Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Sto dni nowej koalicji


23 luty 2010
A A A

Wymarzona koalicja o jakiej jeszcze kilka miesięcy temu mówiła kanclerz Angela Merkel przekształca się raczej w koszmar. Początku wspólnego rządzenia chrześcijańskich demokratów i liberałów nie można bowiem uznać za udany.

Zaczęło się dobrze. Stosunkowo szybko przebiegły rozmowy koalicyjne i program rządzenia na kolejne cztery lata został wypracowany. Merkel chciała w ten sposób osiągnąć dwa cele. Przede wszystkim dać jasny sygnał, iż FDP jest najlepszym z możliwych koalicjantów, a ich pogląd na wiele spraw zbieżny. Po drugie, liczyła na zweryfikowanie przez liberałów swoich propozycji przeforsowanych w umowie koalicyjnej, w zderzeniu z brutalną rzeczywistością doby kryzysu.

(cc) WEPWiększość komentatorów już na długo przed wyborami podkreślała fakt, że lista spraw dzielących obie partie jest długa. Począwszy od polityki zagranicznej, przez reformę służby zdrowia, na podatkach kończąc. Do tego dochodzą kwestie związane z energią atomową, którą FDP chciałoby dalej rozwijać w Niemczech a CDU myśli o jej zakończeniu, czy ostatnia debata wokół kwestii socjalnych wywołana przez ministra spraw zagranicznych i jednocześnie wicekanclerza z ramienia liberałów Guido Westerwelle.

Jednak pierwszy poważny kryzys dotyczył niemieckiego zaangażowania w Afganistanie. Pod koniec listopada okazało się, iż ówczesny minister pracy Franz Josef Jung (CDU) skłamał jako minister obrony w poprzednim gabinecie Merkel. Dowodził, iż nie wiedział o cywilnych stratach podczas wrześniowego ataku sił koalicji z rozkazu niemieckiego oficera na dwie cysterny w prowincji Kunduz. W konsekwencji poddał się do dymisji, a jego miejsce zajęła dotychczasowa minister ds. rodziny, Ursula von der Leyen. Nową minister odpowiedzialną za kwestie rodziny została najmłodsza minister tego gabinetu, Kristina Schröder.

Należy podkreślić, iż problemy międzynarodowe od początku wywoływały wewnątrz koalicji pewne napięcie. Dotyczyło to również Eriki Steinbach i jej mianowania do rady Fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”. W trakcie swojej pierwszej oficjalnej wizyty szef niemieckiej dyplomacji zapewnił w Warszawie, iż nie zgodzi się na mianowanie Steinbach do gremium Fundacji. W gronie CDU, do której należy Steinbach, oraz w CSU, partii tradycyjnie bliskiej Związkowi Wypędzonych, powstał silny opór. Pojawiły się nawet głosy, iż Westerwelle powinien dbać o interesy Niemiec a nie Polski. Ostatecznie wypracowano kompromis wzmacniający siłę głosu Związku Wypędzonych w Fundacji przy jednoczesnej deklaracji Steinbach o jej niekandydowaniu do rady.

Istotnym problemem utrudniającym współdziałanie koalicji jest podejście do energii atomowej. Jej przedłużenie jak chciałaby FDP lub rezygnacja z niej za czym opowiada się CDU jest tylko elementem szerszego zagadnienia. Otóż oficjalne wypowiedzi ministra ochrony środowiska Norberta Röttgena (CDU) świadczące o konieczności wyłączenia reaktorów atomowych zbliżają chrześcijańskich demokratów do partii Zielonych. Tego najbardziej obawia się Westerwelle. Potencjalny sojusz CDU z Zielonymi jest bezpośrednim zagrożeniem dla FDP, która po najlepszym w swojej historii wyniku wyborczym, obecnie w sondażach osiąga tylko 8 proc. poparcia. Przed wyborami Merkel mówiła, iż koalicja z Zielonymi „to nie scenariusz na najbliższą kadencję”, co jednak pozwala się domyślać, że w przyszłości mogłoby do niej dojść.

Z tego punktu widzenia niezmiernie ważne będą majowe wybory do Landtagu w Nadrenii Północnej-Westfalii. Jeżeli bowiem okaże się, że mieszczańska koalicja chrześcijańskich demokratów z liberałami nie potwierdzi swojej dotychczasowej pozycji, wówczas CDU będzie mogło stworzyć rząd wraz z Zielonymi. Precedens pozwalający na takie zachowanie został ustanowiony w 2008 r. w Hamburgu. Oznaczałoby to zachwianie większości CDU/CSU-FDP w Bundesracie i jednocześnie dawałoby dobry argument Merkel do sprzeciwiania się niepopularnym w jej partii pomysłom liberałów pod pretekstem braku poparcia w tej izbie parlamentu.

Przyczyny niezrozumienia się FDP z CDU wynikają przynajmniej z dwóch uwarunkowań. Przede wszystkim obie pełniły w ostatnich latach diametralnie różne funkcje. Partia Merkel jako ugrupowanie rządzące zdaje sobie w pełni sprawę, iż polityka to suma tego, co jest możliwe do osiągnięcia, a nie zbiór pobożnych życzeń wypowiadanych bez cienia realizmu podczas kampanii wyborczej. Liberałowie doszli do władzy po jedenastu latach przerwy opozycyjnej, co bez wątpienia wywołuje w nich potrzebę wywiązania się z powziętych wcześniej zobowiązań. Zapominają jednak o ogromnym deficycie budżetowym i zmniejszeniu się wpływów do budżetu państwa, co znaczeni ogranicza możliwości liberalnych reform.

Drugim elementem wzmacniającym różnice w obu partiach jest inne podejście do państwa. CDU opowiada się za silnym i ingerującym w życie gospodarcze i społeczne państwem, które jednocześnie chroni obywateli przed społecznymi nierównościami, uważając to za część niemieckiej tożsamości. Taką postawę ugruntowuje dodatkowo wojna z terroryzmem oraz kryzys ekonomiczny, który w znacznym stopniu zdominował poprzednią kadencję Merkel. FDP natomiast uważa, iż udział państwa w gospodarce i pozostałych dziedzinach życia jest czynnikiem hamującym rozwój oraz blokującym sprawne wyjście z kryzysu.

Sto dni koalicji to nie czas na jej całościowe podsumowanie. Jednak na tej podstawie można pokusić się o stwierdzenie, że przyszłość sojuszu CDU-FDP w dużym stopniu zależeć będzie od umiejętności obu partii do przełamania wzajemnych obaw i niechęci. Brak obustronnego zaufania był bowiem dotychczas jednym z najważniejszych problemów Merkel i Westerwelle.
{mosimage}