Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Dominika Woźniak: Światełko w tunelu dla 46 mln nieubezpieczonych

Dominika Woźniak: Światełko w tunelu dla 46 mln nieubezpieczonych


22 listopad 2009
A A A

W sobotę 7 listopada Izba Reprezentantów poparła projekt reformy służby zdrowia. To bez wątpienia wielki krok dla Baracka Obamy, ta kluczowa kwestia określi bowiem dalszy charakter jego prezydentury. Mimo opóźnień zaczyna pojawiać się więc światełko w tunelu…
Obecnie 46 mln mieszkańców USA jest bez ubezpieczenia zdrowotnego, często wynika to z ograniczonych możliwości finansowych wielu rodzin, często z faktu, iż amerykańskie firmy ubezpieczeniowe odmawiają go tym którzy są już ciężko chorzy.
 
Ponadto od 2000 roku koszty ubezpieczeń gwałtownie rosną (o blisko 50%) – jest to wielkie obciążenie nie tylko dla samych Amerykanów i firm ubezpieczeniowych, ale przede wszystkim dla budżetu państwa, bo to on finansuje (czasem częściowo) leczenie inwalidów, emerytów (w wiek emerytalny wchodzą właśnie obywatele urodzeni w czasie dziecięcego boomu lat 40 i 50) i najbiedniejszych rodzin.

Postulat reformy służby zdrowia nie jest jednak jedynie odpowiedzią na potrzebę obecnych czasów. Podobny został ogłoszony przez poprzedniego prezydenta obozu demokratów Billa Clintona 15 lat temu. Projekt zmian był przygotowywany przez ponad rok pod przewodnictwem jego żony Hillary Clinton, niestety ostatecznie okazał się być zbyt obszerny i skomplikowany a przede wszystkim jednak sprawiał wrażenie „narzuconego”, co spowodowało upadek reformy.

Projekt Obamy w swych założeniach wydaje się być zbliżony do „poprzednika”. Affordable Health Care for America Act zakłada przede wszystkim wprowadzenie „public health insurance option” tzw. public option – jest to propozycja ubezpieczenia zdrowotnego oferowanego przez rząd federalny dla osób które do tej pory nie zostały objęte ubezpieczeniem. Propozycja ta w zamyśle miałaby konkurować z ofertami prywatnych ubezpieczycieli a także wpływać na obniżenie cen i przełamanie monopolu firm. Innymi ważnymi zmianami są:

§         zakaz ustalania cen ubezpieczenia ze względu na historię (chorób) lub np. płeć,

§         zakaz odmowy ubezpieczenia w oparciu o ciężki stan chorego,

§         obowiązkowe ubezpieczenia dla pracowników lub opłaty podatku w wysokości do 8% przez pracodawcę,

§         pomoc finansowa dla niezamożnych lub średniozamożnych Amerykanów na zakup ubezpieczenia,

§         wprowadzenie “giełdy” ubezpieczeń zdrowotnych umożliwiającej łatwe porównanie cen i ofert,

§         poszerzenie zakresu obowiązywania Medicaid[1] do 50% ponad poziom minimum socjalnego,

 

Dyskusje

Pomimo wielkiej potrzeby reformy, projekt budzi wiele kontrowersji. Szacuje się, że cały pakiet zmian w ciągu następnych 10 lat pochłonie ok. 1 biliona dolarów. Już w lipcu Biuro Budżetowe Kongresu po wstępnej analizie założeń reformy stwierdziło, że doprowadzi ona do gigantycznego zwiększenia deficytu, Prezydent jednak zaręczał, że to się nie stanie. Kwestia ta staje się tym gorętsza, że część projektu ma zostać sfinansowana z pieniędzy uzyskanych przez podniesienie stawek podatku dla najbogatszych, a temu sprzeciwiają się nawet członkowie obozu demokratów.

Pojawia się także coraz więcej krytyków wprowadzenia „public option”. W wielu kręgach (głównie republikańskich) uważa się, że spowoduje ona upadek prywatnych firm ubezpieczeniowych a także doprowadzi do obniżenia jakości świadczonych usług medycznych. Inną kwestią przekreślającą public option był plan zawarcia w koszyku usług gwarantowanych aborcji. Sprawa ta wydaje się jednak być rozwiązana. Po serii analiz finansowanie aborcji z tego funduszu będzie najprawdopodobniej zabronione- to dobrze, gdyż wielu kongresmanów, niezależnie od przynależności partyjnej, zapowiedziało sprzeciw wobec takiego zapisu. Jeśli chodzi natomiast o opinię publiczną, to według wielu sondaży społeczeństwo jest za wprowadzeniem public option (według badań z 27 października 50% jest za, zaś 46% przeciw).

Decyzje

7 listopada Izba Reprezentantów przyjęła projekt ustawy większością 220 do 215 głosów- to sukces na granicy minimum, do jej przyjęcia bowiem trzeba było 218 głosów . Warto też zanaczyć, że wśród zwolenników reformy znalazł się jeden republikanin a wśród przeciwników aż 39 demokratów. Jeden z nich Michael E. McMahon swoją decyzję tłumaczył dobrem wyborców. Nie miał wątpliwości, że ustawa godzi w emerytów, niezamożne rodziny a także osoby prowadzące małe firmy. „Nie jestem przeciwny reformie służby zdrowia” powiedział. „Ale w tej formie, z wielkimi wydatkami dla rządu, bez ich kontroli, z cięciami w Medicare i kosztami dla małych firm – nie mógłbym za tym zagłosować”

Teraz ustawa będzie musiała zostać przyjęta w Senacie. W sobotę 21 listopada większością głosów 60 do 39 otwarto debatę nad projektem, która potrwa najprawdopodobniej 3 tygodnie. Głosowanie to można uznać za kolejny, mały sukces Obamy, gdyż wielu demokratów nie wyrażało chęci poparcia reformy.

Ale i to wszystko nie gwarantuje sukcesu. Obama chcąc uniknąć wrażenia, które sprawiała ustawa administracji Clintona pozwolił by projekt współtworzyły obie Izby Kongresu- poskutkowało to wytworzeniem dwóch koncepcji – Izby Reprezentantów i Senatu. Różnice te trzeba będzie jednak rozwiązać jak najszybciej, by ustawa, zgodnie z planem, w styczniu 2010 roku mogła zostać podpisana przez Prezydenta.

Najważniejsze rozbieżności między projektami dotyczą trzech kluczowych kwestii reformy: rynku ubezpieczeń, który według obydwu Izb ma zostać silnie zreformowany. Postuluje się zakaz odmowy ubezpieczenia ze względu na przyczyny niezależne od obywatela, ustalenie specjalnej niskiej kwoty ubezpieczenia dla małych firm i jednostek bez zatrudnienia w celu umożliwienia im jego zakupu. Izba Reprezentantów zakłada także ubezpieczenie na wyższą kwotę niż obecnie, natomiast Senat postuluje możliwość ubezpieczenia od bardziej ograniczonej gamy nieszczęśliwych wydarzeń (np osoby młode) w celu obniżenia kosztów ubezpieczenia. Obydwie Izby opowiadają się także za podwyższeniem składek dla osób starszych – Izba Reprezentantów dwukrotnym Senat zaś trzykrotnym.

Public option natomiast w projektach obydwu izb ma stać się nowym, konkurencyjnym wobec prywatnych ubezpieczycieli, projektem rządowym. Senat zakłada jednak, że pojedyncze stany będą mogły wycofać się z oferowania federalnego planu.

Co do kwestii finansowania ubezpieczeń, projekty Izb są oparte na dwóch różnych koncepcjach: Izba Reprezentantów zakłada nałożenie podatku w wysokości 5,4% na osoby zarabiające ponad 500 tys. dolarów rocznie (pary powyżej 1 miliona dol.) i akcyzę na sprzęt medyczny w wysokości 2,5%. Senat natomiast opowiada się za 40% akcyzą od kosztownych planów ubezpieczeń, podnosi stawki opodatkowania Medicare z 1,45% do 1,95%  (osoby zarabiające indywidualnie 200 tys. dolarów rocznie i 250 tys. na parę), zakłada specjalne opłaty nałożone na ubezpieczycieli, koncerny farmaceutyczne i producentów sprzętu medycznego, a także narzuca 5% podatek na planowane zabiegi medycyny estetycznej.

Różnice te są trudne i po zakończeniu debaty mogą stać się ogromną przeszkodą dla wdrożenia ustawy. Choć kwestia reformy jest sprawą bardzo skomplikowaną także pod względem moralnym, nie ulega wątpliwości, że dotychczasowy system jest niewystarczający i wymaga zmian. Nie możemy dziwić się, tak wyrównanym parytetom głosów za i przeciw reformie. Amerykanie nauczeni są, że każdy z nich będzie miał to na co zapracuje własnymi siłami i zmiana tego poczucia nie będzie łatwa. Nieetycznym jednak wydaje się być fakt pozostawienia 46 milionów ludzi bez możliwości ani perspektywy pozostawania pod opieką medyczną. Stworzenie rządowego programu opieki zdrowotnej z pewnością zrodzi trudności dla sektora prywatnego, które przewiduje partia republikanów. Jednak należy zaznaczyć, że przewidywane alternatywy[2] dla public option zawierane są w tworzonych projektach ustawy i wywołują równie duże kontrowersje co koncepcja rządowego ubezpieczyciela.

To jeszcze nie koniec wielkiej dyskusji. Można spodziewać się, że prawdziwe problemy zaczną się na przełomie grudnia i stycznia, kiedy (o ile senat przyjmie reformę) trzeba będzie scalić obydwa projekty.

Dane na podstawie: Reuters, nytimes.com, change.gov

 

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.




[1] Amerykański program finansowania bądź współfinansowania usług medycznych niezamożnym obywatelom

[2] Propozycja Senatora Chucka Schumera wycofywania się rządów stanowych z oferowania publicznego ubezpieczenia;  propozycja finansowania „wspólników” nonprofit, organizacje te miałyby oszczędzać środki i następnie rozgospodarowywać pomiędzy prywatnych ubezpieczycieli.