Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Paweł Pilas: Coraz starszy niedźwiedź


20 luty 2009
A A A

Wikłając się w konflikt z Gruzją Rosja chciała pokazać, że wciąż stanowi siłę z którą trzeba się liczyć. Czy była to faktycznie interwencja, którą Rosja jest w stanie w razie potrzeby powtórzyć, czy może jednorazowy wysiłek ukazujący słabość jej sił zbrojnych? Pół roku po zakończeniu działań zbrojnych ukazało się wiele publikacji dotyczących wojny rosyjsko-gruzińskiej. Można dotrzeć zarówno do artykułów w prasie specjalistycznej, oficjalnych analiz rządowych czy tych mniej oficjalnych, przygotowywanych przez specjalistów. Podejmują one wątki dotyczące polityki międzynarodowej i wewnętrznej, aspektów militarnych konfliktu, gospodarki surowcowej, a także aspektów społecznych i narodowościowych. Najciekawszym jednak wydaje się aspekt militarny. Pokazuje on bowiem zarówno możliwości operacyjne obydwu armii, poparcie i zaangażowanie ich sojuszników oraz realne możliwości sił zbrojnych walczących stron. Co ważne, zderza to wszystko z rzeczywistością. Dla Armii Federacji, która obok surowców ma być fundamentem odradzającej się mocarstwowości Moskwy, spotkanie z realnym światem nie wypada jednak najlepiej.

Kaukaska „wojna pięciodniowa”

Sierpień 2008 roku upłynął pod znakiem medialnej wojny na informacje. Gruzini jednoznacznie ukazywali Rosję jako agresora. Interwencja Tibilisi w zbuntowanej Osetii Południowej miała być odpowiedzią na rosyjskie prowokacje graniczne oraz ostrzał artyleryjski terytorium Gruzji. Moskwa z kolei usprawiedliwiała swoją interwencję chęcią ochrony własnych i osetyjskich obywateli przed agresją gruzińską. Dodatkowym argumentem była pomoc dla zaatakowanych rosyjskich żołnierzy sił pokojowych stacjonujących w Cchinwali, tzw. „mirotworców”. W rzeczywistości jednak wzajemny ostrzał artyleryjski i incydenty graniczne trwały nieprzerwanie od lipca, a już w pierwszych dniach sierpnia (czyli na kilka dni przed gruzińskim atakiem) obie strony rozpoczęły ewakuację swoich obywateli z przygranicznych miast i wsi. Czy zatem można mówić o gruzińskiej agresji będącej odpowiedzią na zintensyfikowanie się incydentów na granicy z Osetią Południową, czy raczej mieliśmy tutaj do czynienia z dokładnie zaplanowaną rosyjską prowokacją? Znając charakter wszystkich konfliktów na Kaukazie nie będzie jednoznacznej odpowiedzi.

Konflikt rozpoczął się 7 sierpnia, gdy gruzińskie wojska rakietowe zainicjowały ostrzał pozycji osetyjskich i poinformowały rosyjskie oddziały pokojowe o rozpoczęciu operacji na terenie Osetii Południowej. Po wkroczeniu sił gruzińskich na przedpola Cchinwali Rosjanie rozpoczęli przekraczanie granicy Federacji Rosyjskiej by, jak to określono, pomóc rosyjskim obywatelom i żołnierzom z sił pokojowych. Po wyparciu Gruzinów z Osetii, rosyjscy żołnierze z 58. Armii przekroczyli granicę Gruzji i zaczęli zbliżać się w kierunku miast Poti, Gori oraz stolicy Tibilisi. W międzyczasie trwały negocjacje pokojowe pod przewodnictwem prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozego. Również państwa Europy Środkowej i Wschodniej zaznaczyły swój udział w konflikcie w postaci wystąpienia prezydentów państw na wiecu poparcia w Tibilisi. Obok prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego przylecieli przywódcy Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy: Wiktor Juszczenko, Toomas Hendrik Ilves, Ivars Godmanis i Valdas Adamkus.
 
Od 15 sierpnia rozpoczęło się stopniowe wygaszanie konfliktu. Choć wojska rosyjskie jeszcze przez długi czas pozostawały na terytorium Gruzji, stopniowo powracały za granicę osetyjską.

Tak w dużym skrócie można opisać przebieg konfliktu. Ja jednak pragnąłbym się skupić na samej Armii Federacji Rosyjskiej analizując to, co pokazała w Gruzji i odpowiedzieć na pytanie czy jest ona zdolna do kolejnej interwencji w przypadku podobnego zagrożenia.

Wyposażenie wojsk rosyjskich

Wojskowy aspekt wojny przyniósł wiele ciekawostek. Część z nich, nie wiedzieć czemu, uniknęła rozgłosu w ogólnym harmiderze informacyjnym i propagandzie walczących stron, a zaczęła być ujawniana długo po zakończeniu konfliktu.

Po pierwsze do momentu rozpoczęcia walk na terenie Gruzji znajdowało wielu instruktorów wojskowych z USA, Izraela oraz Turcji. Choć szkoleniowców izraelskich ewakuowano na początku sierpnia, część amerykanów pozostała w Gruzji. Sama ich obecność wystarczyła by pojawiły się w Moskwie podejrzenia co do ich udziału w walkach.

Po drugie Gruzini byli bardzo dobrze wyposażeni, co można było zaobserwować na wielu zdjęciach zrobionych podczas pierwszych kilkunastu godzin wojny. Można bez problemu rozpoznać amerykańskie karabinki M4, rzadziej izraelskie Tavory, a także, co bardzo ciekawe, niemieckie HK G36. Sprzedaż tych ostatnich została zablokowana przez niemiecki rząd i do końca nie wiadomo w jaki sposób weszły w posiadanie armii gruzińskiej. Wiadomo z kolei, że gdyby nie interwencja Kremla, mogłoby dojść do finalizacji pierwszych dostaw izraelskich czołgów Merkava dla armii gruzińskiej. Tbilisi posiadało ponadto znaczną ilość tureckich samochodów opancerzonych Otokar Cobra oraz małą ilość zestawów bezzałogowych statków latających (bsl).

Po trzecie zastanawiające jest, że jeszcze przed operacją rząd gruziński nie sprowadził z Iraku swojego kontyngentu, którego żołnierze mieli duże doświadczenie bojowe. Liczył on, co prawda około 2 tysięcy żołnierzy lekkiej piechoty, lecz dobrze zaplanowane ich użycie mogło wpłynąć na przebieg działań.

Z kolei Rosjanie zaskoczyli jakością sprzętu, umundurowania, jak i obecnością 18-letnich poborowych. Nie było to jednak zaskoczenie pozytywne. Spodziewano się, że Moskwa będzie chciała wykorzystać najbardziej reprezentatywne i skuteczne jednostki oraz nowoczesne zaplecze techniczne. Szczególnie, że kryzys w armii pogłębia się coraz bardziej i należy nie tylko przeprowadzić głębokie reformy, lecz również odbudować jej pozycję w społeczeństwie.

Na początku warto zauważyć, że 58. Armia nie mogła być całkowicie zaskoczona wydarzeniami w Osetii Południowej. Świadczyć może o tym wzmocnienie części jednostek na granicy obu Osetii. Ponadto kilka dni wcześniej zakończyły się manewry Kaukaz 2008, zakładające w scenariuszu wsparcie sił pokojowych w Osetii Południowej. Zatem, biorące w nich udział, oddziały ze składu 58. Armii po zakończeniu ćwiczeń powinny przejść płynnie z teorii do praktyki.

Z drugiej jednak strony pojawiają się argumenty, że Rosjanie pospiesznie ściągali w rejon walk oddziały 42. Dywizji Zmechanizowanej stacjonującej w Czeczenii. Co więcej, oddziały stacjonujące w pobliżu strategicznego tunelu Roki czekały kilka godzin na rozkaz wymarszu do Cchinwali, co również świadczy o niemałym zaskoczeniu ze strony Gruzinów.

Jak już wcześniej zauważyłem, nie da się jednoznacznie ocenić, co było dla Rosjan zaskoczeniem, a czego się spodziewali. Ważne jest w jaki sposób prowadzili wojnę i jakimi dysponowali środkami. W wojnie brały udział oddziały 58. Armii z Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego pod dowództwem generała lejtnanta Anatolija Chruliewa, wspomniana już 42. DZmech., spadochroniarze z 76. i 98. Dywizji Powietrznodesantowej, a także pododdziały Specnazu. Dowództwu 58. Armii podlegały również dwa bataliony sił specjalnych rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU - Wostok i Zapad.

Wyposażenie wymienionych jednostek jest mało zaawansowane i próżno szukać w ich parku technicznym maszyn typu T-80, BMP-3, czy BMD-4. Większość czołgów stanowiły odmiany T-72, choć można było również zauważyć starsze modele jak T-62. Wśród opancerzonych pojazdów piechoty dominowały BMP wersji 1 i 2 oraz wozy BTR-80 oraz wcześniejsze. Na dużą skalę użyto również ciągników gąsienicowych MT-LBW. Starszego typu była również artyleria samobieżna 2S3 Akacja,  wyrzutnie rakietowe BM-21 Grad i BM-27 Uragan. Z kolei wojska powietrznodesantowe korzystały z całej gamy pojazdów BMD-1, BMD-2 oraz BTR-D. Na wielu wozach starszych typów można było zauważyć założone specjalne ażurowe ekrany chroniące przed pociskami kumulacyjnymi. To skutek doświadczeń wyniesionych z wojen w Czeczenii. Dziś stosuje je większość armii, szczególnie w warunkach miejskich, co widać np. w Iraku. Nie dość zatem, że Rosjanie weszli do walki polegając na sprzęcie który pamięta jeszcze dobre lata Związku Radzieckiego, to na dodatek duża jego część miała przekroczone resursy. Odbiło się to na wielu pojazdach, które po wielogodzinnych marszach wkraczały prosto do akcji.

O ile jednostki posiadały w miarę jednolity, choć w dużej mierze przestarzały, park maszynowy, o tyle umundurowanie poszczególnych oddziałów i ich wyposażenie można było porównać z tęczą. Przykładem mogą być tutaj bataliony GRU, gdyż na niektórych zdjęciach można dostrzec dwa, trzy typy kamuflażu wśród żołnierzy siedzących na jednym BMP. Co ciekawe mieszanie kamuflaży występuje zarówno w obrębie brygady, plutonu a nawet pojedynczego żołnierza, który może posiadać inne spodnie, bluzę i do tego inną kamizelkę taktyczną. Skutkiem takiej feeri barw był problem z identyfikacją niektórych żołnierzy. By temu zaradzić część z nich wiązała sobie na lewej ręce białą chustę. Niektóre z nich można było dostrzec nawet na lufach pojazdów. Problemy były również z kamizelkami i osłonami balistycznymi. Często dochodziło do sytuacji, gdzie Rosjanie zabierali Gruzinom ich kamizelki. Najlepiej wyposażone spośród wszystkich jednostek Armii Federacji biorących udział w wojnie, były jednostki powietrznodesantowe, Specnaz oraz „mirotworcy” z charakterystycznymi niebieskimi opaskami z literami MC na ramionach i hełmach.

Rosyjskie wyposażenie strzeleckie było w większości standardowe. Najbardziej rozpowszechnione były AK-74 i jego odmiany, a czasami również AKM/AKMS. Bronią wsparcia były PKM. Ciekawostką może być obecność zachodnich karabinów wyborowych, takich jak SAKO TRG-22 czy Acuraccy International AWP.

Rosyjskie przygotowanie i działania

Operacja rozpoczęta przez Tibilisi wydawała się być prowadzona w sposób profesjonalny do momentu, gdy prezydent Saakaszwili wydał rozkaz wycofania się. Część żołnierzy wycofywała się spokojnie, lecz inni (szczególnie oddziały drugiego i trzeciego rzutu) po prostu uciekali, pozostawiając za sobą większość broni i sprzętu. Tak było np. w Cchinwali, gdzie po rozbiciu przez Rosjan oddziały gruzińskie porzuciły część czołgów, pojazdów opancerzonych i artylerii samobieżnej i holowanej. Sytuację tą wykorzystali żołnierze rosyjscy demontując lub niszcząc porzucony sprzęt. Do podobnych sytuacji dochodziło w opuszczonych bazach wojskowych, gdzie Rosjanie spalili bądź wywieźli broń strzelecką. Tak było m.in. w bazie Senaki czy w Kodori. Armia gruzińska rozpoczęła kampanię przeciwko Osetii dobrze wyposażona, lecz nie do końca odpowiednio przygotowana. Nie spodziewano się widać, tak zmasowanej ofensywy ze strony północnego sąsiada i braku zdecydowanego poparcia ze strony sojuszników. Podobne rozczarowanie przyszło wraz z ofensywą rosyjską. Zamiast szybkiego natarcia, w pełni współpracujących różnych formacji wojskowych, ofensywa była przykładem klasycznego uderzenia zimnowojennego, w którym na czele szły oddziały pancerne wzmocnione jednostkami zmechanizowanymi i piechotą.

Niestety, a może raczej na szczęście dla Gruzinów, 58. Armia nie pokazała się z najlepszej strony przeprowadzając swój atak. Oddziały często wchodziły do walki z marszu, bez odpowiedniego rozpoznania. Rosjanie ponosili duże straty, lecz uzyskali przewagę w dużej mierze dzięki ilości sprzętu i ludzi którym dysponowali. Nie bez znaczenia było także lotnictwo i artyleria. Jednak w wielu przypadkach wyszły na jaw niedostatki w wyposażeniu, jak brak cyfrowych map terenu i systemów GPS. Miało to szczególne znaczenie dla artylerii, która była zawsze mocną stroną rosyjskiej armii, a wobec braku odpowiedniego zaplecza nie potrafiła skutecznie wspomóc własnych oddziałów - w przeciwieństwie do Gruzinów, którzy dysponowali zarówno bezpilotowcami, jak i izraelskimi systemami kierowania ogniem. Przy zabitych bądź pojmanych żołnierzach rosyjskich znajdowano ręcznie rysowane mapki sytuacyjne, co dobitnie pokazuje jak funkcjonowano na poziomie drużyn i plutonów. W wielu przypadkach takie mapki były jedynym środkiem orientacji w terenie, gdyż jak pokazuje przykład walk o wioskę Zemo Nikozi, dowódcy często nie posiadali żadnych aktualnych map zdatnych do użytku.

Kolejnym problemem, nie dodającym chwały 58. Armii, były problemy z łącznością. Jak potwierdziło wielu Rosjan, ich rozmowy były dość skutecznie zagłuszane przez systemy walki elektronicznej używane przez Gruzinów. Pojawia się w tym miejscu pytanie o zagłuszanie sieci komórkowych w trakcie konfliktu. Wielu cywili, w tym także Polaków, skarżyło się na częściowe lub całkowite zaniki sieci w wielu regionach Gruzji. Obie strony oskarżały się nawzajem o zagłuszanie telefonii komórkowej. Wiadomo jednak, że obie w trakcie walk również korzystały z tego środka łączności.

Co ciekawe, pomimo zapewnień Kremla, że do takiej sytuacji nie dojdzie, na front przysyłano 18-letnich poborowych. Często zdarzało się, że zamiast weteranów wprawionych w wojnach czeczeńskich, właśnie młodych poborowych obsadzano na czołach kolumn idących do ataku. W połączeniu z ich słabym wyekwipowaniem i brakiem odpowiedniego doświadczenia bojowego, ponosili duże straty.

Jednym z najciekawszych wydarzeń tych 5-ciu dni wojny, była zasadzka przeprowadzona przez gruziński Specnaz na kolumnę pojazdów sztabu 58. Armii. W okolicach Cchinwali komandosi zablokowali celnym ostrzałem kolumnę BMP-2 i transporterów BTR-80. Mało brakowało, a odnieśliby prawdziwy sukces propagandowy, bowiem w kolumnie jechał dowódca 58. Armii gen. Chruljew, który był zmuszony ostrzeliwać się z broni osobistej.

Specjalnie nie wspominam o walkach na terenie granicy gruzińsko-abchaskiej, gdyż nie odegrały one znaczącej roli w konflikcie. Znalezione ponoć przez stronę rosyjską plany zajęcia Abchazji wydają się raczej stworzone na potrzeby dobrego PR-u i ukazania Gruzji jako agresora totalnego mającego w planach zajęcie błyskawicznymi uderzeniami obydwu republik.

Podsumowując zatem, można powiedzieć, że Rosjanie wygrali tę wojnę zarówno dzięki ilości posiadanego sprzętu pancernego, jak i poprzez błędy przeciwnika. Gdyby Gruzini dobrze zaplanowali ofensywę i w porę zablokowali graniczny tunel Roki, oddziały rosyjskie dysponujące ciężkim sprzętem nie miałyby szans na szybkie wkroczenie do Osetii. Podobnie było już w trakcie marszu kolumn zmechanizowanych przez trudny górski teren. Zaskoczenie, jakim niewątpliwie dysponowali Specnazowcy gruzińscy można było wykorzystać i skutecznie utrudniać Rosjanom podejście pod Cchinwali. Usiłowano to osiągnąć poprzez ostrzał artyleryjski, jednak ciężko ocenić jego skuteczność, gdyż Rosjanie i tak w dość krótkim czasie dotarli do stolicy Osetii Południowej.

Jednak w konfliktach zbrojnych nie można liczyć na ilość własnego sprzętu i błędy przeciwnika. Popełniono szereg błędów, będących od dawna bolączkami Rosyjskich Sił Zbrojnych. Część sprzętu użytego w walkach pamiętała jeszcze lata 70. Logistyka również nie działała tak, jak przystało we współczesnych konfliktach. Również mentalność części żołnierzy przywodzi w pamięci okres wojny w Afganistanie, gdzie bezpieczniej było siedzieć na pancerzu BTRa niż w jego wnętrzu. Po części było to skutkiem jakości sprzętu i odporności jego pancerza, ale również szkolenia. W trakcie całego konfliktu nie zauważono by do akcji wszedł nowocześniejszy sprzęt. Jednostki nie dysponowały ani czołgami T-80 (o T-90 nie mogło być nawet mowy), lotnictwo ani artyleria nie pokazały nowoczesnych systemów uzbrojenia, którymi przecież Rosjanie dysponują. Kreml ewidentnie nie docenił przeciwnika. Można sobie wyobrazić, jak przebiegły by walki gdyby Gruzini zdążyli sprowadzić z Iraku 2 tysiące żołnierzy i odpowiednio przeszkolić jednostki stacjonujące w kraju. Z pewnością Rosjanie uzyskaliby w końcu przewagę, ale okupiona byłaby ona ogromnymi stratami w ludziach i sprzęcie.

Kolejny konflikt?

Czy wobec wszystkich faktów, które ujrzały światło dzienne za sprawą sierpniowej wojny, można powiedzieć, że Rosja jest gotowa na podobną interwencję w przypadku kolejnego kryzysu? Wydaje mi się, że nie. Stronę rosyjską w wojnie z Gruzją reprezentowały oddziały 58. Armii, czyli oddziały walczące od ponad 12 lat w Czeczenii, posiadające największe doświadczenie bojowe. Pomimo tego wykazały się brakiem przygotowania tak w sprzęcie, jak i jakości dowodzenia. Co ważne, do walki posyłano, zamiast wyłącznie żołnierzy kontraktowych, z zaprawionych w wojnach na Kaukazie oddziałów, mieszano ich z 18-letnimi poborowymi nie posiadającymi żadnego doświadczenia.

Współczesne pole walki opiera się w dużej mierze na precyzji, na sile elektroniki. Lotnictwo musi być w stanie wywalczyć nie tylko przewagę w powietrzu, ale i doskonale współpracować z siłami naziemnymi, oferując w każdym momencie i w każdych warunkach potrzebne wsparcie. Walki w Gruzji pokazały, że lotnictwo rosyjskie nie jest przystosowane do walki w nocy. Jeśli najbliższe lotnisko wojskowe znajdowało się kilkanaście minut lotu od strefy walk, to oddziały przeciwnika powinny zostać wyeliminowane w ciągu tych kilku minut. Jednak nie potrafiono tego zrealizować. Wielokrotnie ukazywały się analizy, a nawet wywiady z dowódcami lotnictwa wojskowego, mówiące o niezdolności do lotu większości samolotów bojowych będących na stanie sił powietrznych.

Podobną wagę jak lotnictwo ma łączność, która nie może zawieść w żadnym momencie, a już na pewno nie w chwili wejścia w kontakt z przeciwnikiem. Nie wspomnę już o podstawowej sprawie, jaka jest posiadanie map terenu na którym się operuje. Patrząc nawet na polskie kontyngenty stacjonujące do niedawna w Iraku, czy obecne dziś w Afganistanie, jesteśmy w stanie bez problemu zapewnić sobie takie zaplecze. Rosja nie potrafiła. Zastanawia zatem, w jaki sposób przeprowadzano ćwiczenia Kaukaz 2008, skoro kilka dni później część oddziałów biorących w nich udział, wkraczała do Osetii Południowej. Czy tam również obyło się bez map i dobrego zgrania z lotnictwem?

W jednym z wywiadów eksperci z moskiewskiego Centrum Analiz Strategicznych i Technologii, podają przykład funkcjonowania łączności podczas natarcia na Cchinwali. Mowa mianowicie o oddziałach Specnazu, które wobec braku rozkazów mówiących o zaprzestaniu działań, kierowali się w głąb Gruzji, a zatrzymał ich dopiero oficer w łaziku. Może samodzielnie nie zajęliby Tbilisi, ale nie świadczy to pozytywnie o jakości sprzętu używanego przez elitarne oddziały specjalne.

Gruzini rozpoczęli działania militarne sprawnie i z odpowiednim przygotowaniem, lecz nie przewidzieli zarówno tak szybkiej i zdecydowanej odpowiedzi Moskwy. Natomiast Rosja wysyłając swoje wojska w takim składzie osobowym i ze sprzętem, który pamięta lata 80. nie pokazała swojej silnej strony. Permanentny kryzys armii Federacji, która wciąż musi sięgać po rekruta z poboru oraz po wozy bojowe pamiętające okres władzy Breżniewa, zdaje się nie mieć końca. Pomimo zwycięstwa w wojnie, znów okazało się, że do prawdziwego konfliktu na miarę XXI wieku Rosjanie jeszcze długo nie będą przygotowani.

Bibliografia:
Barabanov Mikhail, The August War between Russia and Georgia, http://mdb.cast.ru, z dnia 17.02.09r.
Gawęda Marcin, Wojska rosyjskie w wojnie z Gruzją, Nowa Technika Wojskowa nr 10/2008, s.46-54.
Radziwinowicz Wacław, Rosyjska armia nie pokonałaby nawet Polski, wywiad z Konstantinem  Makijenką i Rusłanem Puchowem, http://wyborcza.pl, z dnia 17.02.09r.
Sherr James, Culpabilities and Consequences, http://www.chathamhouse.org.uk, z dnia 17.02.09 r.
Szulc Tomasz, Zakłamana wojna, RAPORT - Wojsko, Technika, Obronność nr 09/2008, s. 4-26.
Tseluyko Vyacheslav, Force Development and the Armed Forces of Georgia under Saakashvili, http://mdb.cast.ru, z dnia 17.02.09 r.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.