Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Rumunia: Tęsknota za stabilnością


26 kwiecień 2010
A A A

Postkomunistyczne status quo to dla populistów wyzwanie. Rumunia zna kilka przykładów aby to potwierdzić.

 

ImageNa początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, zaraz po upadku komunizmu, prawicowy populizm rozgościł się w salonie politycznym Rumunii. Historia najnowsza tego kraju to zderzenie dyskursu państwowego z narodowym. Państwo często staje się ofiarą narodowej retoryki, w myśl której miałoby przyjąć formę ortodoksyjnej tożsamości. Raison d’Etat staje się wtedy racją stanu Narodu Rumuńskiego, zaprzeczając w ten sposób jakiemukolwiek wielonarodowemu charakterowi. W ten sposób wiele partii jeśli mówi o demos dodaje od razu ethnos, co ostatecznie nabiera cech nacjonalizmu.

Początek lat dziewięćdziesiątych wprowadza kontekst, w którym uformował się gwałtowny dyskurs narodowo-populistyczny. Pojawia się wówczas twór pod nazwą Front Ocalenia Narodowego (FSN), który nie ma zamiaru radykalnie zerwać z komunistyczną przeszłością, a co najważniejsze często podkreśla związki z narodowym interesem rumuńskim. Ważnym wydarzeniem są tu krwawe zajścia w Targu Mures 19 marca 1990 roku, w wyniku których zginęło 6 osób, raniono zaś około 300. Zamieszki, sprowokowane przez rumuńskich nacjonalistów, uderzyły w stosunki z Węgrami. Istotny wydaje się również fakt, że FSN nie bardzo chciał być ujmowany jako partia, za to zawsze chętnie jako front. W ten sposób jego działacze jednoczyli się ze zjednoczonym ludem, odcinając się zarazem od pozostałych partii opozycyjnych. To zbijanie dystansu pomiędzy polityką a ludźmi, pozwalało jednoczyć wszystkie egzystencjalne lęki związane z przemianami w 1989 r. pod sztandarem narodowym. Chociaż ruch ten wkrótce zniknął, jego poczynania stanowią ważny przyczynek, dla kształtu sceny politycznej w okresie późniejszym.

România Mare

Partia Wielkiej Rumunii (PRM), na której czele stoją Cornelius Vadim Tudor i Euglen Barbu, powstała w 1991 r. dzięki wsparciu czytelników pisma o takiej samej nazwie - România Mare. Ta oddolna inicjatywa znalazła później miejsce w retoryce i była wciąż podkreślana przez polityków tego ugrupowania. Rok po założeniu partia zdobyła prawie 4 proc. głosów, głównie dzięki osobie Tudora (niegdyś poety samego Ceausescu), który błyskawicznie narzucił partii swój autorytet. Praktycznie cały dyskurs PRM należy sprowadzić do działań tego lidera, który dzięki swojej płodności edytorskiej, zapewnia partii także najobszerniejszą literaturę. Ta uderza w niezwykle emocjonalny ton i oferuje upraszczające rozwiązania, odwołujące się rzecz jasna wprost do interesu narodowego. Etnokratyczne jądro, wokół którego budowana jest tożsamość proponowana przez ten obóz nawołuje do odbudowania homogenicznej wspólnoty i powrotu do bliżej nieokreślonych korzeni historycznych. Ważnym elementem okazują się też uprzedzenia wobec Węgrów - wciąż przywoływana jest tak zwana „tragedia utraty Transylwanii”, a Polityczna partia Węgrów (węg. RMDSZ, rum. UDMR) porównywana jest często do organizacji faszystowskiej. Tudor wciąż wychwala skutki „dyktatury prawa” przedstawiając siebie jako autorytet i właściwy przywódca dla narodu rumuńskiego. W 2000 r. partia dobiła do 20 proc. zajmując tym samym drugie miejsce. Osiągnęła wówczas najlepszy rezultat w swojej historii. Ostatnie lata nie były dla niej już tak łaskawe. W 2008 roku, kiedy w wyborach parlamentarnych zdobyła 3,15 proc, nie przekroczyła nawet progu wyborczego. Natomiast rok później w wyborach do Parlamentu Europejskiego osiągnęła wynik niecałe 9 proc.

Szczególny przypadek

Casus Gigi Becaliego to temat na dłuższą pracę. Ten multimilioner, właściciel klubu piłkarskiego Steaua Bukareszt jest również szefem Partii Nowej Generacji (PNG). Opisując tę frakcję należałoby właściwie poprzestać na osobie jej lidera, który ocierając się raz o karykaturalność innym razem o swoistą malowniczość, buduje swój wizerunek, a tym samym obraz swojego obozu. Partia nie jest specjalnie zinstytucjonalizowana, a jej szeregowi działacze podlegają planom, które Becali opracowuje w swoich biznesowych siedzibach. Co zatem robi sam lider?

Działa na różnych frontach. Roztacza na przykład aurę żarliwej religijności, odnosząc się do tego w oryginalny sposób. W swoim biurze ma ogromny obraz przedstawiający jego samego jako św. Jana na pustyni. Często podkreśla, że „zabije diabła” w Rumunii, interpretując przy tym swoje skromne pochodzenie w sposób mesjanistyczny. „W rumuńskiej polityce ja widzę siebie jako apostoła” powie pewnego razu. Innym razem stwierdzi, że klub sportowy CFR 1907 Kluż jest finansowany przez "węgierskich masonów". Becali deklarował poparcie dla Partii Wielkiej Rumuni i w 2009 r. z jej listy startował do Parlamentu Europejskiego, w którym uzyskał mandat. PNG nie osiągnęła do tej pory wybitnych rezultatów. W wyborach parlamentarnych w 2008 roku ledwo przekroczyła 2 proc. i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie stała się poważnym rywalem dla partii dominujących na scenie politycznej Rumunii.

Widać, że demagogia skrajnej prawicy trafiła w tym kraju na korzystny kontekst społeczny. Niedostatki establishmentu politycznego i lęki potransformacyjne są w dużym stopniu odpowiedzialne za tęsknoty do silnego przywództwa i rządów twardej ręki. W ten sposób, wśród niektórych grup popularnością cieszą się politycy autorytarni, którzy tworzą partie podporządkowane kultowi jednostki, mającej rzekomo uosabiać interes narodowy. Swojsko emocjonalna retoryka i częste odwołania do jednoczącego ethnos stają się dla wielu wyborców obietnicą bezpieczeństwa, jakie daje narodowa wspólnota.

Warto również zwrócić uwagę na miejsce obok oficjalnej sceny politycznej. Tutaj pojawiła się frakcja nowej, radykalnej prawicy, wykraczająca poza granice demokratyczne. Ruch ten otwarcie podkreśla swoje związki z Żelazną Gwardią i zajmuje jawnie wrogie stanowisko wobec partii politycznych. Głosi antysemityzm, rasizm, silny antykomunizm i hasła antyromskie, czym doskonale wpisuje się w retorykę dalece prawicową.

Wszystkie przykłady, te historyczne jak i współczesne, pokazują, jak chwiejna jest sytuacja polityczna w regionie Bukaresztu. Pomimo dzisiejszego niskiego poparcia dla prawicowych partii, ich hasła i metody coraz częściej przechwytują politycy innych ugrupowań, co świadczy o zapotrzebowaniu na tego typu praktyki. Klimat w Rumunii sprzyja radykalnym postawom i jak na razie niewiele wskazuje na zmianę tutejszych realiów.