Kenia nakłada kaganiec mediom
Prezydent Kenii Mwai Kibaki podpisał w piątek (3.01.) ustawę o prawie prasowym, nakładającą drakońskie ograniczenia na tamtejsze media. W rezultacie koalicja rządowa trzeszczy w posadach. Przyjęte 10 grudnia przez parlament nowe prawo prasowe umożliwia służbom bezpieczeństwa zajmowanie siedzib redakcji, zakładanie w nich podsłuchu i konfiskatę znajdującego się w nich sprzętu. Państwowy regulator – Kenijska Komisja Komunikacyjna (CCK) – uzyskała także szerokie możliwości ingerowania w treść publikowanych informacji pod pretekstem strzeżenia bezpieczeństwa narodowego.
Ponadto wydawcy nie będą mieli prawa posiadać jednocześnie stacji radiowej lub telewizyjnej oraz tytułu prasowego.
Prezydent broni decyzji o podpisaniu ustawy, twierdząc że choć jest za wolnością prasy to „musi jej towarzyszyć odpowiedzialność”, a nowe regulacje pozwolą chronić „bezpieczeństwo państwa i wartości moralne”. Jego zwolennicy wskazują również, że podczas wybuchu powyborczych zamieszek na początku 2008 r. niektóre prywatne media podsycały etniczne waśnie.
Decyzja Kibakiego może jednak spowodować poważny kryzys polityczny. Premier Raila Odinga wielokrotnie krytykował bowiem zmiany w prawie prasowym i zapewniał dziennikarzy, że prezydent nie podpisze ustawy. Teraz krucha koalicja, wynegocjowana po krwawych zamieszkach i wielomiesiecznej międzynarodowej mediacji, trzeszczy w posadach.
Kenia posiada jeden z najbardziej rozwiniętych i pluralistycznych rynków prasowych w Afryce. Jednak od 2006 r., gdy po serii ujawnionych przez prasę skandali korupcyjnych policja najechała kilka redakcji, tamtejsi dziennikarze coraz bardziej obawiają się o swą przyszłość.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, africanews.com