Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Łukasz Reszczyński: Znikną wizy, pojawi Ratko?

Łukasz Reszczyński: Znikną wizy, pojawi Ratko?


12 lipiec 2009
A A A

Współpraca Serbii z UE kwitnie. Już za kilka dni powinna zapaść decyzja o zniesieniu ruchu wizowego w strefie Schengen dla obywateli tego kraju. Czy unijny gest zostanie odpowiednio „doceniony” przez Belgrad?

Pisanie o tym jak i dlaczego Serbowie zostali zdemonizowani a potem odsunięci przez europejskie społeczeństwo nie posiada już dziś większego sensu. Mimo to Serbia nie jest jednak przysłowiowym „synem marnotrawnym” Europy. Mimo druzgocącej porażki polityczno – militarno - gospodarczej w 1999 roku, a  także można by rzec, moralno-duchowej w roku poprzednim (ogłoszenie niepodległości przez Kosowo) kraj ten zachował spryt i dumę jak za najlepszych czasów marszałka Tito.

Pierwsze rozdanie…

W grze pod tytułem „integracja europejska” uczestniczy Serbia praktycznie od 2000 roku, kiedy to zjednoczone siły demokratów obaliły rządy ekscentrycznego „Slobo”. Wszem i wobec rozgłoszono wtedy, że w Serbii nastała demokracja. Jednak jak na państwo, bądź co bądź postkomunistyczne przystało, nowe „demokratyczne” rządy nie wiele potrafiły zrobić, poza zaklinaniem przeszłości i sporami o władzę. Z drugie strony biorąc pod uwagę ogromne problem  frekwencyjne przy okazji wszelkich wyborów tamtych lat można by złośliwie stwierdzić, że wybór rządu czy prezydenta to jedyne do czego zdolni byli Serbowie. Stąd też trudno się dziwić pasywności rządzących.

Nowe rozdanie w grze zaczęło się na początku poprzedniego roku. Role graczy zdecydowanie się odmieniły. Ciężko tylko rozstrzygnąć czy UE osłabła na rzecz świetnie dysponowanych Serbów, czy też brukselscy urzędnicy świadomie dają „fory” Belgradowi, aby ten uwierzył w swoje możliwości. Jednym słowem Serbia zaczęła mocno przeć do przodu w kolejce po „ unijny paszport”. Nawet oderwanie Kosowa, poza paroma dąsami i narzekaniami nie specjalnie zniechęciło Belgrad do dalszych starań. Ba!, znalazł się nawet i Radovan Karadžić, oskarżony przez Trybunał haski o ludobójstwo. Inną sprawą jest już to, że wspomniany Pan K. nie specjalnie wysilił się przy ukrywaniu się. Mieszkanie i praca w Belgradzie to genialny pomysł…wszak pod latarnią najciemniej.

Nic nie warty Radovan…

Panowie w Brukseli nie docenili jednak „heroicznego” gestu Belgradu. W końcu Serbowie wydali jednego ze swoich „narodowych bohaterów”, w dodatku trybunałowi, którego działalności nie uznają, przynajmniej nieoficjalnie. Nadal główną przeszkodę w procesie eurointegracyjnym Serbii stanowią Holendrzy, którzy wciąż blokują podpisanie Układu o Stabilizacji i Stowarzyszeniu (SAA) między Belgradem a Brukselą. Powód jest jeden – niewystarczająca współpraca z Trybunałem w Hadze. W zasadzie sprawa sprowadza się już obecnie do jednej osoby, generała Ratko Mladicia. Na wolności pozostaje również przywódca chorwackich Serbów z Krainy Goran Hadžić, jednak jego przypadek nie jest już tak prestiżowy dla Zachodu. To Mladicia oskarża się o wyrżnięcie prawie ośmiu tysięcy muzułmanów w Srebrenicy oraz ostrzał Sarajewa, który zakończył się kolejnymi setkami zabitych.

Sprzeciw Holendrów wydaje się w tym przypadku dosyć logiczny. Wszak to ich jednostki, w ramach ONZ chronić miały mieszkańców Srebrenicy i okolic w ramach tzw. „strefy bezpieczeństwa”. Dowódca holenderski zawierzył zapewnieniom Mladicia (lub zwyczajnie stchórzył) i powierzył bezpieczeństwo i życie miejscowej ludności oddziałom bośniackich Serbów. Wygląda na to, że poprzez skazanie generała Amsterdam chce zmyć z siebie plamę wstydu i częściowej współodpowiedzialności za to co się stało w Srebrenicy. Wiedzą o tym doskonale Serbowie, którzy na Mladiciu mogą sporo zarobić. Nie było zapłaty za Karadžicia, czekamy na przedpłatę za Mladicia…

Dekosowizacja po chorwacku

Mimo wszystko droga Belgradu do Brukseli nabrała w ostatnim czasie żwawego tempa co jest zauważalne gołym okiem. Postępy Serbów zaniepokoiły nawet Chorwację, która do tej pory szczyciła się mianem najbardziej postępowego pod względem eurointegracyjnym kraju regionu. Prezydent Stjepan Mesić stwierdził, że Belgrad musi się jeszcze dużo nauczyć w kwestii procesu integracji z UE, a także dokonać swoistej „dekosowizacji”, jak to określił. Wypowiedź ta może bawić, w końcu to Chorwacja nie potrafi dogadać się ze Słowenią o skrawek ziemi, co blokuje proces eurointegracyjny Zagrzebia, zatem…przyganiał kocioł garnkowi.

Najważniejsze dla Serbów jest jednak to, że w końcu zauważalna jest, tak długo wyczekiwana przychylność Brukseli dla poczynań Belgradu. Zachodni politycy już nie boją się oficjalnie wypowiadać słów pochwalnych dla starań Serbii i wyrażać nadziei dla dalszych postępów. Do tej pory mówiono raczej o tym co Serbowie zrobić powinni, lub czego nie zrobili, zapominając ile już dokonali. W końcu też Bruksela skłoniła się do działań, które uznać należy za swoistą nagrodę dla Serbów. Jest nią niewątpliwie propozycja zniesienia wiz wjazdowych do państw objętych traktatem z Schengen. Jedno z największych pragnień Serbów (Macedończyków i Czarnogórców również) ma szanse się ziścić już od stycznia. Jak pozytywnie ma szanse to wpłynąć obraz UE w oczach Serbów nie trzeba się chyba domyślać.

Czy Belgrad odbije piłeczkę w stronę Brukseli z równie „łakomym kąskiem”? Na pewno mogłoby nim być „cudowne odnalezienie” generała Mladicia, na którym Belgrad i tak już wiele ugrał. Trzeba wiedzieć kiedy położyć odpowiednią kartę na stół i wydaje się, że nadszedł odpowiedni moment. Niedawno jedna z bośniackich telewizji pokazała film, który przedstawiał dość szczęśliwe i spokojne życie Ratko Mladicia, podobnież również w jednym z serbskich miast. Inną kwestią pozostaje już autentyczność prezentowanego nagrania, jednak wielce prawdopodobna jest teza, że Mladić może okazać się (lub już się okazał) prawdziwym asem w rękawie Belgradu.

Czekamy zatem Panie Mladić... a i wilk będzie syty i owca cała, no może generał niezbyt zadowolony…

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.