Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Polska Łukasz Bardziński: "Nasz sukinsyn"

Łukasz Bardziński: "Nasz sukinsyn"


08 wrzesień 2008
A A A

Wolne państwa Kaukazu, rządzone przez prozachodnich polityków, są priorytetowym dla Polski interesem. I będzie to tak długo aktualne jak długo w naszym sąsiedztwie będzie znajdowała się Rosja.

 

Na temat konfliktu w Gruzji napisano i powiedziano już wiele, dlatego do poniższego artykułu postanowiłem podejść od nieco innej strony. Otóż postanowiłem poczynić sobie założenie, że Rosja wcale przez ostatnie miesiące nie prowadziła żadnych przygotowań do działań na terenie Kaukazu, że wkroczyła, rzeczywiście w celu ustabilizowania sytuacji, a Gruzja zaatakowała obce państwo leżące poza obszarem jej suwerennego terytorium, w dodatku, nie będąc wcześniej przez nikogo prowokowana ani atakowana. I oczywiście, że to Gruzja ponosi odpowiedzialność za wybuch konfliktu, jak chcieliby rusobojni przedstawiciele części europejskich elit.

I nawet biorąc za rzeczywistość to swoiste political fiction postaram się udowodnić, że nawet takiej sytuacji, wobec faktów bezpośrednio dotyczących naszego państwa, warto opowiadać się po stronie władz Gruzji.

„Anglia nie ma przyjaciół, Anglia ma interesy”, ta znana sentencja może być mottem wielu polityków którzy chcieliby zostać mężami stanu. I tak właśnie jest z naszym krajem - istnieją dla niego pewne interesy, które w naszym położeniu geopolitycznym, są interesami długofalowymi, które należy pielęgnować, nie przez lata, ale przez dziesięciolecia, jeśli nie wieki. Otóż wolne państwa Kaukazu, rządzone przez prozachodnich polityków, są priorytetowym dla Polski interesem. I będzie to tak długo aktualne jak długo w naszym sąsiedztwie będzie znajdowała się Rosja – kraj, który przez ostatnie kilka set lat, jeżeli nie był mocarstwem, to przejawiał ku temu wielkie aspiracje.

Na mocarstwowość Rosji składa się przede wszystkim posiadanie dużych wpływów, jeżeli nie bezpośredniej władzy nad Ukrainą- zachodnim przyczółkiem, oraz, szczególnie obecnie, posiadanie monopolu na dostawy surowców energetycznych. Niepodległe państwa Kaukazu, stwarzają szansę na dostawy gazu do państw UE, bez kontroli Rosji, co oczywiście dla tego państwa jest ciężkie do zaakceptowania i które robi wszystko by do takowej dywersyfikacji nie doszło.

Mała, nawet agresywna Gruzja nie jest wstanie bezpośrednio zagrozić nam w takim stopniu jak Rosja, która z rozrzewnieniem wspomina czasy Królestwa Polskiego, czy PRLu, kiedy to Car lub towarzysze z Kremla decydowali o tym co się dzieje nad Wisłą.

Współpraca z państwem gruzińskim, to ważny element dywersyfikacji energii, i co się z tym łączy ograniczeniem wpływów Rosji na nasz kraj. A jeżeli, ktoś ma wątpliwości co do tego, czy Rosji marzy się posiadanie Polski w swojej strefie wpływów, to niech poczyta na temat tarczy rakietowej i reakcji naszego wschodniego sąsiada. O tym, czy tarcza powinna być w Polsce czy nie powinni decydować Polacy, a nie pośrednio, czy nawet bezpośrednio Rosjanie, których ten projekt zwyczajnie nie dotyczy, a jest suwerenną sprawą Polski i USA.

Państwa europejskie prowadząc pragmatyczną politykę, od dawna, współpracują z Chinami, przymykają oko na sprawę Tybetu i problemów innych mniejszości zamieszkujących Państwo Środka, więc tym bardziej nie powinny mieć wyrzutów sumienia co do współpracy z Gruzją. Przecież pragmatycy od dawna zapominają o prawach człowieka, o prześladowaniach mniejszości, gdy chodzi o ich interes. A dywersyfikacja energii i uniezależnienie się do Rosyjskiej dominacji energetycznej jak najbardziej leży w interesie nie tylko Polski, ale i całej UE, w przeciwnym razie, gdy tylko Rosja umocni się w swojej dominacji, zacznie dyktować coraz twardsze warunki Europie, jeżeli już tego w dość dyplomatyczny sposób nie robi. W zasadzie nie musi robić, bo elity europejskie, same już wiedzą, że niedźwiedzia nie należy drażnić. Zastanawiam się tylko ile w tym krótko wzrocznej głupoty, a ile świadomości, że po prostu jesteśmy w energetycznej i powoli gospodarczej strefie wpływów Rosji.

Ale nawet jeżeli część zdaje sobie już sprawę, z uzależnienia od Rosji, to czy nie należy starać się ten fakt zmienić, wspierając kraje mogące nam umożliwić dywersyfikacje dostaw energii?

Pamiętajmy, że powyżej przedstawiłem argumenty stricte pragmatyczne, bo nikt mi nie powie, że w naszym interesie jest priorytetowe utrzymanie stosunków z Rosją, bo dobre to na krótki okres, a w dłuższej perspektywie może doprowadzić do powrotu do czasów powojennych lub XIX wieku.

Pamiętajmy jednak, że Gruzja to nie lokalny watażka jak założyłem, a państwo które niedawno wydostało się sowieckiej okupacji. Państwo, które jest gotowe współpracować z Zachodem, bo wie, że to jest jedyny gwarant jej suwerenności. Pamiętajmy, że właśnie przez to powinniśmy czuć się solidarni z Gruzją, a każdy polski patriota myślący z troską o kraju, powinien popierać każde działania, mające na celu zachowanie niezależności naszego kraju, szczególnie w długofalowej perspektywie.