojskowych baz Rosji i USA w Kirgistanie, czym zapewnili sobie życzliwą neutralność wymienionych państw.

„Znamy tych ludzi dość dobrze, zrobili sporo dla utrzymywania dobrych relacji Kirgistanu z Rosją” – stwierdził na przykład rosyjski prezydent Władimir Putin, wypowiadając się o nowej kirgiskiej władzy. Powiedział on też, że prezydent Akajew może liczyć na gościnę ze strony Rosji.

Kirgistan ma znaczenie jako państwo ułatwiające kontrolę nad występującymi w regionie Azji Centralnej surowcami (złoża ropy i gazu), a ponadto graniczy m.in. z Chinami. Właśnie Chiny zareagowały najbardziej nerwowo na wydarzenia w Biszkeku, zamykając niektóre przejścia graniczne z Kirgistanem (w regionie Xinjiang). Po chińskiej stronie granicy rejon zamieszkują bowiem muzułmańscy Ujgurzy i władze w Pekinie, prowadzące od lat walkę z ujgurskim separatyzmem, nastawionym na autonomię (a może nawet niepodległość), obawiają się rozlania się niepokojów i „złego przykładu” płynącego z sąsiedniego, islamskiego Kirgistanu.

Rewolucja inna niż w Gruzji i na Ukrainie

Tulipanowa rewolucja pokazała jednak także inne, mniej „przyjemne” oblicze. Na ulicach zapanował chaos, tłum plądrował sklepy, a do opanowania napiętej sytuacji ściągnięto z prowincji oddziały pozostające pod kontrolą ministerstwa obrony. W wyniku jeszcze niezakończonych zamieszek zginęły co najmniej 3 osoby, a kilkaset zostało rannych (w tym kilkudziesięciu milicjantów). Po zmroku strach jest wychodzić z domu, a niektórzy mieszkańcy Biszkeku w popłochu opuszczali stolicę.

Znany opozycjonista, uwolniony w czwartek z więzienia Feliks Kułow, stwierdził z goryczą, że nikomu nie życzy takiej rewolucji. „Miasto kompletnie oszalało” – skomentował sytuację w Biszkeku. W opinii części Kirgizów, sytuacja w kraju to nie rewolucja, tylko niekontrolowany chaos.

Przebieg zajść stoi więc w ostrym kontraście do „pokojowych” przewrotów na Ukrainie czy w Gruzji, co mocno rozczarowuje niektórych obserwatorów. Tym niemniej jak dotychczas Kurmanbek Bakijew odmówił wprowadzenia w kraju stanu wyjątkowego. „Jedyny sposób, by to powstrzymać, to kogoś zastrzelić, ale dostałem rozkaz, by tego nie robić” – opisał obrazowo sytuację w kirgiskiej stolicy jeden z milicjantów.

Akajew nie rezygnuje

Prezydent Askar Akajew wydał oświadczenie (przesłane do agencji informacyjnej Kabar), w którym potępił opozycję za doprowadzenie do zamieszek i niestabilności w państwie. Potwierdził w nim również, że zamierza pozostać liczącą się postacią w życiu politycznym kraju oraz że nie zamierza rezygnować z funkcji prezydenta. W oświadczeniu Akajewa, miejsce pobytu którego pozostaje obecnie nieznane, możemy przeczytać:

„W te tragiczne dla ojczyzny dni zwracam się do Was jako legalnie wybrany przez cały naród Prezydent Kirgistanu. W republice został przeprowadzony antykonstytucyjny przewrót państwowy. Krąg nieodpowiedzialnych politycznych awanturników i spiskowców wstąpił na kryminalną drogę siłowego przechwycenia władzy. Niedająca się opanować fala anarchii i pogromów zalała stolicę i wiele innych regionów. Przestępcze działania są realizowane przez ekstremistów pod fałszywymi rewolucyjnymi hasłami. Plotki o mojej rezygnacji z funkcji prezydenta są kłamliwe i rozpuszcza się je w złej wierze”.(…)

Drodzy rodacy, bracia i siostry!
Przede mną i przed każdym z was staje problem, co robić dalej. Niektórzy sadzą, że dążący do władzy konspiratorzy mają szlachetne cele zapewnienia krajowi pomyślności i rozwoju. To kłamliwe iluzje.(…)

Jako wybrana zgodnie z prawem głowa państwa, pozostanę nieodłącznym uczestnikiem politycznych i państwowych procesów w republice. Próba niekonstytucyjnego pozbawienia mnie prezydenckich uprawnień jest przestępstwem przeciw państwu. Moje obecne przebywanie poza granicami kraju ma przejściowy charakter”.

[na podst. kabar.kg, newsru.com, timesonline.co.uk]