Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Bezpieczeństwo Zderzenie idei. Islam i chrześcijaństwo kontra wolność w sztuce

Zderzenie idei. Islam i chrześcijaństwo kontra wolność w sztuce


17 październik 2011
A A A

Najsłynniejsza publikacja ostatnich lat traktująca o wpływie religii, ale też o przyszłości jej dalszego oddziaływania na losy świata, skreślona piórem Samuela Huntingtona, pt. "Zderzenie cywilizacji",  jest dość pesymistyczną wizją kolizji dwóch największych religii naszego globu. Uznawana dziś za jedną z najważniejszych pozycji światowej publicystyki politycznej praca Huntingtona wywołała lawinę dyskusji, spekulacji, zarówno społecznych, jak i prognoz geopolitycznych, inicjując szeroką, ogólnoświatową polemikę na ten coraz bardziej widoczny z perspektywy wydarzeń ostatnich kilkunastu lat na  świecie problem. Zjawisko zderzenia cywilizacji, jest procesem dotykającym już nie tylko wyłącznie państw biedniejszej części świata, ale coraz bardziej państw demokratycznych,. W myśl tez zawartych w pracy Huntongtona,  państwa "kolonizowanej powoli acz nieustannie" Europy, przez napływających w poszukiwaniu lepszego życia imigrantów z krajów islamskich są szczególnym przykładem tej zdiagniozowanej przez autora ekspansji kultury Islamu na Europę. Już dziś Francja, w której co trzeci mieszkaniec deklaruje wiarę w Allaha i jego proroka Mahometa boryka się z wieloma problemami natury etnicznej i ich społecznych następstw. Stąd też odbiór tej publikacji, jak też innych traktujących na powyższy temat wśród wyżej rozwinietych społeczeństw demokratycznych  przejawił się wybuchami nastrojów antyislamskich, powodowanych zrozumiałym strachem przed opisywanym przez Huttingtona, jak też i pozostałych autorów przestrzegających świat przed "nadchodzącym ze wschodu, śmiertelnym zagrożeniem", a mianowicie przed "inwazją Islamu".

Paradoksalnie, podobny proces od dłuższego czasu ma również miejsce w krajach islamskich, których duchowi przywódcy i intelektualiści związani z ortodoksyjnymi ruchami Islamistycznymi ostrzegają o nieustannym zagrożeniu ich tradycyjnego systemu wartości, zasad religijnych i stylu życia przez kulturę "zgniłego Zachodu". Owo zagrożenie niosą z sobą według przedstawicieli tychże środowisk zarówno chrzescijaństwo, jak i kultura demokracji, oraz idące w ślad za nimi wartości, które Islam jako religia ortodoksyjna odrzuca w całej ich rozciągłości, uważając je za "wymysł szatana" i efekt rozkładu moralnego społeczeństw Zachodu. Tradycyjny Islam odrzuca wartości i dogmaty chrześcijaństwa wzywając swoje społeczeństwa do ich bojkotu, a obecnie często i do walki zbrojnej przeciwko nim, uważając je za wypaczoną wersję nauki głoszonej przez  proroka Mahometa,. Dzieje się tak również z pobudek dogmatycznych, zawartych w surach ich świetej księgi Koranu.

Proces ów, czy też owo narastające i coraz bardziej niebezpieczne zjawisko, w myśl tez zawartych w dziele Huntingtona,  to konsekwencja mającego swój początek w XVIII wieku rozwoju wiedzy naukowej i technicznej, oraz idących za tym procesów modernizacyjnych. Na owe procesy  według H. składały się: industrializacja, urbanizacja, alfabetyzacja, wyższy poziom wykształcenia, zamożności oraz mobilności społecznej. To właśnie wyżej wymienione procesy miały umożliwić człowiekowi panowanie nad środowiskiem, a cywilizacją, w której najszybciej procesy te się rozpoczęły była cywilizacja zachodnia. Stało się tak ponieważ nastąpił rozwój środków transportu oraz techniki militarnej, który dał spore osiagnięcia w wyżej wymienionych dziedzinach i umożliwił ekspansję polityczną Zachodu (m.in. kolonializm) na "cywilizacje niezachodnie". Stąd też upowszechnienie się modernizacji naukowo-technicznej i dominacja Zachodu doprowadziły do powstania poglądu o powstawaniu cywilizacji uniwersalnej, której cywilizacje niezachodnie miałyby ulegać, przyjmując ideologię i instytucje Zachodu jako wzór dla siebie, częstokroc wzór narzucony siłą. W wyniku tej naturalnej ekspansji społeczeństwa "cywilizacji niezachodniej" miały podlegać westernizacji (okcydentalizacji), zatracając istotne elementy własnej tożsamości.

Jak dalej zauważa autor "Zderzenia cywilizacji", w zetknięciu z Zachodem oraz jego kulturą i systemem wartości, "cywilizacje niezachodnie" reagowały głównie na trzy sposoby. Pierwszym było według Huntigtona równoczesne odrzucenie modernizacji i westernizacji, które zazwyczaj kończyło sie konfliktami zbrojnymi. Drugim sposobem reakcji na ten proces było przyjęcie tak modernizacji, jak i westernizacji, czyli tzw. "herodianizm". Natomiast trzecim była akceptacja modernizacji i odrzucenie wartości zachodnich, czyli pewna, częściowa forma adaptacji obcych wzorców kulturowych, (tzw. "reformizm") do własnych tradycyjnych zasad życia społecznego i systemu wartości.

W wyniku tej do niedawna jeszcze skrywanej i przemilczanej, ale coraz bardziej widocznej, ideologicznej  walki dwóch największych obozów wyznawców tychże idei religijnych, jesteśmy obecnie świadkami coraz bardziej krwawego i bezwglednego sporu. Patrząc na mające obecnie miejsce wydarzenia będące konsekwencją tego sporu pod kątem światowego terroryzmu mającego związki z ruchami islamistycznymi oraz hasłami "dżihadu", czyli świętej wojny", oraz prześladowaniami zarówno chrzescijan, jak i muzułmanów w krajach choćby Afryki północnej, czy też Azji a nawet Europy, dochodzimy do jednego wniosku. W spór ten, bezdyskusyjnie mający podłoże ideologiczne,  religijne przede wszystkim jeśli mowa o "cywilizacjach niezachodnich", zaczęła angażowac się coraz większa rzesza ludzi sztuki, polityki, oraz intelektualistów reprezentujących świadomie oba modele cywilizacyjne. Nastepstwem przeniesienia tego sporu na poziom sporu intelektualnego, jest dziś świadome i jak wydaje się celowe, zamierzone angażowanie w tą czasem krwawą i śmiertelnie niebezpieczną polemikę społeczeństw państw należących do obu cywilizacji. Widać to  nie tylko na przykładzie społeczeństw islamistycznych i prowadzonej przez ich przywódców indoktrynacji opartej na kanwie nakazów religijnych, ale  w wielu innych płaszczyznach również na przykładzie społeczeństw państw cywilizacji demokratycznej części świata. Istnieją również wewnątrz obu obozów konflikty, wynikłe z działań jednostek i grup należących do danych kręgów kulturowych, a swoją działalnością godzących w tradycyjne systemy wartości, w których ich aktywiści zostali wychowani. W kulturze Islamu tego typu działalność jest często zagrożona karą smierci, przewidzianą przez prawo zwyczajowe, tzw. "szariat". W społeczeństwach państw demokratycznych, wyróżniających się większą swobodą ekspresji poglądowej, oraz większym liberalizmem światopoglądowym, tego typu zagrożenie jest rzadkością.

Za najnowszy, rodzimy przykład tego typu konfliktu może służyć historia związana z zamieszczeniem na okładce pop-kulturowego pisma "Machina" przekształconego wizerunku Matki Bożej. Natychmiastową rekacją na to zdarzenie było oburzenie ojców Paulinów z klasztoru na Jasnej Górze. Na okładce wspomnianego czasopisma znalał się graficzne przekształcony obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej, na którym zamiast Madonny zamieszczono umalowaną twarz młodej kobiety, natomiast zamiast dzieciątka Jezus - nastolatkę o romskich rysach i długich, czarnych włosach. W efekcie tej publikacji biuro prasowe jasnogórskiego sanktuarium zaprotestowało przeciwko profanowaniu i wykorzystywaniu wizerunku Matki Boskiej Jasnogórskiej dla celów reklamowych. W oficjalnym oświadczeniu wydanym przez rzecznika klasztoru o. Stanisława Tomonia napisano. - "Jesteśmy wstrząśnięci tym, że znów używa się Cudownego Obrazu Matki Bożej z Jasnej Góry do profanacyjnych przekształceń plastycznych i komercyjnych celów reklamowych".

Wydawca machiny Platforma Mediowa Point Group, stwierdził, że "Jest zaskoczony taką reakcją, zupełnie niezgodną z zamierzonym odbiorem okładki".Ojcowie Paulini uznali "użycie jasnogórskiego znaku ikony niezgodnie z jego religijną funkcją i sakralnym celem" za "wysoce kontrowersyjne", oraz za szczególnie niebezpieczne w kontekście odbioru społecznego, określając publikację popkulturowego czasopisma jako "rażące naruszenie pamięci społecznej" i próbę "zawłaszczenia wizerunku jasnogórskiego do celów niezgodnych z jego przeznaczeniem".

W dalszej cześci komunikatu stwuerdzono, iż "Bieżące wydarzenia w świecie pokazują, do czego można doprowadzić, gdy nadużywa się wizerunków i symboli wiary religijnej. W kontekście współczesnych wydarzeń taką obraźliwą wobec uczuć religijnych wielu obywateli reklamę, jak i przeprowadzanie tego typu kampanii medialnej, odczytujemy jako formę prowokacji!". Zdarzenie to spotkało sie równiez z ostrym sprzeciwem środowisk skupionych wokół Radia Maryja, skrajnie prawicowych ruchów politycznych, chrzescijańskich organizacji, oraz części polityków prawicy, identyfikujacych się z wartościami chrzescijańskimi.

Skrajnym i zarazem tragicznym przykładem konsekwencji odnoszenia się członka jednej cywilizacji, w tym przypadku cywilizacji zachodniej, wobec swiętości i symboli religijnych "cywilizacji niezachodniej" jest historia Theo Van Gogha. Theo van Gogh był popularnym, jak się często przyjęło okreslać tą postać "radykalnym liberałem", producentem filmowym i telewizyjnym, a także gospodarzem talk-show, oraz publicystą prasowym. Niewątpliwie ów holenderski intelektualista, człowiek kultury, niezwykle silna i wszechstronna osobowość, ale przede wszystkim artysta cieszący się sławą jako krewny jednego z najznakomitszych holenderskich artystów – Vincenta van Gogha, był kwintesencją tego co europejskie, spadkobiercą jej cywilizacyjnego dorobku. Po raz pierwszy Theo van Gogh zwrócił na siebie uwagę krytykując Islam w wydanej w 2003 roku książce "Allah Knows Best ", czyli "Allah wie najlepiej". Po raz drugi odważył się na podobny czyn w wyreżyserowanym przez siebie w 2004 roku filmie o prowokującym tytule "Submission", czyli "Poddanie się". W dziełach tych podjął się on krytyki stosunków panujących w społeczeństwach arabskich, a konkretnie praw rządzących społeczeństwami islamskimi. Niestety krytyka ta będąca w europejskiej sferze kulturowej rzeczą dopuszczalną w przypadku artysty i to artysty tego formatu, spotkała się początkowo z ostrą, wręcz dziką złością przedstawicieli społeczeństw i religijnych przywódców Islamu, ich ostrym sprzeciwem wobec wypowiadania się na temat ich tradycji z punktu widzenia liberalizmu europejskiego,. A w konsekwencji krwawym odwetem na osobie atysty ze strony muzułmańskiego fanatyka, mieszkającego w jego ojczyźnie, Holandii.

Theo van Gogh został zamordowany 2 listopada, o 8.40 rano, w rodzinnym Amsterdamie. Dwukrotnie postrzelony, według relacji świadków morderstwa van Gogh błagał swego zabójcę: “Nie rób tego! Nie rób tego! Miej litość! Zlituj się!” . Zabójca wbił mu jeden nóż w pierś i poderżnął mu gardło drugim, prawie ścinając mu głowę. Podejrzany o popełnienie tego morderstwa Mohammed Bouyeri, dwudziesto szescio letni, urodzony w Holandii obywatel marokański i holenderski, pozostawił pięciostronicowy list napisany w dwóch językach, po arabsku i holendersku, wbity nożem w ciało ofiary. W liście tym groził dżihadem Zachodowi (“Wiem na pewno, o Europo, że wkrótce zostaniesz zniszczona”) oraz imiennie wielu znanym holenderskim politykom. W trakcie prowadzonego śledztwa policyjni śledczy wobec okoliczności i motywu popełnionej zbrodni zdali sobie sprawę z tego, że zabójca jest Islamistą, bedącym już wczesniej w kregu zainteresowania holenderskich organów ścigania. Mało tego, zabójca van Gogha figurował na długo wcześniej w komputerowym rejestrze “Hofstadgroep”, wraz z sześcioma wspólnikami, jako podejrzany o zamiar zorganizowania zamachu terrorystycznego. Holenderskie władze przekazały  opini publicznej informację, że podejrzany najprawdopodobniej miał związek z ugrupowaniem terrorystycznym Takfir wa’l-Hijra oraz z al-Kaidą.

Tragedia ta, w wyniku której, nie-muzułmański krytyk islamu został rytualnie zamordowany za artystyczne wyrażanie swych poglądów była czymś bez precedensu w najnowszej historii Europy. Reakcja holenderskiego społeczeństwa na ten czyn stanowiła szok dla świata. Społeczeństwo to, znane z tolerancji wobec obcych kultur, oraz przybyszów z państw całego globu, a takż jak twierdzą złosliwi, z głębokiego samozadowolenia, zawrzało niespoykanym do tej pory gniewem. Holenderska minister imigracji Rita Verdonk, jedna z pięciu osobistości, którym grożono w pozostawionym przez zamachowca liście, wygłosiła publicznie swoje niezadowolenie z powodu długotrwałego ignorowania obecności radykalnego Islamu w swoim kraju. Jej słowa cytowały wszystkie holenderskie dzienniki, mało tego, wypowiedziane przez nią stwierdzenie obiegło cały zachodni świat, wywołując falę komentarzy nie tylko wewnątrz społeczności holenderskiej. Brzmiało ono mniej więcej tak: „Zbyt długo powtarzaliśmy sobie, że mamy wielokulturowe społeczeństwo i że każdy może się w nim odnaleźć. Byliśmy zbyt naiwni myśląc, że w tak skonstruowanym społeczeństwie ludzie będą żyli razem”. Kolejny z prominentnych polityków holenderskich, przywódca partii VVD w Parlamencie, Jozias van Aartsen, posunął się w swojej reakcji na tragiczne zdarzenia jeszcze dalej, ostrzegając, że “Dżihad przedostał się do Niderlandów, a mała grupka terrorystów, zwolenników Dżihadu, atakuje zasady naszego kraju...Ludzie ci nie pragną zmiany naszego społeczeństwa, pragną je zniszczyć”.

Dzień po morderstwie Theo van Gogha ponad dwadzieścia tysięcy demonstrantów zgromadziło się na ulicach Amsterdamu w protescie przeciw tej okrutnej zbrodni. Kilkudziesięciu z nich zostało aresztowanych za publiczne podżeganie do nienawiści wobec Muzułmanów. Sytuacja była na tyle napięta, iż minister spraw wewnętrznych Holandii Johan Remkes ogłosił, że w obliczu wydarzeń jakie miały miejsce w reakcji na zabójstwo van Gogha nie można wykluczyć wybuchu zamieszek. Nie mylilł się. W ciagu następnych dwóch tygodni doszło do ponad dwadziestu podpaleń oraz zamachów bombowych, które spowodowały kontrataki ludności Amsterdamu na tamtejsze meczety, kościoły i inne instytucje.Wydarzenia te wytworzyły w tym do niedawna najbardziej tolerancyjnym kraju świata przedsmak wojny domowej.

Przykłady tych wydarzeń związanych z naruszaniem wizerunków religijnych prez media i arystów, zarówno w Polsce, uchodzącej na świecie za kraj ultrakatolicki, jak i w do niedawna uchodzącej za najbardziej tolerancyjny kraj świata Holandii pokazują, że pomimo wielu głosów i teorii wysnuwanych przez najbardziej znanych intelektualistów współczesnego świata, to jednak Samuel Huntington może mieć rację. Są również dowodem na poparcie tezy, że odbiór społeczny wszelkich prowokacji skierowanych przeciwko symbolom religijnym, wciąż we współczesnym może rodzić powazne niepokoje społeczne i budzic sprzeciw nawet zlaicyzowanych społeczeństw europejskich. Nie mniej przyczyną wybuchu niepokojów w Holandii było brutalne zabójstwo Theo van Gogha, nie zaś obraza wizerunku Matki Boskiej, czy też innego symbolu chrzescijaństwa. Z kolei jakakolwiek próba skarykaturowania wizerunku, czy też symbolu Islamu, wywołuje dużo bardziej skrajne reakcje społeczności wyznających tradycyjnie wiarę w Allaha i jego proroka Mahometa. Jedynym wnioskiem jaki się tutaj nasuwa jest ten, iż jak mawiał Mahatma Gandhi, "każda religia świata bez wyjątku winna podlegać interpretacji ludzi wiary i uczonych tej właśnie religii, nikogo innego". Z kolei na temat muzułmanów i Islamu twierdził ten wielki przywódca religijny Indii, iż „sentyment i religijne idee muzułmanów sięgające wielu pokoleń nie mogą być zmienione poprzez logikę i kosmopolityzm”. A więc, jednym słowem, w ślad za Huntingtonem należałoby przyjąć, że owo słynne "zderzenie cywilizacji" w świecie, w którym panuje nierówność ekonomiczna i edukacyjna obu cywilizacji, czyli ich potencjalny konflikt, wydaje się być nieunikniony.

Tomasz Zwierz