Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka Mediator pokojowy przyznaje się do porażki w Burundi

Mediator pokojowy przyznaje się do porażki w Burundi


22 październik 2008
A A A

Główny mediator w procesie pokojowym w Burundi przyznał we wtorek, że nie był w stanie zniwelować różnic, jakie dzieliły rząd prezydenta Pierre’a Nkurunzizy i ostatnią aktywnie działającą organizację rebeliantów – Narodowe Siły Wyzwoleńcze (FNL). „Obie strony zgadzają się w wielu kwestiach, lecz wciąż nie mogą porozumieć się odnośnie dwóch kluczowych punktów”, oznajmił Charles Nqakula, minister obrony narodowej RPA, delegowany do roli mediatora w konflikcie.Image

Jednym z powodów porażki okazał się brak akceptacji przez rząd politycznego skrzydła FNL – Palipehutu. Tym samym ugrupowanie nie może brać udziału w wyborach, ani mieć swoich członków w rządzie.

Nazwa „Palipehutu”,  oznaczająca Partię Wyzwolenia Ludu Hutu, kłóci się z konstytucją, która zabrania funkcjonowania partii politycznych o podłożu etnicznym. Nqakula powiedział, że „kwestie mają bezpośredni związek z konstytucją Burundi i rząd nie będzie kontynuował negocjacji, jeśli Palipehutu-FNL nie zamierza szanować ustawy zasadniczej”.

Konflikt w Burundi wybuchł w 1993 r., po tym jak podczas wojskowego zamachu stanu spadochroniarze z plemienia Tutsi zamordowali pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Burundi - Melchiora Ndadaye z plemienia Hutu. Wówczas Hutu stanowiący 85 procent populacji podnieśli powstanie przeciwko rządzącej niepodzielnie w państwie mniejszości Tutsich. Blisko dziesięcioletnia wojna domowa przyniosła śmierć ok. 300 tys. ludzi. Walki ucichły dopiero w listopadzie 2003 r. gdy główne ugrupowania Hutu podpisały porozumienie pokojowe z rządem Tutsich. W 2005 r. były dowódca sił rebelianckich,
Pierre Nkurunziza zwyciężył w wyborach prezydenckich.

Jedynie FNL, których członkowie uchodzą za najbardziej ekstremistyczne skrzydło Hutu, nie uznało postanowień porozumienia pokojowego i wciąż prowadzi walkę z rządem.

Podpisane w maju br. zawieszenie ognia postrzegane było jako pierwszy krok na drodze do implementacji porozumienia pokojowego zawartego w 2006 r. Nadzieje były tym większe, że 30 maja do Burundi powrócił z wygnania przywódca FNL, Agaton Rwasa.

Na podstawie: news24.com