Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Archiwum Van Rompuy i Ashton nowe twarze Europy

Van Rompuy i Ashton nowe twarze Europy


26 grudzień 2009
A A A

Jak ktoś słusznie zauważył, na ulicach Pekinu nikt nie rozpozna dwóch najważniejszych osób w UE. Jednak prawdą jest również, że tak krawiec szyje jak mu materiału staje. A w Europie cierpimy obecnie na deficyt osobowości.

Jeszcze na długo przed listopadowym szczytem mówiło się, iż duże szanse na objęcie stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej ma były brytyjski premier Tony Blair. Należy do europejskiej lewicy, więc z perspektywy podziału najważniejszych miejsc w UE wg klucza partyjnego byłby odpowiedni. Chrześcijańskim demokratom przypadło w udziale stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, dodatkowo został nim człowiek z nowych krajów członkowskich, Jerzy Buzek. Liberałowie oraz kraje południowe są zadowolone z wyboru Manuela Barroso na przewodniczącego Komisji Europejskiej. Z takiej arytmetyki wynika, że Blair mógłby zostać tzw. prezydentem UE. Jednak Niemcy i Francja wolały na tym stanowisku osobę zdecydowanie mniej znaną, która będzie bardziej podatna na ich wpływy a dodatkowo reprezentującego mały kraj Wspólnoty. W związku z tym wybór padł na nieznanego szerzej w Europie, o reszcie globu nie wspominając, premiera Belgii.

Herman Van Rompuy jest najbardziej ceniony za zdolności koncyliacyjne i mediacyjne. W zwaśnionej konfliktami między Flamandami a Walonami Belgii potrafił doprowadzić w 2007 roku do utworzenia koalicyjnego rządu natomiast od końca grudnia 2008 roku sam przejął jego stery.

Polityczną działalność rozpoczął we wczesnych latach siedemdziesiątych. Początkowo jako wiceprzewodniczący młodzieżówki Chrześcijańskiej Partii Ludowej, a następnie jako członek Biura Narodowego ugrupowania, angażował się w pracę chrześcijańskich demokratów. Doradzał premierowi Leo Tindemansowi, by następnie zająć się sprawami fiskalnymi w gabinecie ministra finansów Gastona Geensa. Van Rompuy w latach osiemdziesiątych był dyrektorem Centrum Nauk Politycznych, Ekonomicznych i Społecznych oraz profesorem w Wyższej Szkole Handlu w Antwerpii. W 1988 roku zajmował stanowisko sekretarza stanu ds. finansów i drobnej przedsiębiorczości.

Swoje umiejętności polityczne doskonalił w senacie oraz, od roku 1988 do 1993, piastując stanowisko przewodniczącego partii. W polityce wewnętrznej zajmował się przede wszystkim kwestiami finansowymi. Od 1993 do przegranych wyborów przez chrześcijańskich demokratów w 1999, zajmował stanowisko wicepremiera i ministra budżetu w gabinecie Jeana-Luca Dehaene. Warto podkreślić, iż od lipca 2007 roku pełnił funkcję przewodniczącego Izby Reprezentantów.

W jednym z wywiadów ówczesny belgijski premier podkreślił, że „można być oddanym sprawie publicznej, pozostając panem własnego życia". Jest znany z oddzielania spraw zawodowych od prywatnych. Codziennie znajduje czas by choć na chwilę oderwać się od obowiązków i uciec w świat literatury lub haiku, czyli wywodzącej się z Japonii krótkiej formy poezji, którą uprawia. Jeden ze swych utworów Belg wyrecytował nawet na konferencji prasowej przy okazji szczytu UE 29 października. Wiersz mówił o wpływających do portu Europy "trzech falach" rozszerzenia UE. Prywatnie polityk uwielbiam oglądać egzotyczne ptaki, podróżować oraz oglądać wyścigi kolarskie. Od lat jest również kibicem drużyny piłkarskiej Anderlecht. Gdy kanclerz Merkel złożyła Van Rompuyowi propozycję objęcia stanowiska przewodniczącego RE wyjechał na kilka dni ze swoim wnukiem nad jezioro by spokojnie podjąć decyzję.

Jakim będzie przewodniczącym? Można się domyślać, że postara się spokojnie i rozważnie wypełniać swoje zadanie określone traktatem lizbońskim. Do jego obowiązków jako przewodniczącego Rady Europejskiej będzie należało kierowanie obradami tego gremium oraz reprezentowanie stanowiska UE na arenie międzynarodowej ale tylko w takim zakresie w jakim nie wkracza na płaszczyznę funkcji Wysokiego Przedstawiciela ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa.

Doświadczenie w polityce międzynarodowej Belga jest niewielkie a jego poglądy na kwestie UE nie do końca znane. Z dotychczasowych wypowiedzi rysuje się portret polityka niekontrowersyjnego i ugodowego. Podczas pierwszych zagranicznych wizyt na nowym stanowisku (dotychczas odwiedził Słowenię, Włochy, Francję i Hiszpanię) mówił, że „słowami kluczowymi dla mnie są ciągłość i spójność”. Zapytany o kwestię przyjęcia Turcji do Unii, którego podobno jest przeciwnikiem, odpowiedział: „moje poglądy będą całkowicie poddane poglądowi Rady Europejskiej. To, co ja osobiście myślę, jest bez znaczenia". Dodał jednocześnie, iż ma nadzieję, „że w tej sprawie i wszystkich innych osiągnę w Radzie Europejskiej tak szeroki konsensus, jaki jest możliwy".

Kluczowym stanowiskiem w Europie będzie jednak tzw. szef unijnej dyplomacji. Wraz z powołaniem Brytyjki, Catherine Ashton, na Wysokiego Przedstawiciela Unii ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa (WPZiPB) przywódcy państw europejskich postawili na osobę nie tylko nie znaną, ale pozbawioną również potrzebnych kompetencji.

W początkach swej politycznej kariery Ashton była związana z europejskimi komunistami. Uczestniczyła w zjazdach partyjnych brytyjskiej Partii Komunistycznej, gdzie reprezentowała jako skarbnik i wiceszef, Kampanię na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego. Opowiadała się jednoznacznie przeciw polityce rządu Margaret Thatcher szczególnie w okresie wojny z Argentyną o Falklandy-Malwiny. Publikowała na łamach „Marxism Today”. W związku z lewicującą przeszłością pojawiły się krótko po wyborze Ashton oskarżenia pod jej adresem o otrzymywanie pieniędzy od Związku Radzieckiego. Brytyjka tłumaczyła, iż część funduszy pozyskiwała z kwesty ulicznej i nie jest w stanie ocenić, kto dokładnie był donatorem.

W brytyjskiej administracji Ashton zajmowała się głównie sprawami rodziny i służby zdrowia. Od momentu otrzymania tytułu szlacheckiego w sierpniu 1999 roku jej polityczna kariera nabrała tempa. Zajmowała stanowisko podsekretarza stanu w ministerstwie edukacji, później odpowiadała za Archiwa Narodowe i Urząd Państwowej Kurateli. W 2006 roku została członkiem Tajnej Rady Królewskiej koordynującej prace międzyresortowe dotyczące prerogatyw monarchy. Przełomem i znaczącym sukcesem w politycznej karierze obecnego WPZiPB była nominacja na przewodniczącego Izby Lordów, skąd Gordon Brown mianował ją europejskim komisarzem ds. handlu w październiku 2008 roku.

Po swojej nominacji na tzw. ministra spraw zagranicznych Ashton powiedziała, iż „sama była trochę zaskoczona tym wyborem”. To pokazuje mankamenty związane z kandydaturą brytyjskiej baronessy. Jako Wysoki Przedstawiciel, Ashton, będzie jednocześnie zastępcą przewodniczącego Komisji Europejskiej i podlega w związku z tym kolegialnemu (razem z całą Komisją) zatwierdzeniu przez Parlament Europejski. Głosowanie w tej sprawie zaplanowano na 20 stycznia.

Przesłuchanie dotychczasowej komisarz ds. handlu, przed komisją spraw zagranicznych PE, odbyło się 2 grudnia br. Deputowani zadawali jej pytania zarówno dotyczące jej przeszłości jak i poglądów na sprawy międzynarodowe. Niestety od większość z nich Ashton albo uchyliła się od odpowiedzi albo z rozbrajającą szarością mówiła, iż w danej kwestii nie ma jeszcze wiedzy.

Większość dyplomatów i komentatorów jest zgodna, iż jej zatwierdzenie przez PE jest raczej pewne. Skomplikowana arytmetyka podziału najważniejszych stanowisk w UE była konstruowana zbyt długo, by można było ją rozbić o jedno nazwisko. Paradoksem jest natomiast, że szefem europejskiej dyplomacji będzie przedstawicielka kraju, który jest powszechnie uważany za raczej sceptyczny wobec pogłębionej integracji UE, a dodatkowo stanowczo sprzeciwiał się wprowadzeniu do traktatu lizbońskiego nazwy „Minister Spraw Zagranicznych UE”.

Ogólnym problemem nominacji na dwa najważniejsze obecnie stanowiska w UE był deficyt osobowości w Europie. Sondowane kandydatury albo nie odpowiadały niektórym członkom Wspólnoty, albo wolały zajmować się, tak jak do tej pory, polityką wewnętrzną w swoich krajach. Najbliższy rok pokaże jak Van Rumpoy i Ashton będą wypełniać swoje obowiązki w ramach nowych urzędów. Praktyka jaką uda im się wypracować wywrze znaczący wpływ na dalszym sprawowaniu tych funkcji przez kolejnych europejskich polityków.